Gdzie nie pojawi się premier Morawiecki, tam mówi, że rząd PiS zlikwidował ogromną lukę VAT, odzyskał 260 mld zł "dla polskich dzieci". Ta historia to mit: nie zgadza się ani suma "odzysku", ani wydatków. A na dodatek za rządów Morawieckiego... luka VAT znów rośnie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Premier Morawiecki gdzie nie pojedzie, mówi, że dzięki przegonieniu mafii VAT-owskich stać nas na wszystko. To kłamstwo. Luka VAT od 2021 r. wzrosła 4,5-krotnie do ok. 32 mld zł – mówi w rozmowie z money.pl Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych. – Rząd chce to skrzętnie ukryć – dodaje.
Co mówi Morawiecki?
Narrację, z którą jeździ po kraju, najlepiej streścił w przedwyborczej debacie.
– Za rządów PO-PSL lody kręciły mafie VAT-owskie. Myśmy te 260 mld zł zdobyli i oddaliśmy polskim dzieciom – powiedział premier Morawiecki w TVP.
Problem w tym, że w tej narracji nic się nie klei. Jedyną prawdą jest fakt uszczelnienia podatków. Przyznaje to zresztą Dudek w rozmowie z Szymańskim. Ale bagatelizuje już twierdzenia premiera o wielkich VAT-owskich mafiach.
– Uszczelnianie jest efektem sumy, wielu drobnych transakcji, paragonów i faktur. Niekoniecznie są to jakieś rzekome mafie. Fakty są też takie, że luka VAT zwiększyła się po kryzysie finansowym 2008 r. w większości krajów naszego regionu i we wszystkich potem zaczęła spadać. Ani w tych krajach wtedy nie było Tuska, który gdzieś te pieniądze zakopał, ani teraz w tych krajach nie ma Morawieckiego, który rzekomo odkopał – mówi Sławomir Dudek.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Dodaje, że wspomniane przez Morawieckiego 260 mld to kwota "wyssana z palca". Dane raportowane Komisji Europejskiej mówią o 20-30 mld dodatkowych dochodów podatkowych rocznie. A to o wiele mniej, niż 260 mld. I o wiele mniej, niż poszło na programy socjalne PiS. Ta suma wystarczyłaby zaledwie na połowę programu 500 lub 800+.
– A gdzie druga połowa 800 plus? Gdzie 13. i 14. emerytura? Gdzie 300 plus? Gdzie sołtysowe? Gdzie koszty wcześniejszych emerytur? Łącznie wszystkie te transfery socjalne trzeba finansować z długu i z nowych podatków. A tego już premier nie powiedział. Gdyby jednak podliczyć wszystkie wydatki, jakie miały być owocami uszczelnienia, to mamy do czynienia z cudem na miarę biblijnego rozmnożenia chleba i ryb nad Jeziorem Galilejskim – drwi Sławomir Dudek.
Co jeszcze ukrywa rząd?
Zagadką są dane budżetowe za sierpień. Jak przypomina Dudek, do 2015 roku rząd publikował dane budżetowe do 15. dnia każdego miesiąca. Teraz mamy połowę października, ale nie znamy wyników budżetu za... sierpień. Dlaczego? Prawdopodobnie te dane trudno byłoby wpisać w laurkę dla rządu.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Dudek przypomina też, że po początkowym spadku, luka VAT zaczęła rosnąć. Od 2021 r. podskoczyła z 7 mld zł do ponad 32 mld zł, czyli o 4,5 razy. W ujęciu procentowym wzrosła 3,5-krotnie z 3 proc. do 11 proc.
Co przewiduje budżet na 2024 rok?
Kilka tygodni temu rząd PiS przyjął budżet na 2024 rok. Ma skupiać się na trzech filarach: bezpieczeństwie (w tym finansowaniu armii i rekordowych zakupach broni), programach społecznych oraz ochronie zdrowia.
Jednak wczytując się w założenia, widać w nich ogromne wydatki – blisko 850 mld zł. Do tego jęk zawodu można będzie usłyszeć wśród emerytek i emerytów.
Choć premier Mateusz Morawieckizapewnił, że w projekcie budżetu znalazły się środki na waloryzację oraz trzynastki i czternastki, to w przypadku tego ostatniego świadczenia, nie będzie tak kolorowo, jak tuż przed tegorocznymi wyborami.
– Rząd przyjął projekt budżetu, bo musiał. Wszyscy wiedzą, że bez względu na to, kto wygra wybory, rząd będzie inny, więc budżet się zmieni. Druga rzecz to potrzeby pożyczkowe brutto, czyli ile musimy pożyczyć pieniędzy. A tam jest 420 miliardów złotych brutto, czyli dwa, a nawet trzy razy więcej niż było zwykle – powiedział w "Rozmowie tygodnia" analityk Piotr Kuczyński.
– Musimy pożyczyć blisko pół biliona złotych. To brzmi groźnie, jakikolwiek nie byłby rząd, to chyba z tego nie wybrnie. Agencje ratingowe mogą nam się dokładniej przyjrzeć i powiedzieć, że nie wygląda to dobrze i wtedy nasz złoty może mieć problemy – podkreślił.