Minister finansów Tadeusz Kościński wskazał, że szczyt inflacji zbliża się wielkimi krokami. Według szacunków rządu tarcza antyinflacyjna ma nas wspomóc właśnie w tym okresie. Jeśli jednak pojawia się nowe okoliczności, to pomoc może zostać przedłużona – zaznacza szef resortu.
– Szczyt inflacji nastąpi w styczniu, lutym, potem będzie powoli schodzić. Jak będzie jakiś inny czynnik, bo nie wiemy co się stanie na świecie czy w Polsce, jak będzie paliwo do inflacji dolewane, to mamy otwartą możliwość, by kontynuować kolejną tarczę – przekonywał cytowany przez PAP minister finansów Tadeusz Kościński.
Chodzi tu o przedłużenie tarczy antyinflacyjnej, wiele rozwiązań z której zapowiadane jest jedynie na pierwsze trzy miesiące nadchodzącego roku.
W czwartek 9 grudnia Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw. Od 1 stycznia do 31 maja 2022 r. gospodarstwa domowe będą zwolnione z akcyzy na prąd, dokument przewiduje też zwolnienie z akcyzy na paliwa tym samym okresie.
Kolejna dotyczyła dodatku osłonowego. Będzie przysługiwał jednoosobowym gospodarstwom domowym z miesięcznym dochodem nieprzekraczającym 2,1 tys. złotych. W przypadku rodzin limit wyniesie 1,5 tys. zł na osobę.
Glapiński: Inni też mają inflację
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w dzień po kolejnej podwyżce stóp procentowych prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński postanowił wyjaśnić, kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za wysoką inflację w Polsce.
Glapiński zorganizował konferencję prasową po kolejnym podwyższeniu stóp procentowych. Przekonywał, że za inflację odpowiadają czynniki zewnętrzne. Zaliczył do nich wzrost cen paliw, które na świecie poszły w górę o 80 proc. rok do roku, wzrost cen węgla (2,5 raza) i pięciokrotną podwyżkę cen gazu. Za to ostatnie obwinił przede wszystkim Rosję, która wykorzystuje to paliwo jako formę nacisku na Unię i inne kraje.
Z kolei Unię obwinił Glapiński za podwyżkę cen energii elektrycznej w Polsce. Zdrożały bowiem certyfikaty – uprawnienia do emisji CO2. Faktem jest, że tracą na tym przede wszystkim producenci energii z węgla. A polska energetyka opiera się w 70 proc. na tym właśnie paliwie.
W Polsce zahamowano też transformację energetyczną na korzyść spalania węgla, więc ceny energii nie powinny nas specjalnie dziwić. Poza tym to rząd sprzedaje certyfikaty i świetnie na tym zarabia. Co ciekawe, Polska nie stworzyła własnej giełdy uprawnień CO2 i sprzedaje je w Berlinie.
Od początku 2021 roku ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla wzrosły o kilkadziesiąt procent. W czerwcu kosztowały ponad 50 euro za tonę. Na początku września cena uprawnień sprzedanych przez Polskę przekroczyła 61 euro. Obecnie ich cena podskoczyła do 90 euro.
- W tych warunkach w wielu krajach inflacja wzrosła do poziomów najwyższych od dziesięcioleci. Wielokrotnie to mówiłem, ale do wielu to nie dociera – zżymał się prezes NBP.