Czy będą braki w dostawie prądu? Ekspert: "Sytuacja jest poważna"
Raport Polskich Sieci Elektroenergetycznych przedstawia niepokojące dane. Według PSE Polsce mogą grozić niedobory mocy już w 2026 roku (rzędu ponad 4 GW). A w 2034 roku będzie nam brakować ponad 9 GW.
– Grozi nam luka wytwórcza, która jest związana z wycofywaniem źródeł energii, przede wszystkim bloków węglowych – mówi mi Maciej Wapiński, rzecznik prasowy PSE.
Co te prognozowane braki oznaczają dla przeciętnego Polaka?
Czytaj także: https://innpoland.pl/209408,cop-29-czy-przy-zielonym-stole-powinny-zasiadac-panstwa-naftoweTo wyjątkowy raport
Transformacja energetyczna postępuje i udział węgla ciągle jest ograniczany na rzecz odnawialnych źródeł energii (OZE), ale ten proces nie jest równomierny.
Jak podaje ENTSO-E (Europejska Sieć Operatorów Systemów Przesyłowych Energii Elektrycznej, czyli stowarzyszeniem zajmujące się współpracą europejskich operatorów), we wrześniu po raz pierwszy w historii pomiarów udział węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce spadł poniżej 50 proc. Choć udział OZE też osiągnął rekordowy stopień – ponad 36 proc.
Według PSE tak szybkie wygaszanie gospodarki węglowej musi spotkać się jednak z jeszcze większymi inwestycjami w OZE.
– Tak naprawdę każda zamykana jednostka węglowa powinna być zastępowana nową, możliwie jak najmniej emisyjną – tłumaczy mi Maciej Włapiński.
W Polsce powstaje dużo źródeł odnawialnych, zwłaszcza fotowoltaiki, której mamy już ponad 20 GW. Do tego dochodzi ponad 10,5 GW farm wiatrowych. Ale te dwa rodzaje źródeł energii mają tę cechę, że produkują energię elektryczną tylko wtedy, kiedy są do tego odpowiednie warunki pogodowe. Skąd brać więc brakującą energię?
Jest na to pomysł.
Choć podobne raporty były już publikowane wcześniej przez PSE, ten jest wyjątkowy – uwzględnia możliwość importu energii z innych krajów, również na usługę DSR (Demand Side Response). Co to takiego?
Tłumaczy Maciej Włapiński: – To usługa, w ramach której my jako operator płacimy odbiorcom za to, że zredukują swoje zapotrzebowanie w wybranych godzinach. Ludzie dostają od nas za to wynagrodzenie. Wiadomo, to jest jednak raczej środek ostatniej szansy, a nie coś, z czego powinniśmy regularnie korzystać – wyjaśnia.
– Nasze raporty do tej pory nie uwzględniały importu energii, ponieważ nie możemy mieć pewności, czy będzie ona dostępna – mówi.
W pierwszej połowie 2024 roku Polska (według danych PSE) wyeksportowała w ramach wymiany handlowej ponad 5192 GWh energii elektrycznej. To wzrost w porównaniu z 4454,3 GWh rok wcześniej. Import energii wyniósł z kolei 7634,5 GWh, to również więcej niż około 6945 GWh odnotowane poprzedniego roku.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209459,norwegia-rekordzista-w-smieceniu-i-zuzywaniu-zasobow-ziemiCzy mamy się czego bać?
Zagrożenie niezależności energetycznej Polski, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej wojny w Ukrainie, może wzbudzać nasz niepokój.
Spytałem więc rzecznika prasowego PSE, czego powinien obawiać się przeciętny odbiorca.
– Nasz ostatni raport pokazuje, że możemy nie spełnić standardów bezpieczeństwa i potwierdza, że potrzebujemy nowych mocy dyspozycyjnych. Nie oznacza to jednak, że odbiorcy mają się czego obawiać.
– Dlaczego?
– Ponieważ jako operator dysponujemy różnymi narzędziami, które pozwalają zapewnić stałe dostawy prądu. Mimo to sytuacja jest jak najbardziej poważna. I bez szybkich działań, takich jak budowa nowych źródeł dyspozycyjnych lub utrzymanie obecnie istniejących, sytuacja może w najbliższych latach stać się jeszcze poważniejsza.
Wapiński podkreśla, jak ważna jest szybka reakcja państwa na wskazywane przez PSE przewidywania.
– Realizacja inwestycji w energetyce trwa dość długo, a zagrożenie dotyczy już najbliższych kilku lat. Jakie mogą być skutki zaniechań? Bez zdecydowanych działań możemy się spodziewać np. wzrostu cen energii na rynku hurtowym. Mogą stać się nawet na tyle wysokie, że polska gospodarka zwyczajnie przestanie być konkurencyjna.
Czytaj także: https://innpoland.pl/209393,rzadsze-i-intensywniejsze-burze-jak-mikroplastik-zmienia-pogodeCzekamy na atom
Jak czytamy w raporcie, ocena PSE "jest elementem mającym za zadanie wspierać podejmowanie decyzji przez decydentów w kwestiach strategicznych".
Tłumacząc: ma wywierać nacisk na szybsze zmiany. Bo są potrzebne.
A jakie rekomendacje ma PSE? Co mamy robić? W skrócie: to, co do tej pory. Tylko szybciej. Racjonalny proces wygaszania bloków węglowych, zastępowanych jednocześnie przez źródła odnawialne.
Maciej Włapiński: – Ze względu na politykę klimatyczną i koszty (generowane również przez opłaty za uprawnienia do emisji, które będą bardzo wysokie) o inwestycjach w nowe jednostki węglowe nikt już nie mówi. To nie ma uzasadnienia ekonomicznego i jest niezgodne z polityką klimatyczną. Pozostaje kwestia utrzymania istniejących jednostek węglowych na tyle długo, żeby w ich miejsce powstały nowe, o mniejszej emisyjności.
Rzecznik prasowy PSE zwraca też uwagę na zaletę odnawialnych źródeł energii, jaką jest ich elastyczność.
– Możemy je szybko uruchomić, wyłączyć, zmienić moc, z jaką pracują. To jest duża zaleta w systemie, gdzie mamy ponad 30 GW źródeł odnawialnych, których generacja zmienia się w ciągu dnia bardzo szybko. Przy jednostkach węglowych, tych najstarszych, zarządzanie systemem jest trudne, bo te bloki po prostu nie są przystosowane do tego, żeby przechodzić w ciągu paru godzin od zera do pełnej mocy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/204014,francuzi-wracaja-do-gry-beda-koleje-elektrownie-jadrowe-w-polsceWielu opcji, jeżeli chodzi o przeciwdziałanie zagrożeniom związanym z bezpieczeństwem energetycznym kraju, nie mamy. Lista rozwiązań jest ograniczona. Nieopłacalny i wysokoemisyjny węgiel trzeba zastąpić odnawialnymi źródłami energii.
– Jednym z rozwiązań jest oczywiście atom i elektrownie atomowe, ale według harmonogramu pojawią się dopiero w połowie lat 30. A problem, jaki przedstawiliśmy w naszej analizie, będziemy mieli dużo szybciej. Potrzebujemy więc również takich jednostek, które są możliwe do zbudowania w dosyć krótkim czasie – opowiada Włapiński.
I wymienia: – To jednostki gazowe, biomasowe czy biogazowe. Lista technologii jest ograniczona. Pewną rolę mogą odegrać też magazyny energii. Ale oczywiście nie są one źródłem, jakim jest elektrownia. Jeśli mamy dwa tygodnie bez generacji OZE, taki magazyn nie jest w stanie się naładować.