Obniżka składki na NFZ już niedługo. Są przecieki, kiedy rząd ją wprowadzi
W rządowych kuluarach głośno jest o nadchodzącej zmianie w opodatkowaniu przedsiębiorców. Skorzystają na niej samozatrudnieni i mniejsi przedsiębiorcy.
Reklama.
W rządowych kuluarach głośno jest o nadchodzącej zmianie w opodatkowaniu przedsiębiorców. Skorzystają na niej samozatrudnieni i mniejsi przedsiębiorcy.
Informatycy, projektanci, a także inni samozatrudnieni zapłacą od czerwca niższą składkę zdrowotną. Jak podaje Gazeta Wyborcza, rządowe źródła twierdzą, że koalicjanci uzgodnili już pomiędzy sobą warunki zmian.
Sejm ma przegłosować projekt o obniżce składki zdrowotnej tuż przed wyborami prezydenckimi. Początkowo zmiana miała zostać wdrożona od stycznia 2025 roku, ale Lewica postawiła weto.
Niedawno premier Donald Tusk zapowiedział, że zmiany z pewnością wejdą w życie. Projekt ustawy – uzgodniony przez wszystkich koalicjantów – ma być gotowy do końca 2024 roku. Oznacza to, że samozatrudnieni i przedsiębiorcy odczują ulgę przy odprowadzaniu podatków już w 2025 roku.
Na temat tego, czy zmiana wysokości składki na Narodowy Fundusz Zdrowia rzeczywiście jest możliwa w trakcie roku, wypowiedział się Piotr Juszczyk, czyli główny doradca podatkowy InFakt. W komentarzu dla wyborcza.biz przyznał: tak, to możliwe.
– Jedynie zmianę na niekorzyść podatników trzeba wprowadzić z odpowiednim wyprzedzeniem: ogłosić ją co najmniej miesiąc przed nowym rokiem podatkowym, czyli do 30 listopada. Ale obniżka składki jest korzystna dla obywateli, dlatego można ją wprowadzić np. w kwietniu czy czerwcu – wytłumaczył Juszczyk.
Na obniżce składek zdrowotnych zależy Koalicji Obywatelskiej oraz PSL i Polsce 2050. Po drugiej stronie stoi Lewica. Zdaniem tego ugrupowania, podatki trzeba podnosić, nie obniżać.
Propozycja Lewicy uwzględnia wprowadzenie 9-proc. podatku zdrowotnego dla firm. Według ugrupowania tym sposobem wpływy NFZ wzrosłyby o 30 mld zł rocznie. Donald Tusk chce przekonać Lewicę, proponując w zamian przegłosowanie innych ustaw.
Partii Włodzimierza Czarzastego może zależeć m.in. na podwyżce renty wdowiej i płacy minimalnej. Według doniesień wyborcza.biz premier Donald Tusk miał dorzucić do tego zestawu ustawę o związkach partnerskich.
Źródło wypowiadające się na łamach wyborcza.biz twierdzi, że za sprawą Lewicy obniżka nie będzie dotyczyć wszystkich. Najbogatsi zapłacą tyle, ile obecnie. Ale inne zasady będą dotyczyć przedsiębiorców generujących niższe dochody.
Każdy, kto rozlicza się według skali, czy podatku liniowego przy dochodach na poziomie do 12 tys. zł brutto miesięcznie (144 tys. zł rocznie) ma zapłacić ok. 210 zł składki zdrowotnej miesięcznie. Po przekroczeniu limitu trzeba będzie zapłacić 4,9 proc. od nadwyżki.
Na zmianach zyskają najbardziej rozliczający się na podstawie skali podatkowej. Aktualnie odprowadzają 9 proc. od dochodu do NFZ. W sytuacji, kiedy zarabiają po 10 tys. zł miesięcznie, odprowadzają 900 zł. Po zmianach zyskają 690 zł miesięcznie.
W przypadku tzw. liniowców, którzy płacą podatek w wymiarze 4,9 proc. od dochodów do NFZ. Przykładowo przy zarobku 10 tys. zł miesięcznie, odprowadzają 490 zł podatku. Po zmianach w kieszeni pozostanie im 280 zł.
Mówiąc o skali podatkowej i podatku liniowym od razu pojawia się pytanie dotyczące ryczałtu. Powracając do słów Piotra Juszczyka, głównego doradcy podatkowego InFaktu, jeśli reforma ma wejść w życie w trakcie roku, nie może być niekorzystna dla podatnika.
Według informatorów wyborcza.biz obecnie rozważany jest pomysł, żeby osobom pozostającym na ryczałcie nic nie zmieniać w ich rozliczeniach z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Minister finansów ma mieć zabezpieczone 4 mld zł na przeprowadzenie zmiany w składce w 2025 roku. Jednak niewykluczone, że zmiana przepisów pochłonie więcej pieniędzy.
Zobacz także