Rynki toną w czerwieni, polska giełda zawiesza działalność. Donald Trump: "To lekarstwo"

Marta Zinkiewicz
07 kwietnia 2025, 11:54 • 1 minuta czytania
W poniedziałek 7 kwietnia światowe rynki finansowe pogrążyły się w chaosie. Warszawska giełda w bezprecedensowej decyzji na godzinę zawiesza działalność. Inwestorzy z Azji, Europy i Stanów Zjednoczonych masowo wyprzedają akcje i uciekają do tzw. bezpiecznych przystani – japońskiego jena, franka szwajcarskiego czy amerykańskich obligacji skarbowych. Donald Trump nie tylko nie wycofuje się z kontrowersyjnych ceł, ale zapowiada ich dalsze rozszerzanie. Mimo że do ich wstrzymania nawołuje nawet najbardziej zagorzały zwolennik prezydenta.
To, co dzieje się na giełdach, prędzej czy później odbija się na gospodarce realnej, czyli tej, którą widzimy w sklepie, na stacji benzynowej czy w portfelu. Kolaż: innpoland.pl, Manuel Balce Ceneta/Associated Press/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W poranek 7 kwietnia indeksy giełdowe w Azji, Europie i USA zaczęły spadać w błyskawicznym tempie. Zaczęło się w Tokio, Szanghaju i Hongkongu, ale fala spadków przetoczyła się przez cały glob, nie oszczędzając Warszawy, Frankfurtu czy Nowego Jorku.


Przez godzinę – od godz. 15:15 do 16:15 – zawiesiła też działalność Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. Jak podaje PAP: ze względu na bezpieczeństwo obrotu. Decyzja została podjęta po porannych spadkach.

Podwyżka ceł importowych

Powodem spadków na światowych giełdach są działania prezydenta Stanów Zjednoczonych. Donald Trump ogłosił podwyżkę ceł importowych – dodatkowych podatków nakładanych na towary sprowadzane z zagranicy.

To miało uderzyć w kraje mające dodatni bilans handlowy ze Stanami, czyli sprzedające do USA więcej niż kupujące. Na liście znalazły się m.in. Chiny, kraje Unii Europejskiej, Wietnam, Tajwan i wiele innych.

Skala ceł jest ogromna – m.in. dla Chin łączna stawka wynosi aż 54 proc. Dla porównania jeszcze niedawno średnie cło w USA wynosiło zaledwie 2,2 proc.

To największy wzrost od niemal stu lat.

Panika na światowych giełdach

Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. W Azji pojawiła się wręcz panika inwestycyjna – indeks Nikkei w Japonii spadł o prawie 8 proc., Hang Seng w Hongkongu stracił aż 12,23 proc.

To z kolei największy dzienny spadek od czasów kryzysu finansowego w 2008 roku.

Tajwański regulator wprowadził tymczasowy zakaz krótkiej sprzedaży akcji, próbując zatrzymać lawinę wyprzedaży. Prezydent Tajwanu Lai Ching-te zaapelował do obywateli, by nie panikowali, obiecując wsparcie rządu dla krajowych firm dotkniętych amerykańskimi cłami.

Czytaj także: https://innpoland.pl/212108,wzor-na-cla-od-chatgpt-sprawdzamy-absurdy-dookola-taryf-donalda-trumpa

Europa pod kreską

Nie lepiej jest w Europie – niemiecki DAX zjechał o 9,4 proc., a europejski indeks Stoxx 600 o 6 proc.

Szczególnie mocno ucierpiały akcje firm zbrojeniowych i banków. Indeks SXPARO, grupujący spółki sektora obronnego, spadł o 11,5 proc., a europejskie banki straciły średnio 4,8 proc.

Warszawska giełda doświadczyła trzeciej z rzędu spadkowej sesji – indeks WIG20 zniżkował o 5,4 proc., a wszystkie spółki notowane w jego składzie znalazły się na minusie. Najmocniej oberwał Alior Bank, którego akcje spadły o 8,5 proc.

W poniedziałek o 15:15 Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie ze względu na bezpieczeństwo obrotu zawiesiła notowania na godzinę.

W komunikatach prasowych GPW przekazała: "GPW informuje, że notowania (sesja) w dniu dzisiejszym ze względu na bezpieczeństwo obrotu zostaną zawieszone na wszystkich rynkach od godz. 15:15 do 16:15. Od godz. 16:15 do godz. 16:30 nastąpi faza przyjmowania zleceń i wznowienie notowań ciągłych od 16:30 – przekazała GPW w komunikatach operacyjnych".

Na Wall Street, indeks S&P 500 stracił w kilka dni 10,5 proc. wartości, co oznacza blisko 6 bilionów dolarów wyparowanej kapitalizacji. To nie tylko cyfry – to realne pieniądze inwestorów, funduszy, emerytur i firm.

Giełdy się sypią, inwestorzy uciekają

Gdy na rynkach panuje niepewność i strach, inwestorzy szukają tzw. bezpiecznych przystani – aktywów uznawanych za bardziej stabilne. Tym razem są to m.in. szwajcarski frank, japoński jen, amerykańskie obligacje, a nawet… gotówka. Jen i frank zyskały wobec USD odpowiednio 1 proc. i 1,45 proc.

Za to kapitał ucieka z akcji, kryptowalut, a nawet ze złota. Bitcoin spadł do poziomu najniższego od pięciu miesięcy – poniżej 77 tysięcy dolarów, ether jest najniżej od pół roku.

Czytaj także: https://innpoland.pl/212054,trump-sentiment-index-mierzy-nastroje-wobec-donalda-trumpa

Nawet ropa tanieje, a to rzadko spotykane przy podwyższonym ryzyku inflacyjnym. Również złoto, uznawane za klasyczną bezpieczną przystań, straciło 0,3 proc.

Trump: "To lekarstwo"

Nic nie wskazuje jednak, by Donald Trump wycofał się agresywnej polityki handlowej. W weekend zadeklarował, że "nie wejdzie w żaden układ z Chinami", dopóki nie zostanie zlikwidowany deficyt handlowy USA.

Choć wzywa do tego nawet miliarder Bill Ackman, zagorzały zwolennik prezydenta Donalda Trumpa (założyciel i dyrektor generalny Pershing Square Capital Management).

Spadki na giełdach nazwał "lekarstwem", które inwestorzy muszą przyjąć.

Banki inwestycyjne, jak JPMorgan, ostrzegają, że utrzymanie tej polityki grozi recesją, czyli gospodarczą zapaścią – zarówno w USA, jak i globalnie. Szacują prawdopodobieństwo recesji na 60 proc. i przewidują, że Rezerwa Federalna (amerykański bank centralny) będzie zmuszona obniżyć stopy procentowe nawet pięciokrotnie jeszcze w tym roku.

Czytaj także: https://innpoland.pl/212030,nadszedl-dzien-wyzwolenia-co-cla-trumpa-moga-oznaczac-dla-polski

Co to oznacza dla zwykłych ludzi?

To, co dzieje się na giełdach, prędzej czy później odbija się na gospodarce realnej, czyli tej, którą widzimy w sklepie i portfelu.

Wzrost ceł oznacza droższy import, a więc wyższe ceny wielu produktów – od elektroniki po żywność. Firmy, których koszty rosną, albo podniosą ceny, albo zmniejszą marże – co może oznaczać mniejsze inwestycje, cięcia etatów lub nawet bankructwa.

A jeśli giełdy dalej będą się sypać, ucierpią fundusze inwestycyjne, emerytury i oszczędności setek milionów ludzi na całym świecie.