Choć wiele wskazuje na to, że zgodnie z zawartą w miniony piątek umową koalicyjną, obecna opozycja przejmie władzę w Polsce, to nie będzie miała łatwego zadania. Szczególnie gdy mowa o finansach państwa. Z oficjalnych danych Ministerstwa Finansów wynika, że dziura w budżecie wzrosła niemalże trzykrotnie, choć już przed wyborami wynosiła bagatela 13 miliardów złotych.
Reklama.
Reklama.
Stale pogłębiająca się dziura w budżecie państwa w trakcie rządów PiS nie jest małym problemem, a sporym wyzwaniem. Skutki polityki pieniężnej PiS najpewniej odczują przyszłe pokolenia. Nie jedno, a kilka.
Stan finansów państwa po rządach PiS
Za wprowadzenie, najpewniej już ostatniej, zmiany odpowiada premier Mateusz Morawiecki i jego rząd. Przyjęte przez niego założenia zakładają, że wydatki państwa na bieżący rok mają przewyższyć dochody o imponującą kwotę około 92 miliardów złotych. To niebagatelne przekroczenie, stanowiące ponad 5-procentowy deficyt w relacji do Produktu Krajowego Brutto (PKB).
W obliczu tak znacznego deficytu nowa ekipa rządząca będzie musiała podjąć trudne decyzje dotyczące zarządzania finansami państwa. Zadanie to może okazać się niezwykle wymagające, zwłaszcza w kontekście rosnących oczekiwań społeczeństwa wobec nowej władzy.
Ekonomiści zwracają uwagę na ważną dysproporcję. Mowa o dziurze budżetowej i deficycie, który na podobnym poziomie plasował się tylko raz – miało to miejsce w okresie pandemii koronawirusa. Dziś wirusa i obostrzeń nie ma, ale jest za to decyzja o wydatkach znacznie większych niż przychody.
Deficyt budżetowy Polski po rządach PiS
Dane dotyczące deficytu budżetowego państwa po sierpniu i wrześniu budzą niepokój, ukazując wyraźny wzrost tej kluczowej miary ekonomicznej. Po sierpniu zanotowano deficyt w wysokości 16,6 miliarda złotych, jednak już po wrześniu ta liczba podwoiła się, osiągając imponujące 34,7 miliarda złotych. To zdecydowany wzrost w krótkim okresie, który rzuca światło na wyzwania związane z zarządzaniem finansami publicznymi.
Analizując dane, ekonomiści PKO BP zwracają uwagę na szczególnie niepokojący trend. Zsumowany deficyt z ostatnich 12 miesięcy wyniósł aż 75 miliardów złotych, co stanowi najgorszy wynik od marca 2021 roku. To sygnał, że trudności finansowe państwa nie są jedynie chwilowym zjawiskiem, ale stają się trwalszym problemem.
Przyrost deficytu w budżecie państwa wywołuje zaniepokojenie i jest rezultatem dynamicznego wzrostu wydatków, który przewyższa tempo zwiększania się dochodów. Według analiz ekspertów z PKO BP, suma wydatków za ostatnie 12 miesięcy wzrosła o imponujące 8,9 procent w porównaniu do analogicznego okresu rok do roku, podczas gdy dochody zanotowały wzrost o 4,2 procent rdr.
– Gorsze wyniki firm najpewniej będą dalej ograniczać dochody z tytułu tego podatku – czytamy w komentarzu PKO BP. Te informacje wpisują się w ogólną ocenę wyzwań, z jakimi obecnie boryka się sektor fiskalny. Komentarz PKO BP podkreśla, że prognozy dotyczące deficytu sektora finansów publicznych, uwzględniając także fundusze pozabudżetowe, są niepokojące. Spodziewa się się wzrostu deficytu w 2023 roku do 5,5 procent PKB w porównaniu do 3,7 procent PKB w 2022 roku.
Czytaj także:
Co czeka finanse Polski po odejściu PiS od władzy?
Na swoim profilu na Twitterze dr Sławomir Dudek opublikował wyniki badań przeprowadzonych na potrzeby projektu "Prawdziwy budżet". Z analizy Instytutu Finansów Publicznych dowiadujemy się, że prognozy dotyczące rzeczywistego deficytu w 2024 roku są znacznie bardziej niepokojące niż te przedstawiane przez rząd.
Po uwzględnieniu funduszy pozabudżetowych eksperci wyliczyli, że deficyt będzie o 112 miliardów złotych wyższy niż oficjalne szacunki, osiągając imponującą kwotę około 277 miliardów złotych.
To odkrycie rzuca nowe światło na kondycję finansów publicznych kraju, sugerując, że sytuacja może być bardziej skomplikowana niż pierwotnie zakładano, a uporać sięz nią będzie musiał nowy rząd – najpewniej Donalda Tuska.