
Natalia Sisik jest influencerką i autorką popularnej newsowej serii #newsnadziś. Profil na TikToku od sześciu lat prowadzi ze swoim partnerem Jarkiem.
Obserwują ich ponad 3 mln osób.
Marta Zinkiewicz: Pamiętasz pierwszego nagranego newsa?
Natalia Sisik: To było podczas pandemii, kiedy dezinformacja zaczęła przybierać na sile. Poczuliśmy z Jarkiem, że chcemy opowiadać młodym osobom, o tym, co się wokół dzieje. Chcieliśmy mówić o tym, o czym mówiło się w tradycyjnych mediach, ale prostym językiem. Pierwszy news był o pandemii.
Czyli impuls?
W zasadzie to Jarek już wcześniej zauważył, że brakuje newsowych treści na TikToku i stwierdził, że sprawdziłabym w roli prowadzącej. Postanowiliśmy tę lukę wykorzystać. Zaczęliśmy o tym rozmawiać w 2018 roku. To był przełom, bo Musical.ly zamieniło się w TikToka. Trochę się wahałam. Zajęło mi rok, żeby się przekonać.
Programy informacyjne to studio, znana formuła, czołówka. A wy dużo myśleliście nad tym, jak ma wyglądać wasz profil?
Jarek od razu stwierdził, że na początku każdego filmu muszę mówić coś charakterystycznego. Żeby to był nasz znak rozpoznawczy. Padło na "news na dziś". Braliśmy pod uwagę, że za chwilę może pojawić się dużo innego podobnego contentu.
A czy to, co robisz, uważasz za dziennikarstwo?
Trudno mi mówić o tym, jako o dziennikarstwie. To ludzie nazwali mnie dziennikarką, ale wiem też, że nie wszyscy z tej branży się z tym zgadzają. To trochę mnie powstrzymuje. Wolę określenie "dziennikarka internetowa". Nasze newsy mają ok. 60 mln wyświetleń miesięcznie.
Dziś większość redakcji też zakłada profile w social mediach.
Tak i mam nadzieję, że mieliśmy na to wpływ. Że profesjonalni dziennikarze zobaczyli, że TikTok też może być sposobem dotarcia do odbiorców. Z aplikacji w Polsce korzysta już 13 milionów osób. Ludzie chcą wiedzieć, co się dzieje, a nastolatki już prawie nie oglądają telewizji, nie słuchają radia. Media społecznościowe są dla nich dużo bardziej naturalne.
Na czym właściwie polega twoja praca?
Jestem na bieżąco z tym, co dzieje się na świecie. Sprawdzam wiadomości, o czym piszą agencje prasowe – Reuters czy PAP. To dla mnie najważniejsze i najbardziej autentyczne źródła. Często szukamy też informacji w zagranicznych mediach. Bywa, że w Polsce jeszcze nikt o tym nie napisał, a my już nagrywamy TikToka.
Jak coś się wydarzy o 1 w nocy, to wstaję i działam. Ale zawsze to, o czym mówię, sprawdzam wcześniej w kilku źródłach. Weryfikuję, czy np. wideo, które nagle zyskało na popularności, jest prawdziwe i czy nie jest stare. Czy to na pewno news. Do takiego krytycznego spojrzenia na informacje, zwłaszcza na te, które rodzą w nas silne emocje, polecam każdemu.
Dziś też trzeba sprawdzać, czy coś w ogóle się wydarzyło. Dużo treści wygenerowanych jest przez AI.
To prawda. Raz ktoś przesłał nam wygenerowane wideo, w które uwierzyli nawet profesjonalni dziennikarze. To był płonący napis Hollywood. Nagranie pojawiało się w telewizji, w artykułach na portalach. Sama w pierwszej chwili uwierzyłam w to, co widzę, ale zweryfikował to sam TikTok. Zwykli ludzie zaczęli publikować filmy, na których widać, że napis jest cały i wcale nie płonie.
Część odbiorców twierdziła, że udało się go po prostu szybko odbudować, a pożar był i tak. Nie udało się ich przekonać, że to zwykły fake news. Innym nieprawdziwym nagraniem było to, jak kierowca samochodu uciekł policji, bo oślepił ich nierealistycznie intensywną latarką. Wideo obejrzało 250 mln osób, cały X się na to nabrał. Dlatego dzisiaj weryfikowanie źródeł informacji jest ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.
Czujesz odpowiedzialność za treści, jak dziennikarze?
Bardzo. To, co robię, to ogromna odpowiedzialność. Dlatego nie wchodzimy w niektóre delikatne tematy, nie opowiadamy się też za żadną stroną polityczną. Kiedy temat jest bardziej skomplikowany, podajemy źródła. Pewnym zagrożeniem, które dostrzegam, jest to, że ludzie utożsamiają News Na Dziś ze mną. Myślą, że to, co mówię, jest moją opinią. A ja tylko przekazuję to, co się wydarzyło i nie jest to tożsame z tym, czy coś popieram, czy nie. Bardzo zależy mi na bezstronności.
Jakie wiadomości dostajesz od obserwatorów?
Nasza relacja jest bardzo dobra. Wielu twórców mierzy się z hejtem, a u nas te negatywne komentarze pojawiają się bardzo rzadko. Nawet jeśli są, to prawie nigdy nie dotyczą mnie samej, a raczej informacji, którą przedstawiam czy osoby, o której mówię. Czuję, że mamy szacunek wśród obserwatorów za tę newsową serię. Mam wrażenie, że wielu docenia, że dostarczamy im najważniejsze informacje bezpośrednio na TikToku.
Hejt to dziś ogromny problem.
To prawda, chociaż też nie jest tak, że my nigdy go nie dostajemy. Raz nagrałam film o sierocińcu w Kanadzie, który bardzo oburzył jednego twórcę. Nagrał cały film na YouTube dotyczący przekazanej przez nas informacji i poprosił swoich widzów o skomentowanie naszego filmu, oczywiście w negatywny sposób. Wyłączyliśmy sekcję komentarzy.
Na TikToku można też wyłączyć konkretne słowa kluczowe, jeśli nie chce się ich widzieć w komentarzach. To zawsze krok w kierunku utworzenia prywatnej bezpiecznej przestrzeni w internecie. Obraźliwych tekstów najlepiej po prostu nie czytać.
Jak walczycie o uwagę odbiorców? Czas zaangażowania jest coraz krótszy.
W rogu filmu umieściliśmy zegar, który odmierza czas do końca nagrania. Użytkownik może zadecydować, czy znajdzie teraz minutę na jego obejrzenie, czy woli zapisać go na później. Chcieliśmy też, żeby nasza seria newsowa była charakterystyczna, każdy film miał ten sam schemat. Żeby odbiorca, widząc nagranie, mógł poczuć się bezpiecznie, być pewnym, że wie, z kim i jakim formatem ma do czynienia. To taka oaza spokoju, znajome miejsce pośród szumu informacyjnego.
A sama nie czujesz się czasem przebodźcowana?
TikTok to moja praca, ale oglądając tam słodkie kotki, też odpoczywam. Chociaż jak scrolluję "po godzinach" to często trafię na coś, co mogę wykorzystać w pracy. I wtedy się zatrzymuję, weryfikuję informację i od razu nagrywam. Dlatego też nie czuję, żeby łączenie funkcji – pracy i relaksu – przez jedną platformę, było czymś złym. Mam wrażenie, że to jakościowe spędzanie czasu, bo zaczyna się od scrollowania z nudów, a kończę na zebraniu materiału do kilku newsów.
Często myślisz o odbiorcach, podejmując decyzję, o czym nagrać newsa?
Zdecydowanie. Oni są w tym wszystkim najważniejsi i nigdy nie chciałabym ich zawieść.
Mogłabyś to robić poza TikTokiem?
Jeśli miałabym szansę zacząć pracę w mediach tradycyjnych, bardzo chciałabym z niej skorzystać. Myślę, że to byłby rozwój. Chociaż równolegle i tak robiłabym dalej content na TikToku. To część mnie.