Siedziba TVP.
"Rzeczpospolita" szacuje, ile osób straci pracę w TVP, Polskim Radiu i PAP. Fot. Michal Zebrowski/East News
Reklama.

Kilkadziesiąt osób wyleci z mediów publicznych

W środę przed południem minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał zarządy i rady nadzorcze Telewizji Publicznej, Polskiego Radia i PAP. To jednak dopiero początek zmian, jakie czekają pracowników mediów publicznych.

"Rzeczpospolita" donosi, że pracę stracą głównie te osoby, które "sprzeniewierzały się etyce dziennikarskiej, naruszały zasady rzetelności i obiektywizmu, oraz ci pracownicy, którzy narażali media publiczne na straty finansowe czy wizerunkowe".

Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.

Z pracą w TVP ma pożegnać się około "40–60 osób". Chodzi o pracowników, którzy odpowiadają za zamienienie telewizji publicznej w "partyjną tubę propagandową". Informator dziennika, który uczestniczy w procesie zmian, ocenił, że "w Polskim Radiu i PAP zmiany mają mieć mniejszą skalę i będą przebiegały wolniej".

Jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej, dopytywany o roszady personalne w Polskim Radiu, wskazał, że "raczej" będzie wdrożona zasada "pół na pół". – Kluczowe jest przywrócenie mediom publicznym zobiektywizowanego charakteru i odpartyjnienie ich, a nie dokonywanie czystek czy przechyłu w drugą stronę – przekonywał.

Z ustaleń "Rz" wynika, że najważniejszą kwestią jest wieczorny program "Wiadomości". Zespołem ma kierować były reporter "Faktów" TVN Paweł Płuska. Informacje dziennika wskazują, że do stacji przejdzie część dziennikarzy, których widzowie kojarzą z anteny Polsat News.

Poza tym zmiany kadrowe mają objąć też Polska Press, czyli media przejęte przez Orlen. Jednak w odróżnieniu od mediów publicznych, za tę reformę nie będzie odpowiadało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a zmiany będą przeprowadzane wolniej.

Pierwsze obawy tuż po wynikach wyborów

Tuż po tym, jak stało się jasne, że PiS nie będzie w stanie uzbierać większość sejmowej, pracownicy TVP zaczęli zdawać sobie sprawę, że ich zawodowa przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. – W kilka godzin po wyborach "atmosfera zrobiła się grobowa" – przyznał w rozmowie z INNPoland.pl operator obrazu w TVP.

Wysoko postawiony wydawca z TVP Info zdradził nam, że w stacji powstały dwie frakcje – "PiS–owska" i "TVN–owska". Twierdzi, że osoby, które na jakimś etapie swojej kariery były związane z innymi mediami niż te należące do rządu, stają się z dnia na dzień coraz większym obiektem ataków ze strony wiernych partii pracowników.

Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl

Kanały TVP1 i TVP Info nie działają

Pierwsze widoczne zmiany w obszarze mediów publicznych pojawiły się tuż po tym, jak Sienkiewicz odwołał władze mediów publicznych. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, w środę około południa przestały nadawać kanały TVP1 i TVP Info. Poza tym strona internetowa kanału informacyjnego nie działa.

Na te decyzje zareagował były premier Mateusz Morawiecki. "Bezprawne działania ministra kultury w odniesieniu do TVP, Polskiego Radia i PAP pokazują jak władza, która rzekomo dba o praworządność łamie ją na każdym kroku. A rządzą tylko tydzień… Nie poddamy się. Nie pozwolimy na budowę dyktatury w Polsce" – czytamy we wpisie, który opublikował na platformie X (dawniej Twitter).