Morawiecki kombinuje z niedzielą handlową. Rzutem na taśmę chce zmienić termin

Maria Glinka
10 listopada 2023, 07:45 • 1 minuta czytania
Rząd chce przenieść niedzielę handlową, która wypada 24 grudnia. Ekipa Morawieckiego proponuje, aby sklepy były otwarte we wcześniejszym terminie, ale z zachowaniem ograniczenia w zakupach do godz. 14:00. Na ten pomysł będzie musiał się zgodzić nowy parlament, w którym większość będą mieli przeciwnicy zakazu handlu w niedziele.
Rząd Morawieckiego chce przenieść jedną niedzielę handlową. Fot. Wojciech Strozyk/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Grudniowa niedziela handlowa w innym terminie

W tym roku ostatnia niedziela handlowa wypada 24 grudnia, czyli w Wigilię. Rząd Mateusza Morawieckiego chciałby ją przenieść na wcześniejszy termin. W Wykazie Prac Legislacyjnych Rady Ministrów pojawił się projekt ustawy w tej sprawie.


"Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom konsumentów i handlu, proponuje się ustanowienie, tzw. niedzieli handlowej na dzień 10 grudnia 2023 r., co pozwoli na realizację planów zakupowych" – czytamy w dokumencie.

Jednak jeszcze–aktualny–rząd proponuje, aby tego dnia handel był ograniczony do godz. 14:00  "z uwagi na niniejszą propozycję zniesienia zakazu w tym dniu". 

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, przeniesienie niedzieli handlowej na 10 grudnia proponowały Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, zrzeszająca największych pracodawców branży handlowej, oraz Federacja Konsumentów.

Zdecydują przeciwnicy zakazu handlu w niedziele

Problem polega na tym, że ograniczenia w handlu reguluje ustawa. Oznacza to, że w celu likwidacji niedzieli handlowej 24 grudnia trzeba procedować zmianę ustawy tak, jak każdą inną. Nie ma szans, aby zajął się tym aktualny rząd.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że Morawiecki nie znajdzie większości i rząd utworzą Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica. Przedstawiciele tej partii są zwolennikami poluzowania ograniczeń w robieniu zakupów w niedziele.

KO chce przywrócenia niedziel handlowych. Zgodnie z zapowiedziami partii Donalda Tuska każdy pracownik ma mieć dwa wolne weekendy w miesiącu. Za pracę w te dni pracownicy mają otrzymywać dwukrotność wynagrodzenia, jakie przysługuje im w dzień roboczy.

– Uwolnimy handel w niedziele, zyskają konsumenci, pracownicy i przedsiębiorcy – zapewniał jeszcze przed wyborami Adam Szłapka (poseł KO).

Postulat zachęt finansowych pojawił się także na sztandarach wyborczych Nowej Lewicy. Stawka jest jednak wyższa – za pracę w niedzielę osoby zatrudnione w handlu miałyby otrzymywać 2,5–krotność wynagrodzenia.

Z kolei Trzecia Droga zapowiedziała, że zawalczy o dwie niedziele handlowe w miesiącu. – Nie będziemy wam mówić, co macie robić z waszymi niedzielami – przekonywał lider Polski 2050 Szymon Hołownia.

Zakaz handlu wykończył małe sklepy

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, zniesienia zakazu handlu domaga się prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) Cezary Kaźmierczak. We wpisie na platformie X (dawniej Twitter) zaznaczył, że "należy zagwarantować pracownikom 2 wolne niedziele w miesiącu i 150 proc. wynagrodzenia za pracę w niedzielę".

"Małe polskie sklepy i hipermarkety zostały wykończone, na ich miejsce wtargnęła Żabka i dyskonty" – ocenił, dodając, że ustawa o zakazie handlu powinna nosić miano "ŻabkaLex".

Przeszkodą w zmianie przepisów może być stanowisko firm. – Dla zdecydowanej większości firm zrzeszonych w Polskiej Izbie Handlu obecne przepisy dotyczące handlu w niedziele są satysfakcjonujące – przekazał redakcji INNPoland.pl Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH).