Załoga Koksowni Częstochowa Nowa nie godzi się na objęcie zakładu nowym podatkiem i organizuje protest przed parlamentem. Do Warszawy zjedzie około tysiąca osób, bo w ramach składki solidarnościowej zakład ma zapłacić kilkadziesiąt milionów złotych. W ocenie przedstawicieli koksowni to nic innego jak "haracz".
Reklama.
Reklama.
Koksownicy protestują. Nowy podatek to "haracz"
We wtorek 25 lipca w godz. 10:00–14:00 przed Senatem odbędzie się protest pracowników Koksowni Częstochowa Nowa. Wszystko przez nowelizację, która zakłada, że producenta koksu dotknie nowa opłata – składka solidarnościowa.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza" na demonstracji pojawią się także pracownicy całej Grupy Kapitałowej Zarmen, do której należy częstochowska koksownia. Do Warszawy zjedzie około tysiąc osób.
– Firma zamknęła już przecież rok biznesowy, a tu nagle w lipcu pojawia się projekt ustawy, który – nie bójmy się tego powiedzieć – nakłada na nią haracz. Bo w naszym przypadku na pewno nie można nazwać tego opłatą solidarnościową – oznajmił Mariusz Ciupiński, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Kadra Huty Częstochowa, działającego w Koksowni Częstochowa Nowa w rozmowie z Businessinsider.pl.
Jak podkreślił, jego zakład już trzykrotnie zapłacił podatek. – Po pierwsze, w cenie drogiego węgla, po drugie, w cenie drogiej energii, po trzecie, odprowadzając podatek dochodowy – tłumaczył.
Ciupiński nie ukrywa, że wszyscy "obawiają się o przyszłość koksowni". – Pracodawca musi zapłacić państwu grube miliony, bez uprzedzenia, a to z pewnością odbije się na sytuacji finansowej zakładu. Raczej pracownicy nie będą już mogli oczekiwać żadnej premii – przyznał.
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarła "Rzeczpospolita" wynika, że Koksownia Częstochowa Nowa zapłaci w ramach składki solidarnościowej kilkadziesiąt milionów złotych. Protest zorganizowany pod Senatem w dniu, w którym parlamentarzyści pochylą się nad projektem ustawy, ma być wyrazem chęci walki o miejsce pracy.
Koksownia zatrudnia obecnie 420 osób, ale uwzględniając także dodatkowe spółki (utrzymania ruchu, remontowe i modernizacyjne) w szczytowym momencie prace prowadzi 800–1200 osób.
Mali zapłacą miliony, a giganci wcale. Wśród wyjątków Orlen
Projekt nowelizacji ustawy zakłada, że dochody spółek węglowych zostaną obciążone składką w wysokości 33 proc. W ten sposóbrządchce pozyskać środki na sfinansowanie obniżek cen prądu dla gospodarstw domowych i podmiotów wrażliwych. Opłatę już teraz płacą przedsiębiorstwa gazowe i elektroenergetyczne np. PGNiG.
Ciupiński nie kryje zaskoczenia, że składkę solidarnościową zapłaci tylko pięć podmiotów. Wśród nich są tylko dwa prywatne – częstochowska koksownia oraz Victoria w Wałbrzychu. Opłatą ma zostać obarczona także Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW).
A co z resztą? "Katalog przedsiębiorstw objętych daniną jest wybiórczy i nie jest merytoryczny – wyłączający duże i bogate spółki paliwowe, chemiczne i energetyczne oraz koncerny zagraniczne – a obciążający małe polskie przedsiębiorstwa i ich pracowników" – alarmował Marek Serafin, prezes Koksowni Częstochowa Nowa, w piśmie do posłów i senatorów. Apelował w nim o ponowne przeanalizowanie zapisów projektu.
Jak się bowiem okazuje, składki solidarnościowej uniknie m.in. Orlen. Spółka uiszcza opłatę poprzez PGNiG i Energę, ale nie reguluje jej z tytułu produkcji paliw. W myśl krajowych przepisów daninę mają płacić jedynie te podmioty sektora paliwowe, które spełniają dwa warunki.
Pierwszy to dochody z rafinacji lub wydobycia, które stanowią ponad 75 proc. ogólnych podlegających opodatkowaniu dochodów podmiotu zobowiązanego. Drugi to nadmierny dochód w 2022 r., za który uważa się dochód przekraczający o co najmniej 20 proc. średni roczny dochód uzyskany przez ten podmiot w latach 2018–2021.