Plotka, która lotem błyskawicy obiegła internet, głosiła, że nowa cena za przegląd techniczny samochodu ma wynieść 430 zł. To byłoby już nawet nie tyle odmrożenie cen, ile podniesienie poziomu wód po roztopieniu lodowca. Szczęśliwie wprowadzenie podwyżki 400 proc. okazało się fake newsem, a resort wydał oficjalne oświadczenie.
Ministerstwo Infrastruktury potwierdziło, że żadna podwyżka ceny za przegląd techniczny samochodu nie jest w planach w tym roku.
"W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami o wzroście opłat za badania techniczne pojazdów, Ministerstwo Infrastruktury informuje, że nie będzie podwyżek opłat od 1 lipca 2024 r." – czytamy ogłoszenie na mediach społecznościowych.
Opłata pozostanie na stałym poziomie 98 złotych, niezależnie od podwyższenia wynagrodzenia minimalnego i inflacji. Wiele rzeczy z tego tytułu się podnosi, więc wiele osób spodziewało się, że i diagności podniosą ceny. Kierowcy się cieszą, diagności dalej uważają, że pozostawienie ceny sprzed lat to absurd.
Skąd wzięła się kwota 430 złotych? Przede wszystkim była tylko propozycją. Bo wedle wyliczeń branży, opłata za przegląd techniczny samochodu mogłaby wynosić nawet 511 złotych po waloryzacji.
Podwyżki domaga się Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP (SITK), ponieważ przychody z badania technicznego pojazdów nie pokrywaja kosztów ich wykonywania.
Na początku tego roku policzono możliwą waloryzację opłaty, uwzględniając minimalne wynagrodzenie x 11,9 proc. Ten procent pochodzi z przepisów z 2004 roku, które wyznaczają obecną kwotę opłaty. Wtedy wyliczono 505 zł, a ponieważ minimalne wynagrodzenie od 1 lipca ma wynieść 4300 zł, mówimy więc o 511 złotych. Artur Sałata, wiceprezes SITK zaproponował w niedawnym piśmie wartość 10 proc. od minimalnego wynagrodzenia, a więc 430 zł. Stąd pojawiła się pogłoska, że jednak opłata ulegnie zmianie.
– Opłata za przeprowadzenie okresowego badania technicznego samochodu osobowego w 2004 roku stanowiła 11,9 proc. minimalnego wynagrodzenia. W zeszłym roku było to już tylko 2,71 proc., a od 1 stycznia 2024 roku mówimy o cenie na poziomie zaledwie 2,31 proc. minimalnego wynagrodzenia – powiedział dla dziennik.pl Artur Sałata, wiceprezes SITK i koordynator ds. SKP.
Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji RP wyliczyło z kolei prawie połowę tej stawki – 246 złotych brutto. Propozycja tej kwoty na początku tego roku trafiła na biurko Ministerstwa Infrastruktury z zaznaczeniem, że powinna ulegać corocznej waloryzacji na podstawie wskaźnika inflacji. Miało to zapobiec zamrożeniu cen jak obecnie.
"Przez ostatnie 19 lat koszty wzrosły drastycznie. Zatem przedsiębiorcy ponoszą straty. Sytuacja przedsiębiorców prowadzących Stacje Kontroli Pojazdów (SKP) stale się pogarsza. W tej chwili nawet wymiana opon kosztuje więcej niż badanie techniczne" – podkreśla Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.
W walce z zamrożonymi cenami branża diagnostyczna zorganizowała w czerwcu 2023 roku gigantyczny strajk. Jednak ostatecznie ekipa Mateusza Morawieckiego nie zmieniła stawki. Widzimy i w tym roku, że wartość opłaty pozostanie niezmieniona.
Diagności przypominają, że przez ostatnie lata bardzo zmieniły się ich obowiązki. Musieli na własny koszt kupić wiele drogich, specjalistycznych urządzeń. Zwiększyła się ich odpowiedzialność, a do tego stale rosną koszty prowadzenia działalności – jak rachunki za prąd, gaz i utrzymanie budynku czy wynagrodzenia dla pracowników.
Ministerstwo Infrastruktury nadal prowadzi analizy, oceniając czy i o ile podnieść ceny badania technicznego pojazdów. Mają one uwzględniać m.in. zmianę w wysokości wynagrodzeń na rynku pracy oraz rozwiązania, jakie występują w innych państwach członkowskich Unii Europejskiej.
Czytaj także: https://innpoland.pl/203351,polakow-nie-stac-juz-na-naprawy-aut-jedna-piata-rozwaza-sprzedaz-samochoduObecnie kierowcy muszą zapłacić za tę usługę w Stacji Kontroli Pojazdów następujące stawki: