"Panie Areczku, pani Natalio, drogie osoby niebinarne, dla was jest kiszenie się w kawalerce, i zrzutka na Netfliksa, pakiety mieszkań są dla zarządu. Następnie zarząd podniesie wam czynsze" – można przeczytać na prześmiewczym profilu na Facebooku "Polska w dużych dawkach" (PLwDD).
Profil opisuje praktyki panujące na rynku nieruchomości, kiedy to ktoś z bardzo dużym portfelem (najczęściej klient instytucjonalny, jak fundusz, rzadziej prywatny inwestor) wykłada na stół kilkadziesiąt milionów złotych. Za to kupuje pakiet kilkudziesięciu mieszkań.
Lokale te po wybudowaniu najczęściej są wynajmowane (na stałe lub okazjonalnie, w zależności od lokalizacji), przez co zapewniają ogromny dochód pasywny. Czasami są też odsprzedawane. Z racji, że w pakiecie można je kupić za dużo bardziej atrakcyjną cenę, czysty zysk jest spory.
Wpis ten wywołał falę komentarzy. Wśród nich takie: "Polska - biedny kraj bogatych ludzi..."; "Nawet w Simsach tak nie mają"; "Warszawska dolina krzemowa stworzyła na nowo profesję kamienicznika"; "Mieszkanie w Warszawie nie jest obowiązkowe, można zwyczajowo zostać na gospodarstwie w domu rodzinnym" czy "Co lewaki, d*pa Was boli, że kogoś stać i jest przedsiębiorczy? (mnie tak)".
"No to ja chyba jednak wstaje za późno, nie biegam o wschodzie słońca, nie mam joga relax break i nie zasilam się drugą, trzecią i piąta nogą w swoim biznesie.Ewentualnie brakuje rodziców miliarderów" – żartuje jeden z komentujących internautów.
Wtóruje mu inny: "Ale wiecie, w hurcie taniej, a wiadomo że i tak będzie trzeba mieszkanie dzieciom kupić, szwagier będzie mieszkania szukał, ciocia chciała się przeprowadzić.... jakoś się w te 70 rodzin skrzykniemy".
Na ten ostatni nawet odpowiedzieli sami administratorzy profilu PLwDD: "To jest promowanie poliamorii, żeby stworzyć całe plemię i zasiedlić pakiet mieszkań, już Sorosa w tym głowa".
Tymczasem na ludzi u samego dołu w 2023 roku, zamiast rozważania o kupnie kilkudziesięciu mieszkań, czeka seria podwyżek opłat, podatków, danin. Do tego wyższe ceny gazu i energii. Jak informowaliśmy w INNPoland, to przełoży się na znaczne podwyżki na rynku nieruchomości.
W 2023 r. we wszystkich miastach wojewódzkich stawki podatków od nieruchomości zostaną podniesione, a średni poziom wzrostu wyniesie mniej więcej 12 proc.
Najwyższy wydatek czeka jednak mieszkańców Warszawy, Gdańska, Wrocławia, Bydgoszczy, Łodzi, Poznania, Szczecina, Białegostoku i Olsztyna. Samorządowcy postawili tam na podatki o maksymalnej wysokości, na którą zezwoliło Ministerstwo Finansów.
Poza droższymi podatkami właściciele domów czy mieszkań będą musieli przygotować się na wyższe opłaty eksploatacyjne. Znaczny wpływ na nie będą miały przede wszystkim rachunki za energię, które do niskich raczej nie należą.
Mimo że Urząd Regulacji Energetyki nie podał jeszcze oficjalnie, jaka będzie zatwierdzona wysokość taryf, to na podstawie wcześniejszych danych można oczekiwać, że opłaty za prąd wzrosną nawet trzykrotnie.
To wciąż nie koniec podwyżek, które odczują właściciele nieruchomości. W 2023 r. będą musieli się zmierzyć z wyższym podatkiem VAT – na poziomie 23 proc. Do tego należy doliczyć opłaty za wywóz śmieci. Coraz więcej urzędów miast i gmin decyduje się na podniesienie tej kwoty.
Jakby tego było mało, oprócz podwyżek opłat czekają nas również nowe daniny. Rząd zapowiedział, że w przyszłym roku wprowadzi zmiany m.in. w tzw. opłacie (rencie) planistycznej. To jednorazowa opłata wnoszona do gminy w przypadku, gdy dla nieruchomości w ciągu ostatnich 5 lat zmienił się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
W innym artykule w INNPoland pisaliśmy o nowym podatku od nieruchomości. W 2023 r. za metr kwadratowy gruntu związanego z prowadzeniem działalności gospodarczej będzie trzeba zapłacić maksymalnie 1,16 zł. Przy pozostałych gruntach będzie to 0,61 zł.
W większości miast wojewódzkich gminy postanowiły przyjąć maksymalne dozwolone prawem stawki, choć oczywiście mogły wybrać te niższe.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189223,podatki-w-gore-ten-wzrosl-z-poczatkiem-roku-rzad-milczy