Początek sezonu nie sprzyja góralom. W Zakopanem kiepsko wypadła zarówno majówka, jak i długi czerwcowy weekend.
Onet rozmawiał z góralami na temat powodu odwrotu turystów od stolicy polskich Tatr. Ich zdaniem ogromną rolę odegrała pogoda – majówka była zimna, a w trakcie długiego weekendu na południu Polski szalały burze. W związku z tym wiele osób odwołało rezerwacje w ostatniej chwili.
Drugi powód to, w ocenie podhalańskich przedsiębiorców, pieniądze. – Jedzenie coraz droższe, do tego rosną raty kredytów, diesel znów idzie w górę o rachunkach za prąd czy ścieki już nie wspominam – przyznała w rozmowie z Onet jedna z niewielu turystek, która odwiedziła Zakopane w trakcie długiego weekendu.
– W Zakopanem są miejsca droższe i tańsze. My wybieramy te drugie i dzięki temu coś jeszcze w kieszeni zostanie – dodała.
Tymczasem nadchodzący sezon letni może być równie słaby. Onet podaje, że na miesiąc przed wakacjami było około 30 proc. wolnych miejsc.
Samych rezerwacji jest mniej niż w ubiegłym roku. Wiele osób dzwoni i interesuje się ofertami górali, ale ostatecznie nie dokonuje rezerwacji.
O tym, że pieniądze są przeszkodą w planowaniu urlopów świadczą też wyniki najnowszego badania Providenta. Wynika z niego, że połowa osób, która w tym roku rezygnuje z letnich wojaży, przekonuje, że przyczyną jest brak potrzebnych funduszy.
Są też i tacy, którzy letnie dni wolne spędzą w domu. Badanie wskazuje, że prawie jedna czwarta Polaków nie wyjedzie w tym roku na wakacje. Około 23 proc. ankietowanych planuje wyjechać na 8 do 14 dni. Z kolei 28 proc. Polaków wyjedzie tylko na tydzień. Zaledwie 8,4 proc. respondentów pozwoli sobie na wakacje dłuższe niż dwa tygodnie.
– Także ci, którzy zdecydowali się na podróżowanie tego lata, uważnie patrzą na koszty związane chociażby z cenami noclegów, czy jedzenia w miejscowościach turystycznych, które rozważają. Wskazało tak niemal 18 proc. badanych, przy czym to Panowie częściej zwracają uwagę na kwestie związane z finansami – przyznaje Karolina Łuczak, rzeczniczka prasowa Provident Polska, cytowana w komunikacie przesłanym do redakcji INNPoland.pl.
O tym, że drożyzna rozhulała się na Podhalu, internauci informowali już zimą. Za skorzystanie z publicznej toalety na Krupówkach turyści muszą płacić 10 zł. Właściciel "toalety grozy" otwarcie przyznał, że powinna kosztować 15 zł, a wszystko przez gigantyczne koszty, jakie musi ponieść (prawie 27 tys. zł miesięcznie).
W Zakopanem drogie jest także parkowanie. Jeden z właścicieli żądał za godzinę parkowania aż 500 zł. Pracownik pobliskiego hotelu tłumaczył, że tak wysoka cena ma odstraszać turystów, którzy nie mają gdzie zostawić samochody. Przekonuje, że dla hotelowych gości parking jest bezpłatny.