"Na podstawie art. 20 pkt 2 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2023 r. poz. 1251, 1429 i 1672 oraz z 2024 r. poz. 834 i 858) ogłasza się, że przeciętne wynagrodzenie w drugim kwartale 2024 r. wyniosło 8038,41 zł" – czytamy na stronie GUS.
Przytaczane wyniki nie dotyczą jednak całej Polski, a tylko części kraju. Dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny uwzględniają tylko średnie i duże firmy. Przedsiębiorstwa, które mają mniej niż dziesięciu pracowników, nie są już wliczane w badania. Nie uwzględniają one również tych, którzy pracują w ramach tzw. śmieciówek, czyli umowy o dzieło i zlecenie. Więc GUS wylicza średnią krajową na podstawie zarobków 6,5 mln zatrudnionych ze stosunkowo wysokimi pensjami.
Tym razem nie jest to historyczny rekord, który przypadł w poprzednim kwartale z sumą 8147 zł brutto. Według analityków z Głównego Urzędu Statystycznego na wzrost średniej pensji w Polsce miały wpływ dodatkowe wypłaty. Specjaliści z GUS wskazali, że podwyżkę wynagrodzeń spowodowały m.in. premie, nagrody, a także wypłaty z tytułu przepracowanych godzin nadliczbowych.
Gdyby Główny Urząd Statystyczny wziął pod uwagę pozostałą część społeczeństwa, a nie tylko 6,5 miliona osób zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw, to wyniki z pewnością byłyby inne. Wedle naszych wyliczeń, zarobki netto są prawdopodobnie średnio niższe o 2300 zł od kwoty podawanej przez GUS (brutto).
W rzeczywistości odczuwalne są także różnice w wynagrodzeniach zależne od płci. Mężczyźni osiągnęli przeciętne godzinowe wynagrodzenie o 5,5 proc. wyższe od średniego ogółem, a kobiety niższe o 5,9 proc. Przeciętne godzinowe wynagrodzenie mężczyzn było wyższe o 12,1 proc. od przeciętnego godzinowego wynagrodzenia kobiet.
Musimy pamiętać, że GUS podaje zawsze pensję brutto, która nie ma nic wspólnego z tym, co dostajemy "na rękę". Ze statystyk wypadają także małe firmy, które zazwyczaj płacą mniej niż duże. Poza tym w wyliczeniach nie uwzględnia się, ile zarabiają m.in. opieka zdrowotna, administracja publiczna, pomoc społeczna i nauczyciele. Nie bez powodu oni stale walczą o swoje zarobki.
Nauczyciele pełnią ważną funkcję, kształtując i edukując społeczeństwo. Jednak zarobki nie są adekwatne do ich roli. Belfrowie od lat walczą o podwyżki. Wraz ze zmianą rządu ich wynagrodzenie wzrosło. Nie sprostało to wymaganiom nauczycieli. Żądają większych podwyżek i grożą protestami.
Więcej przeczytacie na INNPoland.
Czytaj także: https://innpoland.pl/207800,rzad-tuska-im-pomogl-ale-nauczyciele-i-tak-beda-protestowac