Duża partia polityczna chce zmiany w zakazie spalinówek. Ostrzega przed "efektem Hawany"
Do kopii przedwyborczego manifestu Europejskiej Partii Ludowej (EPP) dotarł portal Euractiv. Jak czytamy, partia obiecuje zmodyfikować planowany zakaz sprzedaży samochodów spalinowych, który był głośno krytykowany przez Polskę, jedyny głos sprzeciwu.
Zmiany w zakazie? "Jak najszybciej"
"Odrzucamy politykę zakazów – taką jak zakaz na silniki spalinowe – i będziemy chcieli ją poprawić jak najszybciej to możliwe" – czytamy fragment wycieku na Euractiv.
Zdaniem partii przyjęte ustawodawstwo może doprowadzić do tzw. "efektu Hawany", czyli, że Europejczycy mogą podzielić los mieszkańców stolicy Kuby i jeździć przestarzałymi samochodami przez dekady.
Co mają na myśli? Chodzi zapewne o embargo w 1960 roku jakie nałożył Fidel Castro na import samochodów i części samochodowych ze Stanów Zjednoczonych i innych krajów. Właściciele pojazdów w tym kraju musieli naprawiać auta na własną rękę i przez dekady nie mieli dostępu do nowinek motoryzacyjnych.
Zakaz został poluzowany w 2016 roku, ale ze względu na dużo mniejsze koszty posiadania starszego samochodu, te nadal stanowią element krajobrazu karaibskiej wyspy. Zabytkowe pojazdy pozostają również rozchwytywaną atrakcją turystyczną.
Deklaracja EPP oznacza także, że duże ugrupowanie polityczne w Parlamencie Europejskim otworzy ponownie sprawę, która została już podpisana przez PE i przedstawicieli krajów członkowskich. Portal, cytując, wyciek ocenia, że może to być droga do kolejnych poprawek już ustanowionych przepisów o zielonej transformacji.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w dniach 6-9 czerwca 2024 roku.
Na czym polega zakaz sprzedaży samochodów spalinowych?
Nazwa może wprowadzać błąd, bo de facto nie zakazuje samych silników spalinowych. Przyjęte porozumienie to deklaracja, że Komisja Europejska proponuje regulacje otwierające drogę, aby auta z silnikami spalinowymi mogły być zasilane paliwami syntetycznymi, nazywanymi e-paliwami.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych ma dotyczyć tylko nowych pojazdów. Samochody wyprodukowane przed 2035 r. nadal będą dostępne, a co za tym idzie – benzyna i diesel nie znikną ze stacji benzynowych.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych to jeden z elementów pakietu klimatycznego "Fit for 55", który został przedstawiony w 2021 r. Dwa główne założenia tego planu to ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w Europie o 55 proc. do 2030 r. (względem 1990 r.) oraz osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.
W przypadku branży motoryzacyjnej UE stawia sobie jeszcze ambitniejsze cele – do 2035 r. chce zmniejszyć emisję CO2 z nowych samochodów dostawczych i osobowych aż o 100 proc. Zatem za 12 lat nie będzie można kupić już nowego pojazdu na silniku spalinowym choć w dalszym ciągu będą dostępne używane samochody.
Do 2030 r. ustalono pośrednie cele – w przypadku samochodów osobowych redukcja emisji ma wynieść 55 proc., a w przypadku samochodów dostawczych - 50 proc. Z kolei od 2025 r. raz na dwa lata KE ma publikować sprawozdanie, w którym ujawni, jakie postępy zostały osiągnięcie w dążeniu do bezemisyjnego ruchu drogowego.
Sprzeciw Polski
Polska od początku prac nad tym dokumentem jest przeciwko. Przedstawiciele naszego kraju argumentowali w marcu 2023 roku, że nie można przerzucać kosztów transformacji na obywateli, dla których ekologiczne auta będą zbyt drogie. Ponadto uważają, że 2035 rok jest nierealny i że przepisy nie uwzględniają różnych uwarunkowań w krajach członkowskich. Argumenty rządu Morawieckiego na łamach INNPoland pod lupę brał Konrad Bagiński w swoim felietonie.
"To właśnie my machamy szabelką i protestujemy przeciwko 'zakazowi spalinówek'. Nie robi tego żadne inne państwo z poważnym przemysłem motoryzacyjnym. Ale zdaniem naszych rządzących to właśnie my na tym stracimy. Cóż za megalomania" – czytamy
Czytaj także: https://innpoland.pl/192473,polska-macha-szabelka-na-samochody-elektryczne