Rusza sezon na lody, ale w tym roku będzie miał słodko–gorzki smak. Wszystko przez ceny. – Jakiś czas temu nigdy bym się nie spodziewał, że wystawię porcję lodów za 7 czy 7,5 zł – przyznał w rozmowie z portalem horectrends.pl Tomasz Szypuła, mistrz Polski w lodziarstwie rzemieślniczym i producent w Szypuła–Lody Mistrzowskie.
Cena lodów zależy rzecz jasna od porcji, które wahają się między 45 a 55 g. Czasami w cukierniach i lodziarniach znajdziemy też większe porcje np. 100 g.
– Rozpiętość jest wielka, najniższa cena za gałkę ok. 50 g wyniesie 6 zł, a cena gałki rzemieślniczej może kosztować i 12 zł – prognozował w rozmowie z portalem money.pl Leszek Truskolawski, prezes Stowarzyszenia Cukierników, Karmelarzy i Lodziarzy Rzeczypospolitej Polskiej, który sam prowadzi zakład cukierniczy "u Lecha".
Niektórzy sprzedawcy już podnieśli ceny. Inni są na etapie liczenia zysków i strat i przygotowują się do podwyżek. Jakub Rak z Cukierni Julian Orłowski & Kazimierz Rak w Rzeszowie przekazał serwisowi, że będzie sprzedawać tradycyjną gałkę za 5 zł, a duża (100 g) – za 10 zł. Jak tłumaczy, jakoś trzeba sobie radzić ze wzrostem cen energii.
Poza cenami energii wyzwaniem dla producentów jest też wzrost kosztów pracowniczych. W tym roku stawka godzinowa wzrosła do 22,80 zł brutto (o 4 zł).
Wojciech Hoduń, producent lodów z Warszawy, przyznał w rozmowie z money.pl, że "jest ciężko", bo rosną też ceny dodatków do lodów, a wafle podrożały o 70 proc. – Pistacje czy orzechy arachidowe skoczyły ze 130-140 zł do 280 zł/kg – wymieniał.
– Powinniśmy podnieść cenę o 100 proc., ale jesteśmy dla ludzi i nie wyobrażam sobie, żeby wyrwać od dziecka pieniądze – dodał.
Truskolawski przypomniał, że od kwietnia cukiernicy płacą mniej za gaz, ale akurat on nie jest używany przy produkcji i sprzedaży lodów. Wyzwaniem są też mniejsi producenci i sprzedawcy, którzy pojawiają się sezonowo.
– Przez 4–5 miesięcy musimy zarobić na cały rok, żeby opłacić pracowników i firmę. Chyba jesteśmy fantastami, bo po 48 latach nadal prowadzimy ten biznes z żoną. Może z nawyku, bo to już przestaje się opłacać. Przeżyłem stan wojenny, rozruchy w Radomiu, ale takiej sytuacji jak teraz to naprawdę nie pamiętam – wyznał Hoduń. Inflacja sprawia, że coraz więcej osób odmawia sobie przyjemności, więc lody np. na weselu stały się opcją luksusową. Narzeczeni mogą zaoszczędzić, ale dla cukierników to problem, bo spada sprzedaż.
Nie tylko ceny lodów będą w tym sezonie wysokie. Za chwilę Polacy wyruszą do miejscowości turystycznych na majówkę, więc otwierają się już pierwsze punkty z goframi.
W Świnoujściu za suchego gofra trzeba zapłacić 9-10 zł. Jeśli zdecydujemy się na dodatki, to możemy zapłacić nawet 32 zł. W takiej cenie jest sprzedawany "gofr supreme", wzbogacony o owoce, bitą śmietanę, nutellę i posypkę.
Z kolei zwykły gofr z bitą śmietaną kosztuje w Świnoujściu 15 zł. Za opcję z nutellą zapłacimy 19 zł. Gofr ze świeżymi owocami to wydatek rzędu aż 24 zł.