Cukiernia Kaiser Patisserie wymyśliła dość kosztowny pomysł – 300 gramowy pączek pokryty jadalnym, 24-karatowym złotem. Cena: 100 złotych za sztukę. Liczba sztuk ograniczona.
Złoty pączek
Nie ma co ukrywać, to oryginalny patent na pączka. Wymyślił go Patryk Szczepański, a cukiernia zaoferuje taki wyjątkowy przysmak w wybranych lokalach sieci w Szczecinie, Kołobrzegu, Słupsku, Gdańsku, Gdyni, Sopocie i Warszawie.
W każdym będzie dostępnych jedynie 10 takich złotych pączków.
Jak czytamy w komentarzach klientów, w ubiegłym roku podobne wypieki były bardzo smaczne. Są wypełnione muślinowym kremem z szafranem.
O swoim wypieku opowiadali dla dziennikarzy TVN24, a materiał zostanie opublikowany w "Dzień dobry TVN".
Teraz ważne pytanie – jak je się złoto?
W zasadzie bezboleśnie, ponieważ jako metal szlachetny nie wchodzi w reakcje w naszych organizmach, ale też nie dostarcza nam walorów odżywczych. Czyli jest biologicznie obojętne. Złoto jadalne to szczególny jego rodzaj, dopuszczany przez USA i Unię Europejską jako dodatek do żywności z kodem E 175.
Stosuje się je dekoracyjne, w tym do wina albo sushi, deserów – to w zasadzie dodatek bezsmakowy, ozdobny, stosowany na wierzchu potrawy. Zwykle używa się go w trzech postaciach: liścia, płatkach albo proszku.
Zobacz także
Ile zapłacimy za pączki w tłusty czwartek?
W sieci Kaiser Patisserie będą oczywiście również tańsze opcje. Pączki z nadzieniem pistacjowym, malinowym, różą czy wanilią są dostępne w cenach od 15 zł do 17 zł.
Jak podaje portalspożywczy.pl, w tym roku przeciętnie zapłacimy 5-10 zł za pączka. Najwięcej za "normalne" pączki, zgodnie z niepisaną tradycją, zapłacimy w lokalu Magdy Gessler "Słodki Słony" – 23 zł za sztukę.
A gdzie najtańszy? Jeszcze zobaczymy. Przypominamy, że w ubiegłym roku dyskonty toczyły ostrą wojnę pączkową, oferując nawet 10 groszy za sztukę.