Lider Nowoczesnej Ryszard Petru wyjazdem na Sylwestra zaliczył z pewnością największą wpadkę wizerunkową w swojej karierze politycznej. Dziennikarze napisali o niej już wszystko, internauci zilustrowali tysiącami memów. Nie chcemy tego powielać i konkretnie pytamy Ryszarda Petru o pomysły gospodarcze dla Polski. Uważamy, wbrew temu, co wielu dziś pewnie sądzi, że wciąż ma szansę być w przyszłości premierem. I rozmowa o portfelach Polaków, a także sytuacji gospodarczej Polski pod rządami Prawa i Sprawiedliwości wydaje nam się znacznie ciekawsza niż analizowanie, co powinien teraz zrobić Petru, by naprawić swój nadszarpnięty image.
Czy cokolwiek z pomysłów PiS i polityki gospodarczej rządu się panu podoba?
Nie. Jestem przerażony tym, co się dzieje.
Naprawdę? Czym konkretnie?
Działanie prawa wstecz. Uderzanie w polskich przedsiębiorców. Kontrole skarbowe wszędzie, zamiast uszczelnienia systemu, w efekcie spadek inwestycji. Nowe podatki, w tym podatek handlowy, którego zresztą nie są i nie będą w stanie wprowadzić w zgodzie ze swoim założeniem, żeby nie uderzyć w drobny handel i polskie sieci. Zerwane umowy na Caracale, co pokazuje, że Polska jest niepoważnym krajem. Co chwile planowane są jakieś kolejne ruchy ograniczające wolność rynkową, jakieś zakazy, jak zakaz handlu w niedzielę czy ustawa o ziemi. To wszystko uderza w Polskę wyłącznie negatywnie. Nie widzę żadnego pozytywu. Naprawdę, to jakiś koszmar, same złe, chaotyczne, nieprzemyślane decyzje.
PiS zdobył serca Polaków prostymi hasłami socjalnymi: 500+, obniżenie wieku emerytalnego i wiele innych. Jaki ma pan plan na język, którym odwróci ten trend?
To musi być język korzyści, tzw. benefit language. Ale mam świadomość, że nastał czas populizmu w Polsce i Europie. Populiści mają dobrze znaną wadę: więcej obiecują niż są w stanie dostarczyć. I nie dostarczają. To będzie w Polsce widać. To już jest widać. Gospodarka spowalnia, inwestycje siadły. Naobiecywali i już teraz mówią, że nie dają rady. Polacy na własnej skórze przekonują się, że populiści nie robią zmian, chcą władzy dla samej władzy i będzie potrzeba zrobienia porządku po PiS-ie.
Benefit language? A cóż to takiego?
Ludzie muszą wiedzieć, dlaczego coś robimy i co z tego wynika. Obniżka wieku emerytalnego z punktu widzenia Polaków oznacza o 1500 zł niższe emerytury. Ale same hasło obniżenia brzmi świetnie i świetnie się sprzedaje, tylko rząd nie mówi prawdy, jakie będą konsekwencje. To wszystko musi się zgadzać z rachunkiem ekonomicznym, nie ma pieniędzy w budżecie na taką rzekomą “obniżkę”. Ludzie żyją coraz dłużej i coraz dłużej będą tę emeryturę pobierać. Trzeba będzie to skądś wziąć czyli np. podwyższyć podatki. A o tym już rząd PiS nie mówi. Trzeba być szczerym z Polakami. Mówić, jak jest. A Nowoczesna chce dać Polakom szansę na emerytury wyższe o 2000 zł.
A co mnie obchodzi, co będzie za 30 lat – zdają się mówić Polacy. To zbyt odległa przyszłość. Wiek emerytalny rząd PiS obniża tu i teraz, tu i teraz Polacy dostali też 500+.
Za rok, dwa, trzy Polacy będą oczekiwać więcej. Dobrze wiemy, że te 500 zł skądś dostali, a więc komuś trzeba zabrać. To wszystko jest na kredyt. A kredyt polega na tym, że pieniądze się oddaje i to już całkiem szybko. W związku z czym Polacy odczują na własnej skórze, że ktoś zabiera im te 500 zł, ale w innej postaci. Ktoś straci pracę, wynagrodzenia przestaną rosnąć, emerytura będzie niższa. To nie jest tak, że można bez końca obiecywać, psuć gospodarkę i ludzie dalej będą cię kochać. Na końcu dnia okazuje się, że gospodarka spowalnia, a wszystkie efekty odbijają się na przeciętnym Kowalskim i jego kieszeni.
To komu zabrano pieniądze przeznaczone na 500+? Jakby pan je lepiej wydał?
Ich nie ma. Chciałbym przypomnieć, że jak jest deficyt, to znaczy, że nie ma pieniędzy. Wydajemy więcej niż mamy. Zgłosiliśmy ustawę o zrównoważonym budżecie, która zakłada, że jeśli gospodarka spowalnia, to jest właśnie deficytowa. Po PiS-ie trzeba będzie ratować Polskę. Dopiero potem będzie można lepiej rozdać pieniądze. My chcemy je wydać na żłobki, przedszkola, lepszą edukację Polaków, co nie znaczy, że nie należy wspierać rodzin, natomiast wolałbym, żeby osoby bogatsze nie otrzymywały pieniędzy w ramach 500+.
Zakładam, że ma pan szansę być premierem...
...też tak zakładam.
No to proste pytanie. Zlikwiduje pan 500+?
Jeszcze raz: nie mam zamiaru likwidować 500+. Mam zamiar wyciąć z 500+ osoby bogatsze, czyli te, które mają na głowę w rodzinie powyżej 2500 zł. Trzeba też zastanowić się, jak zachęcić do aktywizacji zawodowej osoby, które liczą tylko na 500+, bo to jest droga donikąd. Teraz kobiety masowo rezygnują z pracy. A co będzie za paręnaście lat, kiedy dzieci już będą dorosłe. Kto utrzyma te kobiety? Państwo? Wolne żarty.
Co z wiekiem emerytalnym? Odwrócicie PiS-owskie zmiany?
Uważam, że to może być popularne wśród Polaków. Popularne dlatego, że skrajny, cyniczny, nieodpowiedzialny populizm, rozdawnictwo pieniędzy, potem nerwowe ich szukanie, dobijanie przedsiębiorców, wysyłanie na nich kontroli skarbowych, itd., odbije się negatywnie na Polakach i będą mieli tego dosyć.
Mi pan tego nie musi mówić, sytuacja demograficzna w perspektywie 20-30 letniej jest oczywista, natomiast powraca jak bumerang pytanie, jak przekonać do tego ludzi, którzy mają prosty sygnał: idę wcześniej na emeryturę, tu i teraz. Co ich obchodzi budżet państwa za trzydzieści lat, czy nawet wysokość własnej emerytury w odległej perspektywie?
Wszystkich nie przekonam. Muszę przekonać tych, którzy są zniesmaczeni PiS-em, woleliby już na nich nie głosować, ale jeszcze dają im szansę, a przy tym rozważają głosowanie na kogoś innego. Ludzie nie będą chcieli głosować na PiS. Ale oprócz tego muszę przekonać ich, by głosowali na mnie. Bo jesteśmy alernatywą, która postawi Polskę na nogi i wyrwie z zaklętego kręgu beznadziei i braku szans. Wiem, jak zmieniać Polskę i robić to bez łamania prawa i chaosu, który robi PiS.
Co ze zmianami w edukacji? Odwrócicie je?
Jeżeli zostaną zlikwidowane gimnazja, to nie będziemy ich przywracać, bo to tworzy chaos. Chodzi o stabilność, a nie wrzucanie pomysłów ad hoc. Dzieciom należy się rozsądek i odpowiedzialność dorosłych. Trzeba za to poprawiać podstawę programową. Ma obowiązywać tradycja martyrologiczna budowana na twierdzeniu, że nic nam się nie udaje. Na tym rząd chce budować polski patriotyzm. To absurdalne i chore.
Macie w programie Nowoczesnej odpolitycznienie gospodarki. Poproszę o konkrety. Nie będzie spółek skarbu państwa?
Będzie ich bardzo mało. Uważam, że repolonizacja Pekao S.A. jest niepoważna. Dziwi mnie to, że nikt nie chciał go kupić oprócz PZU. Moim zdaniem przepłaciliśmy. Poza tym takie przejęcia robi się po to, by zwiększać efektywność firmy, a Pekao S.A. jest bardzo efektywnym bankiem i nie sądzę, aby PZU było w stanie to poprawić. Boję się, że wynika to tylko z potrzeby władzy. A potrzeba władzy nie jest odpowiedzią na pytanie, czy w Polsce ma być lepiej. Po prostu chodzi o to, by obsadzać Misiewiczami kolejne spółki.
Pytałem o odpolitycznienie gospodarki. Co planujecie?
Sprzedanie wszystkich resztówek. Nie widzę powodu, by PKO BP było państwowe, tak jak nie widzę powodu, by PEKAO S.A. i LOT były państwowe.
A co z dopłatami do nierentownych przedsiębiorstw? Skończycie to?
Im więcej dopłacamy, tym bardziej te pieniądze wyrzucamy w błoto, bo przyzwyczajają się do tego, że ktoś je cały czas wspiera. Rząd nie ma planów restrukturyzacji, ważne, żeby Misiewicze dostali kasę i nic nie robili. A ludzi się oszukuje i obiecuje gruszki na wierzbie i nie dziwię się, że w to wierzą, bo chcą zachować miejsca pracy i przywileje. To normalne.
Zlikwiduje pan wcześniejsze emerytury górników?
Nie chcemy zabrać nikomu, kto je już nabył. Niech ludzie zadecydują co będą robić i jakie będą mieli z tego poza pensją benefity. Ważne jest też edukowanie społeczeństwa, że wcześniejsza polityka przywilejów jest niesprawiedliwa, że żeby dać jednemu trzeba zabrać drugiemu.
Pan uważa, że rozwiązania dotyczące kwoty wolnej od podatku są dobre?
Bardzo złe. To oszustwo.
Dlaczego oszustwo?
Markują podwyżkę kwoty wolnej od podatku, tymczasem prawie nikogo ona nie dotyczy, a więc nic nie zmienia. Dlatego, że obiecywali, że kwota wolna od podatku będzie dla wszystkich w wysokości 8 tysięcy złotych. Jeśli ktoś panu obiecuje 8 tysięcy złotych, a potem okazuje się, że pan tego nie dostaje, to jak to nazwać?
No dobrze, to ile powinna wynosić kwota wolna i kto powinien ją dostać?
Kwota wolna od podatku powinna być z założenia równa dla wszystkich. Powinna być wysoka, o wiele wyższa niż obowiązuje dzisiaj. Natomiast mam świadomość tego, że jeśli zsumujemy wszystkie obietnice PiS-u, to wiem, że ich na to nie stać. Mówiłem rok temu, że nie dadzą rady i nie dają rady.
A jak by pan miał wybierać: 500+ czy kwota wolna?
Nie mam takiej możliwości. Poszły konie po betonie.
A gdyby pan był na ich miejscu?
Na ich miejscu prowadziłbym zupełnie inną politykę gospodarczą. Obniżyłbym podatki.
Wszystkim?
Tak.
Najbogatszym też?
Najbogatsi płacą dziś 19-procentowy podatek.
Obniżyłby pan go?
Mamy w programie niższe podatki, 16-procentowe, dla wszystkich. Wszyscy powinni mieć więc niższe podatki z założenia. Wtedy większa część ich środków jest reinwestowana, a więc z założenia jest lepiej. Progresja w podatku sprawia, że karzemy kogoś za to, że jest bardziej aktywny. Proszę pamiętać, że dziś świat jest otwarty. Są raje podatkowe w różnych krajach, łatwo jest się tam przenieść. Jeśli ktoś dużo zarabia, może dużo zyskać na rezydencji w innym kraju, ale dla Polski jest to niekorzystne.
Ja to rozumiem, tylko przy zalewie populizmu, o którym pan mówił, to bardzo niepopularne stwierdzenie.
Kropla drąży skałę, z biegiem czasu przyjdzie PiS-owi zapłacić za populizm. Rok temu mówiłem, że nie dadzą rady. Dziś wychodzi na moje, trzeba być cierpliwym. Szkoda tylko, że większość Polaków dostanie po kieszeni.
Ta kropla ile będzie drążyć? Jedną kadencję, dwie, trzy?
Nie poznamy naszego kraju. Katastrofa będzie i tak, po tej jednej, także wystarczy. Jedna porządna katastrofa wystarczy, nie potrzebujemy drugiej.
Druga kadencja jest całkiem możliwa. PiS trzyma się mocno.
To absurdalne, co pan mówi. To oznaczałoby stoczenie się Polski w otchłań. Kiedyś w Słowacji był Meciar, przez niego nie została przyjęta do NATO.
Patrząc realnie, należy to brać pod uwagę. Jest mocna tendencja, nie tylko w wielu krajach europejskich – np. Brexit, ale także w USA...
Wszystko trzeba brać pod uwagę, włącznie z tym, że Kaczyński stanie się dyktatorem takim jak Orban czy Putin. Biorę to pod uwagę. Ale zrobię wszystko, by tak się nie stało.
Skoro jesteśmy przy Kaczyńskim. Jak pan ocenia jego wypowiedź, że za drastyczny spadek inwestycji w Polsce odpowiadają przedsiębiorcy?
To świadczy o jego niezrozumieniu rzeczywistości. Jest kompletnie oderwany od realiów i myśli peerelowsko, czyli jak coś jest złego, to na pewno jest robione przeciwko niemu i ktoś za tym musi stać. Nie rozumie tego, że mamy setki tysięcy decyzji przedsiębiorców wynikających z chaotycznej i nieprzewidywalnej polityki rządu. To człowiek, który nie rozumie Polski, ludzi, świata. Żyje w urojonym świecie.
Przedsiębiorcom prztyczka w nos dał też prezydent Duda. Powiedział, że to bardzo dobrze, że kobiety z powodu 500+ odchodzą z pracy, bo przedsiębiorcy powinni płacić im więcej.
Zaraził się od Kaczyńskiego. Kobieta może realizować się i w domu i w pracy. Jeśli kobieta jest zachęcana do tego, by nie realizować się w pracy, to będzie nieszczęśliwa i tyle. Po jakimś czasie będzie chciała wrócić na rynek pracy i nie będzie w stanie. To bardzo złe. Z czego bierze się wzrost gospodarczy na całym świecie? Z kapitału i pracy. A więc jeśli się mniej pracuje, to mamy niższy wzrost, a ktoś inny musi pracować na tego, kto nie pracuje.
A jak pan ocenia pouczanie przez prezydenta Dudę przedsiębiorców w stylu „płaćcie kobietom więcej”?
Niech sobie poucza, tylko prezydenta Dudy już nikt nie traktuje poważnie.
Adrian Zandberg powiedział, że wasze progospodarcze ustawy to prezent dla PiS i powinno się to przez cały czas przypominać w TVP, bo to świetne sondażowo dla partii Kaczyńskiego.
Mam inną opinię. Dla mnie Zandberg to PiS, tylko w wersji lewicowej. Pod kątem gospodarczym to połączony komunizm i socjalizm.
Pan jest ekonomistą. A straciliście przez własne niedopatrzenie 4,65 mln zł dotacji z budżetu państwa. Jak pan myśli, jak ludzie to odbierają?
Zapewne negatywnie. Chciałbym jednak przypomnieć, że PiS też straciło dotacje w 2007 roku, a mimo to było później w stanie wygrać wybory. A Platforma do 2005 roku funkcjonowała w ogóle bez wsparcia finansowego.
Co do Platformy, bierze pan pod uwagę koalicję, wasze poparcie się, delikatnie mówiąc, nie sumuje?
Wszystko muszę brać pod uwagę. Wolałbym bez, ale mam świadomość tego, że może nie wystarczyć nam głosów, by stworzyć samemu rząd.
A to nie jest tak, że wy i oni będziecie na tym tracić? Szczególnie wy jako nowa siła, nie zużyta jeszcze rządzeniem?
Koalicja może być tylko po wyborach, przed wyborami tylko wtedy, jeśli sondaże będą wskazywać, że tak jest skutecznie. Będzie tego wymagała polska racja stanu, a nie osobista sympatia do Grzegorza Schetyny.
Spodziewa się pan przedterminowych wyborów?
PiS na to nie pójdzie, bo może bardzo łatwo stracić władzę. Zrobią to tylko wtedy, gdy będą pewni, że dostaną większe poparcie, a na to się nie zanosi.
Najważniejsza rzecz w gospodarce, którą pan wprowadzi, jeśli zostanie premierem.
Obniżka podatków; to co nie jest zabronione, jest dozwolone; zrównoważony cyklicznie budżet; czyli bezpieczne finanse publiczne; niskie podatki i system prawa sprzyjający przedsiębiorcom.
A „to co nie jest zabronione...” jest już przecież w Konstytucji dla Biznesu...
Ale nie działa. Co chwila są wprowadzane kolejne zakazy przez Morawieckiego. Morawiecki mówi jedno a rząd robi swoje. Taka polityka oparta na kłamstwie ma krótkie nóżki. Polacy nie są głupi.