Reklama.
Yuri Drabent jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich przedsiębiorców z branży internetowej. Zaczynał jako sprzedawca w Złotych Tarasach, a dziś jego firma zajmuje się prowadzeniem kampanii reklamowych w mediach społecznościowych dla największych marek zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jak sam przyznaje, kluczem do jego sukcesu jest przełamywanie własnych barier i robienie tego, co lubi – jak jego agencja Lubię to. Tak zrobił m.in. 2 lata temu, kiedy oświadczył się swojej ówczesnej dziewczynie, a obecnie żonie Joannie, podczas własnego wystąpienia na TEDxWarsaw.
Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl
Postanowiłem ze sceny oświadczyć się Asi. To była wyjątkowa konferencja, na którą nie przychodzą ludzie przypadkowi i której oboje jesteśmy wielkimi fanami. Miałem tam wystąpienie otwierające - mówiłem o sile przekraczania barier i o tym, że prawdziwe życie czeka na nas dopiero poza naszą strefą komfortu. To był absolutnie wyjątkowy moment - ja na scenie TEDx, moja dziewczyna, kobieta mojego życia, w pierwszym rzędzie i moje 12 minut do wykorzystania tak, jak zechcę. Pierwotny plan zakładał, żeby opowiedzieć trzy historie ze swojej przeszłości, które były potwierdzeniem tezy, by robić to, czego się człowiek robić boi, ale co podpowiada mu serce, bo to w tym tkwi klucz do rozwoju i do przygody.
Opowiedziałem je, a potem stwierdziłem, że to jest ten czas, to miejsce i te okoliczności i że raz się żyje - albo się bierze głęboki oddech i robi, albo się wspomina i zastanawia, co by było gdyby. I opowiedziałem jeszcze jedną historię - znowu o przekraczaniu barier i robieniu rzeczy szalonych. Tym razem nie o przeszłości, ale o przyszłości, i nie o mnie, ale o Asi. I się oświadczyłem. Dzieciaki będą miały piękną odpowiedź na pytanie, jak tata oświadczył się mamie.
Pierwsze prezentacje, cztery długie lata temu, które robiliśmy w dwóch w ośmiometrowym pokoiku, a tworzyliśmy wokół siebie aurę już dużej organizacji. Więc jak my wchodziliśmy na spotkanie - Maciek w garniturze, ja w niebieskim dresie Adidasa - i mówiliśmy: my umiemy robić Facebooka, nikt Wam nie zrobi Facebooka, tak jak my Wam zrobimy, to Klienci de facto nie mieli żadnej realnej możliwości przetestowania tych deklaracji, bo wszystko było nowe, nie było w Polsce benchmarków, to było nowe, piękne, dziewicze terytorium, na którym właśnie rozpoczynał się wyścig po pierwszeństwo i nikt do końca nie znał reguł, więc w rezultacie słyszeliśmy: no dobra, to zapraszamy do przetargu, to róbcie. I na tej prostej i możliwej chyba tylko wtedy zasadzie udało nam się pozyskać pierwsze duże kontrakty.
Tak, uważam się za człowieka sukcesu. A paradoksalnie, nawet bez sukcesu biznesowego, uważałbym się za człowieka sukcesu. Uważam, że każdy powinien się uważać za człowieka sukcesu, bo to taka samospełniająca się przepowiednia. Jak uważasz się za fajtłapę, to będziesz fajtłapą. Uważam, że jestem teraz w bardzo fajnym miejscu, na fajnej pozycji, a cztery lata temu byłem sprzedawcą z zerową wiedzą marketingową. I znam mnóstwo takich przykładów. Znam dyrektorów kreatywnych, którzy wcześniej byli pastorami, znam właścicieli dużych biznesów, którzy wcześniej handlowali butami.