Upadłość konsumencka to idealny lek na wielkie problemy finansowe – internet pełen jest cwanych kancelarii, które w ten sposób kuszą zdesperowanych klientów. Często jednak rzeczywistość okazuje się brutalna.
Niektóre kancelarie reklamują upadłość konsumencką jako idealny sposób na oddłużenie
Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że upadłość kryje sobie wiele pułapek
Przed ubieganiem się o ogłoszenie upadłości zawsze warto iść do sądu i negocjować – radzi adw. Tomasz Kisiel.
W zeszłym roku ogłoszono niemal 13 tys. upadłości konsumenckich – w ten sposób pobity został absolutny rekord nowych upadłości od momentu wprowadzenia tej możliwości w 2014 roku.
Uwięzieni w spirali długów chwytają się tej deski ratunkowej, namawiani przez wyspecjalizowane w oddłużaniu kancelarie, kreślące atrakcyjne wizje nowego życia bez długów, w którym trawa jest też trochę zieleńsza, a słońce świeci nieco jaśniej.
Zwiększone zainteresowanie upadłościami konsumenckimi widać zwłaszcza pośród grup na Facebooku o wdzięcznych tytułach w stylu: "Nowe życie bez długów", "Pokonaj swoje zadłużenie", "Nowe szanse" czy "Sposób na finansowy spokój". Grupy liczą po kilkaset, a nawet kilka tysięcy członków i często są prowadzone przez kancelarie reklamujące upadłość jako "oddłużanie".
Ostatnimi czasy upadłość konsumencka jest jeszcze bardziej atrakcyjna. W marcu 2020 w życie weszła nowelizacja przepisów, która ułatwiła drogę do ogłoszenia upadłości. Zdesperowani dłużnicy ochoczo składają więc wnioski do sądów – nie zdając sobie jednak sprawy z tego, że pochopne ogłoszenie upadłości może przynieść im więcej szkody niż pożytku.
Upadłość konsumencka to nie umorzenie długów
Jeśli opierać się na relacjach zadowolonych klientów, którymi chętnie chwalą się wspomniane wyżej kancelarie, w procesie upadłości konsumenckiej nie ma nic skomplikowanego. Ot, składamy wniosek do sądu, płacimy 30 zł, sędzia przyznaje nam rację – i już za chwilę będziemy mogli zacząć nowe, wolne od długów życie.
Rzeczywistość brutalnie weryfikuje jednak takie wizje. Choćby dlatego, że upadłość konsumencka wcale nie jest magicznym sposobem na wymazanie długów – jak to często bywa reklamowana.
– Powszechnie przyjmuje się, że upadłość jest tożsama z umorzeniem długów - a jest wręcz przeciwnie – tłumaczy adwokat Tomasz Kisiel, współpracownik kancelarii Eurolege i członek Lubelskiej Izby Adwokackiej. – W polskiej procedurze upadłość to tylko początek drogi do spłaty wierzycieli. Jeśli nie uda nam się ich spłacić, możemy wnioskować o umorzenie zobowiązań – ale nie jest to bezwarunkowe – dodaje.
Postanowienie o ogłoszeniu upadłości to dopiero początek długiej drogi, której końcem niekoniecznie jest uwolnienie się od finansowych zobowiązań. Podstawowym celem upadłości jest odzyskanie pieniędzy przez naszych wierzycieli – i właśnie po to sąd ustala plan spłaty długu lub zarządza sprzedaż mienia dłużnika.
Sąd nie musi umorzyć długów
Umorzenie długów – które w wielu opowieściach przedstawia się jako jeden z najważniejszych skutków upadłości – następuje dopiero po zakończeniu postępowania upadłościowego. A to może trwać nawet 7 lat.
– Jeśli na koniec postępowania pozostają nieuregulowane zobowiązania, sąd ma prawo nam je umorzyć. Decyzję tę podejmuje biorąc pod uwagę podstawową okoliczność: czy w sposób umyślny doprowadziliśmy do sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie regulować naszych zobowiązań. I jeśli sąd dopatrzy się w tym naszej winy, naszych długów nie umorzy – dodaje Tomasz Kisiel.
Przed ostatnią nowelizacją kolejność wyglądała zupełnie inaczej: ocena tego, czy do niewypłacalności doprowadziliśmy w sposób umyślny, była podstawą do tego, aby w ogóle móc ogłosić upadłość. I ten właśnie szczegół blokował lwią część wniosków.
– Na gruncie poprzednich przepisów, kiedy przesłankę tę analizowano na początku procesu, powodowała ona nieogłoszenie upadłości w więcej niż połowie przypadków - podkreśla nasz rozmówca.
– Wówczas jednak osoba, której udało się upadłość ogłosić, mogła być praktycznie pewna tego, że na koniec procesu nie będzie mieć problemu z umorzeniem długów. Teraz nie będzie tego wiedziała aż do samego końca – dodaje.
Upadłość powinna być ostatecznością
Adwokat ostrzega też przed inną, równie poważną pułapką związaną z ogłoszeniem upadłości konsumenckiej: ubiegając się o to, musimy uznać wszystkie swoje długi i sami rezygnujemy z możliwości zakwestionowania ich w sądzie.
– Niejednokrotnie spotykam się z klientami, którzy przychodzą do mnie przekonani, że upadłość jest lekiem na całe zło. Ja tymczasem analizuję ich sytuację i widzę, że nie mają jeszcze żadnego wyroku sądowego, po prostu zwróciło się do nich kilka podmiotów z żądaniem spłaty zobowiązań – opowiada Tomasz Kisiel.
W ten sposób dłużnicy walkowerem "oddają" sprawy, które w sądzie mogłyby skończyć się obniżeniem kwoty zobowiązań – a czasem nawet uwolnieniem od nich. – Od razu idąc z wnioskiem o ogłoszenie upadłości, po prostu strzelają sobie w stopę – dodaje adwokat.
Jak wyjść z długów?
Skoro więc upadłość konsumencka jest ostatecznością – w jaki sposób zabrać się za oddłużanie? Ekspert radzi, aby w sytuacji, w której nie radzimy sobie ze zobowiązaniami, pierwsze kroki skierować do sądu. Wbrew pozorom, żądanie zapłaty ze strony firmy pożyczkowej nie oznacza automatycznie, że racja stoi po jej stronie.
– Wielokrotnie okazuje się, że roszczenia są zawyżone przez stosowanie w umowach pożyczkowych niedozwolonych zapisów - albo też wierzyciel, który twierdzi, że odkupił nasz dług od jakiegoś podmiotu, nie jest w stanie wykazać takiej transakcji – podkreśla Tomasz Kisiel.
Jeśli sprawy nie zdołamy załatwić na drodze sądowej, warto zgłosić się do samego wierzyciela i spróbować negocjacji, zwłaszcza jeśli nasz dług obsługuje fundusz skupujący długi. Tego typu firmy często skłonne są do odstąpienia od niektórych roszczeń czy ustalenia spłaty zobowiązania w ratach.
Dopiero na samym końcu, jeśli poprzednie kroki zawiodły, znajduje się upadłość konsumencka – zwłaszcza, że konsekwencje jej ogłoszenia mogą uderzyć w nas bardziej niż np. działania komornika.
– Wielu dłużników idzie w upadłość, bo obawiają się działań komornika. Przed jej ogłoszeniem próbują przygotować się i nieuczciwie ukryć swój majątek – czy to darowizną, czy rozdzielnością majątkową. Tymczasem dokonanie takich czynności przed ogłoszeniem upadłości może sprawić, że dany składnik majątku i tak wejdzie do masy upadłościowej i będzie przedmiotem działań egzekucyjnych – ostrzega adwokat.