Jesteśmy przekonani, że wysoka inteligencja idzie w parze ze skutecznym zarabianiem pieniędzy. Jednak na świecie pełno jest ludzi inteligentnych, którzy wcale bogaci nie są. Prawdopodobne, że czytając ostatnie zdanie, część czytelników pomyślała o sobie. Zatem dlaczego ludzie - naszym zdaniem - mniej bystrzy czy błyskotliwi od nas zbijają kokosy? Okazuje się, że aby osiągnąć sukces finansowy trzeba posiadać kilka innych, kluczowych cech, zaś wśród nich poziom IQ pełni marginalną rolę.
Inteligencja i bogactwo nie zawsze idą w parze
Jak duży wpływ na osiągnięcie sukcesu finansowego ma wrodzona inteligencja? Większość pytanych o to ludzi odpowiada, że około 25 proc.. Część osób jest przekonana, że inteligencja odpowiada nawet za 50 lub więcej proc. w dążeniu do bogactwa. Tymczasem badania Jamesa Heckmana, nagrodzonego Noblem amerykańskiego ekonomisty i matematyka, wskazują coś zgoła odmiennego.
Choć wielu uwielbia szukać korelacji między osiągniętymi sukcesami a wysokim poziomem IQ - mowa chociażby o rodzicach przekonanych, że ich dzieci pną się w szkole w górę z powodu swojej nieprzeciętnej inteligencji - mamy dla nich złą wiadomość. Jak wykazały badania Heckmana, przywołane przez portal inc.com, inteligencja bogactwa nie daje, bo odpowiada zaledwie za 1-2 proc. sukcesów w tym obszarze.
Bogactwo to coś, na co w dużej mierze możemy... zapracować. Słynny ekonomista przekonuje, że o wiele ważniejsze okazują się cechy związane z sumiennością – samodyscyplina, wytrwałość oraz pracowitość. Czyli to, nad czym mamy kontrolę i co możemy wypracować.
Rozumienie emocji
Dr Lidia D. Czarkowska, kierownik studiów podyplomowych Coaching Profesjonalny w Akademii Leona Koźmińskiego, nie dość, że popiera wysunięte z badań Hackmana wnioski, to idzie jeszcze dalej. Według niej sukces - i mowa nie tylko o tym finansowym, ale życiowym - przynosi nie tyle wysoki poziom IQ, co rozwinięta inteligencja emocjonalna i społeczna, czyli EQ.
W latach 60-70 poprzedniego wieku ufano, że badanie u dzieci inteligencji kognitywnej „przepowie” ich przyszły społeczny sukces i osiągnięcia, również w postaci poziomu przychodu finansowego w dorosłości. W Stanach Zjednoczonych wierzono w to do tego stopnia, że robiono masowe testy inteligencji dzieciom i młodzieży, a na podstawie osiągniętych wyników otwierano bądź zamykano przed nimi różne ścieżki edukacyjne.
– Od wielu lat badania psychologiczne pokazują, że to była błędna ścieżka myślenia. Okazało się, że dużo lepszym predyktorem, zarówno obiektywnych sukcesów, takich jak pozycja społeczna, przychody, poziom zdrowia oraz tych subiektywnych, jak poczucie szczęścia i spełnienia życiowego, jest inteligencja emocjonalna – wskazuje dr Czarkowska.
Jak przypomina, inteligencja emocjonalna to coś więcej niż samokontrola czy powściąganie impulsów. Składa się na nią pięć czynników: samoświadomość emocjonalna, czyli zdawanie sobie sprawy z emocji, jakie przeżywamy; samoregulacja, czyli kontrola emocji i świadome kierowanie własnymi procesami emocjonalnymi; automotywacja, która jest zarządzaniem własną energią do działania i zaangażowaniem; empatia oraz nawiązywanie i budowanie relacji.
– Jeśli chodzi o samo IQ - oczywiście lepiej mieć wyższy poziom niż niższy z perspektywy rozwiązywania złożonych problemów teoretycznych i logicznych, czy rozumienia związków przyczynowo-skutkowych. Natomiast w przypadku długoterminowego działania czy wpływu na samego siebie, to większe znaczenie będzie miała inteligencja emocjonalna – zauważa.
Wciąż nie jesteśmy przekonani
Doskonale obrazuje to znany test ze Stanford z piankami Marshmallow. Dzieci, które potrafiły odkładać w czasie gratyfikację, by otrzymać w przyszłości większą nagrodę, jako dorośli lepiej radziły sobie z podejmowaniem działań długoterminowych, które wymagają wysiłku, lecz przynoszą długofalowe lepsze korzyści.
– Przekonanie, że wysoka inteligencja poznawcza jest swoistym proroctwem sukcesu finansowego, pokutuje jeszcze w ogólnej świadomości. Natomiast widzę, że to się zmienia - ludzie wiedzą już, że sukces szkolny nie zawsze oznacza sukces życiowy. Wiemy, że inne czynniki wpływają na posiadanie czerwonego paska na świadectwie niż na radzenie sobie potem ze stresem czy wyzwaniami codziennego życia – skwitowała ekspertka.