10,6 proc. rdr. – tyle wyniosła w lipcu inflacja bazowa. Jest więc bardzo zbliżona do inflacji CPI, co oznacza, że podważa tezę o "putinflacji" forsowaną przez rząd.
Ze szczegółowego komunikatu banku centralnego wynika, że:
po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) inflacja wyniosła 9,6 proc. (wobec 10,3 proc. miesiąc wcześniej),
po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 13,7 proc. (wobec 14,4 proc. miesiąc wcześniej),
po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 10,6 proc. (wobec 11,1 proc. miesiąc wcześniej).
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Ekonomiści z ING Banku Śląskiego zwracają uwagę, że faktycznie inflacja bazowa spada, ale jej udział w dezinflacji jest mały (–0,1 pp.). Poza tym inflacja bazowa spada w Polsce wolniej niż w regionie.
O wskaźniku w perspektywie długoterminowej pisze na Twitterze Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Inflacja bazowa zbliżona do inflacji CPI. Co z tą "putinflacją"?
Co to jest inflacja bazowa? To wskaźnik, który nie uwzględnia wzrostu cen energii, gazu i żywności. Czyli wszystkiego, co można zrzucić na pandemię, politykę klimatyczną lub Władimira Putina.
To właśnie na kształtowanie się inflacji bazowej większy wpływ mają banki centralne i rządy poszczególnych państw, ponieważ ceny np. energii czy żywności formują się głównie na rynkach światowych.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na najnowsze dane dotyczące ogólnego wzrostu cen, czyli inflacji CPI. W poniedziałek Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał, że inflacja w lipcu 2023 r. wyniosła 10,8 proc. rdr. Jest więc na poziomie podobnym do inflacji bazowej.
Przez wiele miesięcy rządzący przekonywali, że za inflację w Polsce odpowiadają działania Kremla, a premier Mateusz Morawieckiwprowadził do debaty publicznej określenie "putinflacja".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Kto odpowiada za inflację? Według NBP na pewno nie NBP
Do narracji o wpływie działań Rosji na wzrost cen w Polsce włączył się także sam bank centralny. W kwietniu na siedzibie NBP zawisł baner z hasłem: "Główne przyczyny inflacjito agresja rosyjska w Ukrainie oraz pandemia i jej skutki", a "obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację to narracja Kremla".
W czerwcu kampania informacyjna została wzbogacona o furgonetkę, która jeździła po ulicach Warszawy i prezentuje te same dane, co baner na siedzibie NBP. Politycy Lewicy nazwali ten pojazd "Glapobusem".
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, w ubiegłym tygodniu na budynku NBP pojawił się kolejny baner, z którego dowiadujemy się, że to dzięki polityce banku centralnego "ceny od 4 miesięcy prawie się nie zmieniły". Zdaniem niektórych komentatorów afisz wygląda jak kampania wyborcza PiS.
Prof. Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP), przyznał na antenie TVN24, że przyczyny inflacji z banerów "są do wygumkowania", ponieważ już "ustępują". – Teraz powinniśmy się rozprawić z przyczynami inflacji bazowej – ocenił.