Ta zmiana prawna może przyczynić się do znacznego wzrostu kosztów utrzymania nieruchomości.
Dotychczasowe metody ogrzewania, szczególnie te oparte na paliwach kopalnych, takich jak węgiel i gaz, generują duże emisje CO2 i innych szkodliwych substancji, co jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do zmian klimatycznych. W odpowiedzi na te wyzwania, wprowadzane są nowe regulacje mające na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
Budownictwo, będące kluczowym sektorem gospodarki, staje się coraz bardziej istotnym obszarem walki ze zmianami klimatycznymi. Według szacunków Unii Europejskiej sektor budownictwa odpowiada za około jedną trzecią wszystkich emisji CO2, co sprawia, że stał się on kolejnym celem regulacji dotyczących ograniczenia emisji.
W odpowiedzi na te wyzwania, w ubiegłym roku Parlament Europejski przyjął dyrektywę ETS2, która wprowadza system handlu uprawnieniami do emisji również dla sektora budowlanego. Ta decyzja oznacza, że po 2027 roku ogrzewanie budynków mieszkalnych za pomocą gazu i węgla będzie wiązało się z dodatkowymi kosztami, ponieważ wprowadzone zostaną opłaty za emisje.
System handlu uprawnieniami do emisji (ETS - ang. Emissions Trading System) to mechanizm, który ma na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych poprzez wprowadzenie limitów na ilość emisji, a następnie umożliwienie handlu uprawnieniami do emisji między przedsiębiorstwami. Wprowadzenie tego systemu dla sektora budowlanego jest kolejnym krokiem Unii Europejskiej w dążeniu do zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska.
Zmiany te mają na celu nie tylko ograniczenie emisji CO2, ale także promowanie bardziej ekologicznych rozwiązań w budownictwie, takich jak budynki pasywne, odnawialne źródła energii czy efektywność energetyczna. Dzięki temu sektor budowlany może stać się nie tylko mniej szkodliwy dla środowiska, ale także bardziej innowacyjny i przyszłościowy.
Wprowadzenie opłat za emisje związane z ogrzewaniem budynków gazem i węglem może skłonić właścicieli nieruchomości do poszukiwania bardziej ekologicznych i efektywnych rozwiązań energetycznych.
Czytaj także: https://innpoland.pl/174608,ceny-gazu-przedsiebiorcy-placa-o-300-proc-wiecejJak informowaliśmy w INNPoland, w ustaleń portalu money.pl wynika, że na zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła zabrakło w ubiegłym roku 7,9 mld zł. Ówczesny rząd Prawa i Sprawiedliwości był świadomy tego problemu i zalecił sięgnięcie po środki z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w celu załatania dziury finansowej.
Z informacji opublikowanych przez serwis wynika, że mechanizmy osłonowe obowiązujące w 2023 roku zostały zaprojektowane w taki sposób, że "wpływy od zysków spółek energetycznych nie pokrywały pełnych kosztów związanych z ograniczeniem wzrostu cen energii".
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, podkreśla w rozmowie z money.pl, że fundusz ten stał się swoistym "workiem", który "ukrywa szeroką skalę wydatków państwa", realizowanych z wielu różnych programów, ale niekoniecznie związanych z walką z pandemią.
Według Sobolewskiego takie działania są przejawem "oderwania się obozu władzy od kontroli parlamentarnej i społecznej". Dodaje, że to także niebezpieczna sytuacja. – W zasadzie rząd PiS nie musiał przejmować się tym, ile ma pieniędzy w budżecie, ponieważ zawsze mógł sięgnąć po te środki – stwierdza ekspert.