- Rozważamy zastosowanie waloryzacji kwotowo-procentowej z gwarantowanym minimalnym wzrostem. Szacujemy, że najniższa emerytura wyniesie od marca 2023 r. ponad 1500 złotych brutto - poinformował PAP wiceminister Stanisław Szwed.
Wiceszef resortu rodziny i polityki społecznej dodał, że przyszłoroczna waloryzacja świadczeń emerytalno-rentowych będzie wysoka z powodu inflacji.
Ostateczny wskaźnik waloryzacji poznamy dopiero pod koniec stycznia 2023 r., jednak według rządowych prognoz wyniesie on 13,8 proc. Minimalna emerytura to obecnie 1338,44 zł brutto.
Stanisław Szwed podkreślił w rozmowie z PAP, że w budżecie państwa na waloryzację świadczeń zaplanowano około 40 mld zł. Wyższa emerytura i renta oznacza także wzrost 13. i 14. emerytury.
– Ostateczna decyzja w sprawie czternastek zapadnie, gdy Rada Ministrów przyjmie projekt. Jesteśmy jednak przygotowani na podobne rozwiązania jak w tym roku. Kryterium dochodowe na poziomie 2900 zł i zasada złotówka za złotówkę – powiedział wiceminister.
Jak dodał, wypłata czternastek – podobnie jak w 2022 roku – też byłaby prowadzona na przełomie sierpnia i września.
Wiceminister poinformował, że w tym roku na 13. i 14. emeryturę i na waloryzację świadczeń rząd przeznaczył 43 mld zł, a w latach 2021-2022 jest to łącznie prawie 77 mld zł.
- Ten pakiet wsparcia jest szeroki. Dodatków jest dużo, ale oczywiście one są przeznaczone na określony czas. Biorąc to wszystko pod uwagę, w przyszłym roku do seniorów może trafić blisko 100 mld zł - zaznaczył Stanisław Szwed.
Właśnie tak rekordowa waloryzacja sprawia, że z przejściem na emeryturę nie warto czekać dłużej niż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Nakłada się na to jeszcze jeden czynnik, który w niedalekiej przyszłości może zniknąć. O czym informowaliśmy już w INNPoland.
Chodzi o prognozowaną długość życia, w oparciu o którą wylicza się wartość comiesięcznej emerytury. Przez pandemię COVID-19 mieliśmy do czynienia ze śmiertelnością niewidzianą w Polsce od II wojny światowej.
Z kolei inflacja w Polsce jest najwyższa od końca lat 90. Z danych GUS wynika, że to już 17,2 proc. Oba czynniki – niższa prognozowana dłlugość życia oraz wysoka inflacja sprawiają, że emerytury w przyszłym roku będą znacznie wyższe.
Dlatego wbrew temu, do czego od lat zachęcają eksperci emerytalni i ZUS, wyjątkowo w obecnych czasach nie warto przeciągać pracy o kolejny rok czy dwa, by zwiększyć sobie emerytalne świadczenie.