Szansa na tańszy chleb? Tak rząd chce pomagać piekarniom
Rząd zamierza pomóc branży spożywczej. Premier zapowiedział, że piekarnie i cukiernie będą mogły skorzystać z niższej stawki na gaz. Zmiany mają obowiązywać od kwietnia.
Reklama.
Rząd zamierza pomóc branży spożywczej. Premier zapowiedział, że piekarnie i cukiernie będą mogły skorzystać z niższej stawki na gaz. Zmiany mają obowiązywać od kwietnia.
W czwartek 2 lutego premier Mateusz Morawiecki odwiedził piekarnię "Żytnia" w Dąbrówce (woj. mazowieckie). W trakcie konferencji prasowej ujawnił plany rządu, o które branża spożywcza zabiegała od dłuższego czasu.
– Zdecydowaliśmy się, aby wszystkie piekarnie i cukiernie mogły skorzystać od 1 kwietnia z obniżonej względem cen rynkowych stawki na gaz – oznajmił premier. Jak dodał "będziemy gwarantowali na zasadzie de minimis, to jest procedura unijna i musimy się jej trzymać".
Po zmianach piekarnie i cukiernie, które wykorzystują piece ogrzewane gazem ziemnym, mają płacić za gaz 200,17 zł/MWh. Nowe zasady rozliczania mają obowiązywać do końca 2023 r.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, który towarzyszył Morawieckiemu na konferencji, dodał, że z pomocy skorzystają małe i średnie piekarnie, a nie wielkie markety. W ocenie premiera niższe stawki będą "wielką ulgą dla tych piekarni i cukierni, które muszą płacić dzisiaj więcej".
Zapowiedzi premiera wypełniają apele branży. Dwa tygodnie temu o pochylenie się nad losem piekarni prosił Zarząd Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Spożywców "Społem".
Wśród postulatów pojawiło się zamrożenie cen gazu dla tych przedsiębiorców. W ocenie "Społem" ochrona piekarń jest bowiem "arcyważna i kardynalna".
Ogłaszając nowy pakiet pomocowy dla przedsiębiorców, premier podkreślił, że "w czasach Donalda Tuska i PO można było kupić za płacę minimalną mniej bochenków chleba niż dzisiaj".
Odniósł się także do aktualnych cen chleba. – Chyba też pan Tusk mówił, że bochenek chleba będzie po 30 zł, chyba takiej ceny użył – mówił.
Jak dodał, w internecie krążą informacje, że bochenek kosztuje kilkadziesiąt złotych. – To są fake newsy. Bochenek kilogramowego chleba można przeciętnie kupić za 5-6 zł, czasami odrobinę taniej, czasami odrobinę drożej – przekonywał szef rządu.
Przypomnijmy, że o niskich cenach chleba przekonywał Polaków także prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński. – Chleb u mnie w pobliżu kosztuje 2,99 zł – przyznał w trakcie styczniowej konferencji prasowej. Miał na myśli okolice siedziby NBP przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie.
Jednak z ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika, że ceny, o której wspomniał Glapiński, nie ma w żadnych ze sklepów zlokalizowanych w obrębie siedziby banku centralnego. W popularnej piekarni przy ul. Szpitalnej chleb baltonowski w folii kosztuje 3,99 zł (za pół kilograma), a w sklepie przy ul. Świętokrzyskiej trzeba za niego zapłacić 4,39 zł.