Coraz więcej Polaków rozgląda się za pracą w innych państwach. "Rzeczpospolita", powołując się na dane portalu Olx Praca, podaje, że w I kwartale 2023 r. kandydaci wysłali ponad 700 tys. aplikacji do pracy za granicą. To wzrost aż o 90 proc. w porównaniu do 2022 r.
Konrad Grygo z portalu Olx przyznał w rozmowie z dziennikiem, że ponad połowa aplikacji dotyczy Niemiec. Ma to także związek z dużą liczbą ofert pracy u naszego zachodniego sąsiada. – Stanowią one niemal 60 proc. zagranicznych ofert na Olx – ujawnił ekspert.
Drugim dominującym kierunkiem emigracji zarobkowej, zarówno zrealizowanej, jak i planowanej, jest Holandia. W związku z rosnącymi kosztami życia nad Wisłą Polacy szukają bowiem miejsc, gdzie płace są wyższe.
Liczby są bezlitosne. Od 1 stycznia 2023 r. najniższa stawka godzinowa w Polsce wynosi 22,80 zł brutto, czyli około 16,40 zł na rękę.
Z kolei w Niemczech najniższa płaca za godzinę pracy to 12 euro. W przeliczeniu na złotówki to około 55 zł. Podobnie jest w Holandii, gdzie obowiązuje godzinowa stawka minimalna w wysokości 12,4 euro.
Do pozostania w kraju nieustannie namawiają Polaków politycy PiS. Miesiąc temu wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin przekonywał, że w ciągu najbliższej dekady Polska dogoni Zachód.
Podobne, wyjątkowo optymistyczne, prognozy, snuje na konferencjach prasowych prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński. – W tej dekadzie dojdziemy do poziomu Francji. Nie zamożności, bo tego porównać się nie da, ale jeśli chodzi o bieżące dochody i ich siłę nabywczą. Pod warunkiem że nasza gospodarka będzie kierowana przez właściwych ludzi, bez kreatywnych działań polegających na przyspieszaniu albo spowalnianiu – przyznał w trakcie lutego wystąpienia.
O tym, że należy skończyć z emigracją zarobkową, już w ubiegłym roku mówił też premier Mateusz Morawiecki. Nie zawahał się także, aby uderzyć w naszych sąsiadów zza Odry.
– Masowe wyjazdy za chlebem na szparagi do Niemiec muszą się skończyć. Niech sobie sami zbierają szparagi albo niech do nas przyjeżdżają je zbierać – podkreślał szef rządu w lipcu 2022 r. W tym samym czasie prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonywał, że w Polsce "mamy dobrobyt i prawdziwą wolność".
Tymczasem nastroje wśród Polaków pracujących za granicą nie są aż tak optymistyczne jak wizje polityków PiS. W lipcu 2022 r. Kaczyński tłumaczył, że niedługo sytuacja w ochronie zdrowia ulegnie znaczącej poprawie, ponieważ do Polski zaczną wracać lekarze.
Anna Bazydło, rezydentka psychiatrii i była wiceprzewodniczącą Porozumienia Rezydentów, przyznała w rozmowie z INNPoland.pl, że rzeczywistość ma się nijak do zapowiedzi prezesa.
– Koledzy i koleżanki, których znam osobiście, nie wracają. Przez ostatnie dwa lata na grupach lekarskich w mediach społecznościowych widziałam tylko cztery zapytania od lekarzy, którzy chcieli uzyskać informację, jakie kroki formalne mają podjąć, aby wrócić do Polski. Nie są to więc częste sytuacje – podkreśliła lekarka.