Lewica chce oczyścić rynek mieszkań z patologii. Ukręcili bat na flipperów
Flipperzy są plagą na rynku mieszkaniowym. Klub Lewicy proponuje lekarstwo w postaci nowego projektu ustawy, która taką działalność zwyczajnie opodatkuje, aby zjawisko w postaci zakupu mieszkań w niskiej cenie i odsprzedaży ich za wyższą kwotę przestało być tak opłacalne i nie prowadziło do patologicznych zjawisk.
Ustawa antyflipperska Lewicy
– Złożyliśmy dzisiaj ustawę antyflipperską - ustawa ma na celu zniechęcenie flipperów do ich działalności, obniżenie jej opłacalności. Chcemy uwolnić rynek od szkodliwej spekulacji, która w innych obszarach jest zakazana – powiedziała w piątek wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat.
Ustawa ma wprowadzić trzy nowe stawki PCC, dotyczące umowy sprzedaży nieruchomości stanowiących lokale mieszkalne:
- 10 proc. w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego przed upływem roku od jego zakupu.
- 6 proc. w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego po roku, a przed upływem dwóch lat od jego zakupu.
- 4 proc. w przypadku sprzedaży lokalu mieszkalnego w okresie od dwóch lat, a przed upływem trzech lat od jego zakupu.
Projektowana ustawa ma ukrócić także żonglowanie mieszkaniami. W momencie zakupu trzeciego i kolejnego mieszkania w okresie 5 lat flipperzy zapłacą wyższy podatek. Będą musieli również składać przed notariuszem oświadczenie o liczbie zawartych umów w okresie 5-letnim. Dodatkowo projekt ustawy przewiduje nałożenie na nich odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Patodeweloperka i flipperzy
O problemach branży mieszkaniowej często piszemy na INNPoland. Problem polega na tym, że flipper potrafi kupić mieszkanie i poćwiartować je na drobne kosteczki, żądając niebosiężnych cen za pseudomieszkanie.
"Jak zarobić na klockowatym domu na obrzeżach Krakowa? Podzielić go na mikrokawalerki i zażądać 10 tysięcy za metr kwadratowy" – na ten genialny pomysł wpadł flipper, który działa w stolicy Małopolski, o czym informowaliśmy w czerwcu.
W Warszawie widoczna jest coraz większa popularność nietypowych ofert sprzedaży niewielkich mieszkań o wielkości nawet 10 metrów kwadratowych. Mieszkanie według polskiego prawa musi mieć co najmniej 25 metrów kwadratowych. A kawalerka o powierzchni 10,7 metra kwadratowego nijak się w tę definicję nie wpisuje.
– Dlatego kilkunastometrowe kawalerki sprzedawane są na zasadzie udziału w części wspólnej całej nieruchomości. Jeszcze do niedawna taka praktyka była stosowana przy sprzedaży lokali w starych kamienicach. Teraz podobną formę sprzedaży stosują flipperzy, którzy skupują tanio domy i przerabiają je na odrębne, małe mieszkania – wyjaśnia serwisowi naszemiasto.pl Piotr Krochmal, ekspert z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości.
Flipperzy przerzucają się na ogródki działkowe
Niedawno zainteresowaniem spekulantów zaczęły cieszyć się działki ROD. Najciekawsze w tym sposobie zarabiania na nieruchomościach jest to, że ogródka działkowego nie można mieć na własność. Działki są – wedle przepisów – niezbywalne. Kupić lub sprzedać można jedynie prawo do jej użytkowania.
Więcej o tym pisaliśmy na INNPoland.
Czytaj także: https://innpoland.pl/205244,nie-uwierzysz-za-co-wzieli-sie-fliperzy-probuja-handlowac-dzialkami-rod