Odwołanie i powrót prezesa to tylko początek. O co chodzi w aferze, która wstrząsnęła LOT
PPL LOT w ciągu ostatniego tygodnia przechodzi ogromne turbulencje. Najpierw stracił pilota i sporą część personelu. Ale po kilku dniach pilot wrócił przez okno.
Wszystko zaczęło się kiedy do sterów usiadło Ministerstwo Infrastruktury. To, co miało być konsolidacją projektów transportowych w kontekście CPK przerodziło się w wielką polityczną dramę.
Przekazanie LOT Ministerstwu Infrastruktury
Zaczęło się od przekazania nadzoru – PLL LOT i Polska Grupa Lotnicza została przesunięta spod skrzydeł Ministerstwa Aktywów Państwowych do Ministerstwa Infrastruktury, które jest zarządzane przez Dariusza Klimczaka z PSL.
Dlaczego? Ta decyzja miała dwa powody. Pierwszy: skupić wszystkie spółki lotnicze w Ministerstwie Infrastruktury, bo to temu resortowi podlega budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Premier Donald Tusk wyjaśniał, że istnieje potrzeba integracji związana z największym państwowym projektem infrastrukturalnym. Ma ułatwić koordynację pracy. Podobnie z Ministerstwa Aktywów został przeniesiony nadzór właścicielski nad PKP S.A. do resortu infrastruktury. Rozporządzenie w tej sprawie zostało podpisane już w marcu 2024 r.
Powód drugi: przekazanie nadzoru miało uspokoić sytuację u przewoźnika, wokół którego od dawna narastały spekulacje dotyczące zmian personalnych.
Sprawy szybko eskalowały
Decyzję o przekazaniu nadzoru zrealizowano we wtorek 26 listopada – tego samego dnia ze stanowiska prezesa zarządu PLL LOT odwołano Michała Fijoła. Dzień później stanowiska straciła większość rady nadzorczej Polskiej Grupy Lotniczej (to 30 proc. udziałowiec LOT-u). Stołki stracili: przewodniczący Michał Paziewski i wiceprzewodniczący Sebastian Mikosz, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek i Barbara Dąbrowska.
Z kolei czwartek ze strony internetowej Polskiej Grupy Lotniczej poznikały wszystkie nazwiska członków zarządu. Oni też zostali odwołani.
W oficjalnym komunikacie rady nadzorczej LOT poinformowano, że czystka podyktowana jest postępowaniem audytowym, które trwa w tym momencie w wielu spółkach skarbu państwa (na przykład w Orlenie). Jednak w PGL i LOT ponoć nikt nic na temat audytu nie wiedział.
"Rzeczpospolita" ustaliła się, że Ministerstwo Infrastruktury jest w kontakcie z władzami spółek, próbuje rozwiązać konflikt i sprawa może potrwać jeszcze kilka dni.
Już w dniu odwołania Michała Fijoła było słychać argumenty, że powody są również polityczne. Decyzja miała być zemstą Polski 2050, której posłowie chcieli od dawna pozbyć się prezesa LOT-u (który dostał to stanowisko jeszcze za czasów PiS, ale był ceniony jako fachowiec). Działacze partii Szymona Hołowni oraz sam marszałek Sejmu jednak zaprzeczają.
"Rzeczpospolita" powołuje się na nieoficjalne źródła, mówiące, że próby odwołania Fijoła miały trwać cały weekend poprzedzający przekazanie spółki. Przejęcie nadzoru przez resort infrastruktury miało przyśpieszyć sprawę.
Minister Jakub Jaworowski, szef resortu aktywów państwowych, też nie jest zadowolony z eskalacji i całego obrotu sprawy.
– Jesteśmy w drobnym problemie formalnym polegającym na tym, że od dziś LOT jest nadzorowany przez Ministerstwo Infrastruktury. Rozmawiałem z ministrem Klimczakiem, zadeklarowałem pełną współpracę. Sprawa rzeczywiście jest bulwersująca – powiedział minister Jaworowski.
Szybkie zmiany w gorącym okresie
Proces przebiegał błyskawicznie. A okres jest gorący, bo LOT jest w środku poważnych negocjacji m.in. z czeskimi liniami lotniczymi Smartwings o najem 80 samolotów na trasy regionalne. Eskalacja mogła nadszarpnąć wizerunkiem spółki.
Szybkość zmian budziła kontrowersje. Decyzję o odwołaniu prezesa LOT-u rada podjęła w niepełnym składzie. Do jej członków nie wysłano formalnych zaproszeń na posiedzenie 26 listopada. Jak podaje serwis money.pl, Michał Fijoł nie wykluczał więcej prób unieważnienia uchwały rady nadzorczej PLL LOT i powrotu.
Za odwołanym Fijołem postawili się również lotniczy związkowcy. W liście przesłanym do "Rz" zwrócili uwagę, że to (w końcu) był porządny prezes. Dodatkowo decyzja usuwająca go ze stanowiska zapadła akurat w dniu, gdy związki zawodowe miały zaplanowane rozpoczęcie rozmów z kierownictwem spółki o nowym regulaminie wynagradzania.
Pracownicy spółki argumentowali, że wizja proponowana przez Fijoła dawała im poczucie stabilności i bezpieczeństwa pracy. Ostatni raz gdy pracownicy LOT-u stanęli podobnie murem za szefem, było to za czasów Włodzimierza Wilanowskiego, dyrektora w latach 1969-1980. Związkowcy wcześniej nie zwlekali z organizacją protestów, gdy coś im się nie podobało. Dowiedzieliśmy się, że w razie kolejnych planów poprze ich także sekcja transportu lotniczego i obsługi lotniskowej.
Co dalej z LOT-em?
Portal money.pl informował, że na razie pełniącym obowiązki prezesa LOT-u ma zostać Jerzy Kurella. Dotychczas był w spółce członkiem zarządu ds. korporacyjnych. Z kolei w Polskiej Grupie Lotniczej pełniącym obowiązki prezesa zarządu został Łukasz Chaberski, wcześniej przewodniczący rady PGL.
Na razie za kulisami trwają dyskusje, czy sytuację da się w ogóle odkręcić i jak. Oraz czy da się rozliczyć politycznie winnych eskalacji. Nieoficjalnie mówiło się o unieważnieniu uchwały, a podobno cofnięcie decyzji może być równie problematyczne.
"Po trzech dniach zamieszania wszystko wskazuje na to, że Michał Fijoł wraca na stanowisko prezesa PLL LOT" – podał w końcu nieoficjalnie rynek-lotniczy.pl.
"Skarb Państwa oraz PGL SA jako właściciele informują, że spółka działa bez zakłóceń" – przekazał z kolei w komunikacie PGL.
Czekamy na oficjalną odpowiedź z biura prasowego LOT.
W odwecie za aferę w polskich liniach lotniczych polecieć mogą politycy. Nieoficjalnie wskazano na przykład Jacka Bartmińskiego z Polski 2050, wiceministra aktywów. Ponoć od dawna chciał się pozbyć Michała Fijoła.
Cokolwiek się zdarzy, głosy z różnych stron wskazują, że zamieszanie jeszcze potrwa.
Michał Fijoł pełnił funkcję prezesa PLL LO od 16 czerwca 2023 roku, a z samą spółką związany jest od stycznia 2016 roku. Zaczynał jako pełnomocnik zarządu ds. handlowych. Opinia o tym, że jego posada miała być zagrożona, pojawiała się już w mediach. Utrzymał swoje stanowisko po zmianie władzy.
Wedle ustaleń money.pl, ma wrócić na stanowisko w piątek po południu albo w poniedziałek rano.
Głównym akcjonariuszem PLL LOT jest Skarb Państwa, który ma 69,3 proc. udziałów w spółce. Drugim akcjonariuszem (30,7 proc.) jest Polska Grupa Lotnicza (PGL), należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa.
Czytaj także: https://innpoland.pl/175971,ile-zarabia-prezes-lot