Ważą się losy głośnej obietnicy Tuska z kampanii. Nieoficjalnie: Wisi na włosku
Tusk nie zrealizuje głośnej obietnicy? Kredyt 0 proc. zagrożony
Kilka niezależnych od siebie źródeł potwierdziło portalowi money.pl, że obietnica, którą Donald Tusk złożył Polakom szukającym wsparcia na rynku nieruchomości, prawdopodobnie nie zostanie zrealizowana.
Chodzi o zapowiedziany już w lutym 2023 r. kredyt 0 proc. na zakup pierwszego mieszkania, a także o dopłaty do najmu w wysokości 600 zł. Poza tym nie wiadomo, czy uda się utrzymać Bezpieczny Kredyt 2 proc.
Wśród powodów ma być obciążony budżet. Koalicja Obywatelska (KO) ma stawiać na inne ważniejsze wydatki niż kredyt 0 proc. Poza tym partia Tuska dostrzega fakt, że Bezpieczny Kredyt 2 proc. już wywindował ceny mieszkań.
– Z tego, co wiem pomysły na kredyt 0 proc. i dopłaty do czynszów zostały porzucone, bo nie ma na nie zgody na poziomie umowy koalicyjnej. Powiem więcej, nikt nie próbował tych obietnic w niej zamieścić – wskazuje w rozmowie z money.pl jeden z anonimowych posłów koalicji.
W umowie koalicyjnej poświęcono niewiele uwagi rynkowi nieruchomości. Jedynie w punkcie 21. zapisano, że trzeba zwiększyć dostępność mieszkań.
Wszystko zależy od sytuacji finansowej
To właśnie krytyka pod adresem kredytu 0 proc. miała być jednym z powodów, przez który Magdalena Biejat (Lewica) straciła szanse na fotel marszałka Senatu. W rozmowie z wp.pl przekonywała, że "PO powtarza ten sam mechanizm, który wprowadzano w poprzednich kadencjach, który zawsze dawał ten sam efekt".
Te słowa nabierają głębszego znaczenia w obliczu ryzyka braku zrealizowania głośnej obietnicy wyborczej. Jednak posłowie zwracają uwagę, że inicjatywy nowego rządu będą podejmowane dopiero wtedy, gdy wyjdzie na jaw, w jakiej tak naprawdę kondycji jest Polska.
– Nie wyciągajcie pochopnych wniosków na podstawie jednej wypowiedzi, z którą się kompletnie nie zgadzamy. Na razie trzeba zobaczyć, co jest realne, a co nie. Są ważniejsze sprawy niż dyskusja nad przyszłością programów mieszkaniowych. Będzie można do nich wrócić, gdy będziemy wiedzieć, w jakiej sytuacji finansowej jest Polska – podkreśla anonimowy poseł Lewicy.
Inny rozmówca z tego ugrupowania uważa, że "nie może być tak, że 50 tys. ludzi weźmie teraz kredyt na 2 proc., a od stycznia 2025 roku kolejni będą brać kredyty 0 proc.". Jego zdaniem "byłoby to niesprawiedliwe".
Wątpliwości co do porażki obietnicy Tuska nie mają też banki. – Na kredyt 0 proc. nie ma szans. Teraz pytanie powinno raczej brzmieć, czy kredyt 2 proc. będzie kontynuowany – przyznaje w rozmowie z portalem.pl przedstawiciel sektora bankowego.
PiS liczy na "błyskawiczne" tempo prac nad wakacjami kredytowi
W tym samym czasie, kiedy ważą się losy programów dopłat do kredytów, PiS wrzuciło projekt ustawy wydłużający wakacje kredytowe na 2024 r. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, dokument regulujący tę kwestię trafił do Sejmu.
– W tej chwili będziemy już w nowej kadencji Sejmu kierować ustawę o wakacjach kredytowych – tak, aby Sejm niezwłocznie zajął się tą ustawą. To jest test również dla większości i weryfikacja obietnic wyborczych tamtej strony politycznej – podkreślił rzecznik rządu Piotr Müller na antenie Radia Plus.
Jak tłumaczył, projekt ustawy w sprawie wakacji kredytowych został przyjęty pod koniec października, aby "każdy mógł się z nim zapoznać i by mógł być teraz błyskawicznie procedowany przez Sejm".
Nowy dokument autorstwa PiS zakłada, że do wakacji kredytowych zostanie wprowadzone kryterium dochodowe. W rezultacie niektórzy wypadną z rządowego programu.
W przypadku osób, które pożyczyły od banków między 400 a 800 tys. zł, zawieszenie spłaty rat kredytu również będzie możliwe, ale pod warunkiem, że koszt obsługi kredytu (rata kapitałowa i odsetkowa) przekroczy 50 proc. dochodu gospodarstwa domowego. Kryterium dochodowe ma nie być stosowane przy kredytach do kwoty 400 tys. zł.