Paweł Pawlak, właściciel firmy odzieżowej Adika Collection poinformował nas, że był zmuszony odesłać aż 50 pracowniczek do domu, ponieważ obecnie nie ma na pensje dla nich. – Próbujemy nagłośnić nasz problem. Nasza firma znalazła się w momencie, gdy musimy wstrzymać produkcję – mówi nam prezes. Jego zdaniem tragiczna sytuacja dotyczy całej branży i jest spowodowana głównie... pogodą.
Reklama.
Reklama.
Właściciel znanej w Łodzi marki Adika Collection twierdzi, że nie jest odosobnionym przypadkiem. Jak mówi, w analogicznej sytuacji znajduje się obecnie wiele innych firm w całej Polsce. – Mój głos nie jest odosobniony, jest nas kilka tysięcy – twierdzi Pawlak.
Większość problemów spowodowanych przez pogodę
Właściciel firmy wraz z pracownikami, którzy chcą mu pomóc, robi co może, aby nagłośnić problem, z jakim usiłuje się uporać. 11 listopada przyjechał nawet na "Marsz niepodległości" z wielką flagą z napisem "branża odzieżowa". Chciał w ten sposób zwrócić uwagę na swoją sytuację i zainteresować media głównego nurtu swoją sprawą.
Pytam Pawlaka co jest powodem podjęcia decyzji o zawieszeniu pracowniczek w wykonywaniu ich obowiązków?
– Czynników jest kilka. Branża przeżywa bardzo duży kryzys spowodowany tym, że mieliśmy rekordowo ciepły rok. W październiku ludzie jeszcze jeździli nad morze. Nasza firma produkuje kurtki, czyli coś, czego Polacy używają w zimniejsze dni. Cały kapitał wypracowany z kolekcji wiosennej został przeznaczony za zakup tkaniny przeznaczonej na produkcję jesienną. Teraz, właśnie z powodu pogody, jaką mieliśmy, ta produkcja się najzwyczajniej nie sprzedaje – twierdzi.
Przedsiębiorca zaznacza, że zgodnie z zasadami panującymi w branży, cały wyprodukowany towar powinien zostać upłynniony już w listopadzie. Podkreśla, że nie był w stanie nic sprzedać, a wszystkie jego produkty czekają na klientów, od których de facto zależy przyszłość jego biznesu.
"Szkodliwy import", wstrzymane pensje i zablokowane konta
Choć głównym powodem stagnacji, w jakiej pozostają łódzkie szwaczki i sam właściciel firmy jest pogoda, ten podnosi też kwestię importu.
– Polskim przedsiębiorcom jest bardzo ciężko konkurować z importem zagranicznym, ponieważ ten import jest nieopodatkowany, a produkty zza granicy swobodnie wjeżdżają do Polski – mówi.
Jak wynika z relacji Pawła Pawlaka, właściciel łódzkiej firmy musiał wstrzymać pensje z powodu braku dochodu. Zaznacza również, że jego konta są zablokowana, a na kredyt nie ma szansy z powodu zaległości w ZUS i Urzędzie Skarbowym.
Inwestor poszukiwany – ostatnia deska ratunku
Pytamy biznesmena o przyszłość jego 50 pracowniczek, które od wczoraj są bez pracy. Wyjaśnia nam, że nie jest w stanie zadłużyć się w banku z uwagi na okoliczności, które wcześniej opisywał. Zaznacza przy tym, że wraz ze wspólnikiem Adamem robi co w jego mocy, aby jak najszybciej pozyskać prywatny kapitał, nawet podzastaw nieruchomości.
– Jesteśmy na etapie szukania inwestora, który pod nieruchomość, którą mam będzie w stanie wyłożyć gotówkę, która pozwoli produkować. Trzeba czekać na wiosnę, która u nas zacznie się w lutym. Wtedy znów ruszy sprzedaż. Mamy nadzieje, że sprzedaż tego nowego towaru pozwoli nam powstałe te straty.
Paweł Pawlak wskazał w rozmowie z nami dokładną sumę, która pozwoliłaby mu obecnie wyjść na prostą. – To minimum 300 tysięcy złotych, a mając około 1 milion zł., produkcja ruszyłaby już teraz, a pracowniczki wróciły na swoje stanowiska. Suma ta pozwoliłaby też na opłacenie zaległości i rachunków – wyjaśnia.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Minister nie zdążył, ale jest szansa na tarczę a'la covidową
Przedsiębiorca wypowiada się też w imieniu innych właścicieli szwalni w analogicznej sytuacji. Twierdzi, że "były prowadzone rozmowy z rządem". Jego zdaniem z powodu tego, iż wybór nowego rządu zbiegł się w czasie z problemem, które go spotkały, minister Waldemar Buda z ramienia PiS nie zdążył zająć się ich problemem.
Biznesmen z Łodzi zaznacza w rozmowie z nami, że nie ma zamiaru się poddać. Swoje działania koncentruje obecnie na zapewnieniu firmie rentowności poprzez pozyskanie środków od inwestora lub inwestorów. Nie wyklucza współpracy nikim.
Próbujemy zwrócić na siebie uwagę od około miesiąca. Nasza firma znalazła się w momencie, gdy zostaliśmy zmuszeni, by wstrzymać produkcję. Mamy zatrudnionych 50 szwaczek. Wszystkie od poniedziałku są w domu.
Paweł Pawlak
właściciel szwalni Adika Collection
Brak pieniędzy, wstrzymane wynagrodzenia, brak możliwości zaciągnięcia kredytu i zablokowane konta w połączeniu z długami w skarbówce i ZUS – to dziś nasza branża. Handlarze wiosną mieli utarg na poziomie około 20 000 złotych dziennie, a teraz niespełna 800, ale złotych.
Paweł Pawlak
właściciel szwalni Adika Collection
Byliśmy u ministra Budy. Złożyliśmy mu propozycję na biurko, ale pan minister z racji sytuacji politycznej nie zdążył pomóc. Jesteśmy teraz w stałym kontakcie z senatorem Krzysztofem Kwiatkowskim, który cały czas nas pilotuje. Mamy też przygotowany plan napisania ustawy, która działałaby na tej samej zasadzie, jak tarcza antycovidowa.