SHEIN chce wejść na Uniwersytet Jagielloński. Ekspertka ONZ: To przyzwolenie na najgorsze praktyki

Marta Zinkiewicz
24 października 2024, 14:35 • 1 minuta czytania
Sześć polskich uczelni, w tym Uniwersytet Jagielloński, nawiązało współpracę z SHEIN, marką ultra fast fashion. Miała otworzyć na kampusach "mobilne showroomy". Dobre imię uczelni ratują studenci.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Wróć na kampus w dobrym stylu" – tak promowało swoją akcję SHEIN. Marka ultra fast fashion ogłosiła, że ich mobilny showroom rusza w trasę po sześciu polskich miastach. W Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Gliwicach i Katowicach miał zatrzymać się na uczelnianych kampusach.


Drzwi chińskiej marce chciały otworzyć między innymi: Uniwersytet Jagielloński i UAM w Poznaniu. W programie miały się znaleźć: darmowy bar makijażowy, różowa kanapa-chmurka jako insta-spot i występy.

Studenci przeciw akcji SHEIN

Sprawa dotyczy 6 polskich uczelni. Oprócz UJ i UAM, marka SHEIN chciała wejść także na kampusy Politechniki Śląskiej i trzy Akademie Wychowania Fizycznego – w Warszawie, Wrocławiu i Katowicach.

– O akcji dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych. Uczelnia nic nam nie powiedziała – opowiada INNPoland Wojciech Krzyżanek, przewodniczący Samorządu Studentów UAM w Poznaniu.

– Uznałem, że jesteśmy po to, żeby reprezentować studentów i w trudnych momentach działać w ich imieniu. Złożyliśmy więc wniosek z prośbą o odwołanie zgody uczelni na wydarzenie – tłumaczy.

To właśnie studenci Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu pierwsi sprzeciwili się akcji SHEIN na uczelniach. W ślad za nimi poszły inne uniwersytety i samorządy studentów. CloudCar marki dojechał więc jedynie na warszawski AWF.

"Po naszej reakcji władze Uniwersytetu podjęły decyzję, dzięki której możemy oficjalnie potwierdzić, że stoisko NIE pojawi się na kampusie" – informuje Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

– Wokół wydarzenia wytworzyła się duża presja społeczna i studencka – opowiada nam Martyna Zastawna, ekspertka ds. klimatu w Europejskim Banku Inwestycyjnym i ONZ oraz założycielka marki woshwosh. – To spowodowało, że uniwersytety zdały sobie sprawę, że organizacja akcji przyniesie więcej złego, niż dobrego – mówi Zastawna.

– Zastanawiam się tylko, dlaczego taką decyzję podjęły? Bo przecież musiały. Informacja o trasie pojawiła się w oficjalnych mediach społecznościowych SHEIN – dodaje Zastawna.

"Żadnej umowy nie było"

Czy polskie uczelnie miały zarobić na współpracy z chińską marką, która jest oskarżana o nieetyczne praktyki? Na razie wycofują się rakiem i zaprzeczają, jakoby kiedykolwiek podpisały umowę z marką ultra fast fashion na organizację wydarzenia.

Rektor Politechniki Śląskiej wystosował oświadczenie: "W świetle pojawiających się w mediach i w Internecie informacji o planowanej obecności marki SHEIN na terenie kampusu Politechniki Śląskiej w Gliwicach, informujemy, że Uczelnia otrzymała ofertę płatnego udostępnienia terenu w swoim kampusie, jednak jej nie przyjęła i nie zawarła żadnej umowy" – czytamy. 

– Udało się wypracować porozumienie – dodaje w rozmowie z INNPoland dr Marcin Kubat, rzecznik prasowy Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Wydarzenie prowadzone przez tę firmę zostało odwołane. Wokół tej inicjatywy pojawiło się wiele kontrowersji, które docierały do nas z różnych stron.  

– Kiedy opisałam cały incydent na LinkedInie – opowiada nam dalej Zastawna – zaczęli odzywać się do mnie studenci zaangażowani w akcję i władze uczelni.

AWF w Katowicach potwierdził, że "wydarzenie nie odbędzie się na kampusie. Było zapytanie ze strony firmy, ale nigdy nie doszło do podpisania umowy o współpracę."

SHEIN to najgorsze praktyki w branży

Dlaczego współpracy SHEIN i polskich uczelni jest tak kontrowersyjna? Raport firmy potwierdza, że chińska platforma sprzedaży ubrań i dodatków ultra fast fashion jest największym emitentem dwutlenu węgla na świecie w branży modowej.

Ale to nie wszystko. Jak zauważa Martyna Zastawna, kradnie wzory twórców, szczególnie mniejszych marek, zatrudnia też dzieci, a tydzień pracy przy produkcji ubrań w jej fabrykach wynosi 75 godzin.

Greenpeace zwraca uwagę na zawartość szkodliwych substancji chemicznych w ubraniach dla dorosłych, dzieci, kosmetykach czy akcesoriach. Czasem przekraczają normy nawet o 400 proc. I mogą powodować bezpłodność i nowotwory.

– Uniwersytety powinny edukować, poszerzać świadomość, uczyć dobrych praktyk. Promując takie akcje, dają przyzwolenie na najgorsze praktyki w branży odzieżowej na świecie – dodaje Martyna Zastawna.

Zrównoważony rozwój na uniwersytecie

To właśnie świadomość tych nieetycznych działań marki była kluczowa dla studentów, którzy od sprzeciwili się akcji.

– Uniwersytet to wspólna wartość zarówno pracowników, profesorów, jak i studentów. Na uniwersytecie, jako w szczególnym miejscu wymiany myśli, wolności badań, działalności społecznej, uważamy, że powinno się promować określone idee, takie jak zrównoważony rozwój albo troska o prawa pracownicze. Te kwestie mają niewiele wspólnego z SHEIN. Jak można równocześnie mówić o tym, żeby dbać o środowisko, a z drugiej strony promować fast fashion? – podsumowuje Wojciech Krzyżanek, przewodniczący Samorządu Studentów UAM w Poznaniu.