Drift.
Nowe przepisy ukręcają bat na nielegalne wyścigi. Niedługo wejdzie ostrzejsze prawo drogowe. Fot. Pexels

Rząd przygotował pakiet 10 ustaw wprowadzających zmiany w prawie o ruchu drogowym. Mają zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. I zwalczać m.in. nocne wyścigi, które są plagą w dużych miastach – co sam mogę potwierdzić.

REKLAMA

W przygotowaniu jest prawo zaostrzające kary za wykroczenia drogowe, uwzględniające m.in możliwość dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów. Z kolei w "Życiu Warszawy" czytam o mieszkańcach walczących o ciszę nocną, zakłócaną przez nocne wyścigi, wyjątkowo uporczywe w tym roku. Obie te rzeczy są ze sobą powiązane.

Nielegalne wyścigi w Polsce

Ledwo robi się ciemno i słyszę ryk za oknem. Niemal codziennie, czasem w godzinach nocnych. To cykliczne wydarzenie wakacyjne w Warszawie, ale w tym roku zaczęło się wyjątkowo wcześniej. Osoba znająca takie środowisko powiedziała mi, że uczestnicy tych rajdów chcą się "wyszaleć" nim wejdą ostrzejsze przepisy druk nr 1451.

"Nowe przepisy przewidują kary dla osób, które biorą udział w nielegalnych wyścigach czy rajdach odbywających się na drogach. Chodzi m.in. o tzw. driftowanie i akrobacje na motocyklach. Proponowane jest także podwyższenie kar za wypadek ze skutkiem śmiertelnym, nielegalny wyścig, rażąco niebezpieczną, brawurową jazdę lub złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Z ruchu drogowego wyeliminowani zostaną także recydywiści, z wielokrotnymi zakazami prowadzenia pojazdów" – czytamy na stronie resortu sprawiedliwości.

Przepisy wprowadzają definicję nielegalnego wyścigu: "Będzie to rywalizacja co najmniej dwóch kierowców, którzy chcą pokonać określony odcinek drogi, w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa drogowego."

Za organizację lub udział w takiej rywalizacji grozić będzie kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Co ciekawe, udział w takiej imprezie jako widz nie jest traktowany jako przestępstwo.

Ostrzejsze kary dla kierowców

Kary są ostrzejsze również dla kierowców jeżdżących brawurowo również poza wyścigami. Dotyczy to jazdy przekraczającej o połowę dopuszczalną prędkość maksymalną na autostradzie (minimum 210 k/h) lub dwukrotnie na innej drodze (przekroczenie 180 km/h) oraz jeśli nasza jazda stanowi zagrożenie bezpieczeństwa innej osoby.

W przypadku gdy kierowca spowoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu lub wręcz wypadek śmiertelny, będzie podlegał karze od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Ten sam przepis dotyczy osób biorących udział w nielegalnych wyścigach.

Przepisy przewidują również ostre kary dla recydywistów. W przypadku złamania zakazu prowadzenia pojazdów będzie możliwa konfiskata środka transportu oraz dożywotni zakazu prowadzenia pojazdów.

Sąd będzie mógł także zdecydować o przepadku pojazdu, gdy kierowca będzie mieć od 0,5 do 1,5 promila alkoholu we krwi. Powyżej tego – utrata samochodu będzie obowiązkowa.

Wyższe kary finansowe dla kierowców i nie tylko

Nowe rozwiązania zakładają ponadto podniesienie dolnej granicy świadczenia pieniężnego, które orzekane jest obowiązkowo za niestosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów – z 5 tys. zł do 10 tys. zł.

Projekt przewiduje także podwyższenie dolnej granicy grzywny – do 1 tys. zł za tamowanie lub utrudnianie ruchu przez osobę, która uczestniczy w nielegalnym zgromadzeniu. To akurat może uderzyć, chociażby w akcje Ostatniego Pokolenia.

Druk nr 1451 miał I czytanie w Sejmie 22 lipca br., skierowano go do Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach.

Nowe przepisy mają wejść w życie po 30 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

Nocny hałas w Warszawie

Nielegalne wyścigi to nie tylko zagrożenie na drodze, ale i spadek komfortu dla mieszkańców, którzy chcąc czy nie chcąc, muszą słuchać ryku silników.

Jak informuje "Życie Warszawy", stołeczni radni postulują montaż systemów mierzących natężenie hałasu, które w mieście przekracza często dopuszczalne 60 decybeli za dnia i 50 nocą.

Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze wystosowało petycję pt. "Dość hałasu na ulicach! Chcemy fotoradarów akustycznych". Działają jak typowy fotoradar, ale reagują na dźwięk. W Polsce nie są jeszcze stosowane z powodu braku stosownych przepisów.

Źródło: Sejm, Życie Warszawy.