
Po Metawersum Mark Zuckerberg ma nową obsesję. Tym razem idzie va banque, aby zbudować sztuczną superinteligencję. Jego spółka Meta gna w tym kierunku bez patrzenia na koszty. Efekt? Kryzys na Facebooku, chaos w szeregach firmy, afery i pokrzywdzeni użytkownicy.
W zależności od tego, z jakiej perspektywy patrzy się na pomysły Zuckerberga, mają one sens i potencjał, lub są skazane na porażkę. Tak czy siak, potrafi je koncertowo zepsuć. Jego marzeniem jest teraz prześcignięcie wszystkich w wyścigu AI i stworzenie jej nowej superinteligencji, która będzie w zasięgu ręki dla każdego i operować w świecie fizycznym.
W tym roku Meta przeznaczyła na to 72 mld dolarów, a w planach są kolejne setki. Co z tego ma i jakie są koszty uboczne? Wyjaśniają to eksperci rynkowi, w tym oficjalny partner technologiczny Meta w Polsce.
Facebook tonie w reklamach. Skandale w Meta na tle AI
Niedawno hucznie zapowiadane chatboty z osobowościami (mające być towarzyszami albo terapeutami) okazały się ogniskiem skandalu. Jak ustalili śledczy Reuters, wewnętrzne dokumenty Meta pozwalały maszynom na niestosowne relacje z nieletnimi i wytwarzanie dezinformacji w mediach społecznościowych.
Boty mieszają ludziom w głowach, a działania firmy zniechęcają do siebie celebrytów jak Neil Young i polityków z różnych stron świata.
Na Facebooku za to człowiek zastanawia się, czy działa jakakolwiek moderacja. Jesteśmy bombardowani reklamami opłaconymi przez oszustów, którzy nawet nie starają się o pozory wiarygodności. Fejkowe artykuły o śmierci Jerzego Owsiaka, napisane przez… Amazon? Wszystko zapewne produkowane przez AI. Zyski z kłamliwych reklam idą na konto Mety, a Facebook nie reaguje na zgłoszenia.
Eksperci technologiczni wskazują, że to mogą być efekty uboczne próby dogonienia konkurencji za wszelką cenę. Meta ma duże modele językowe LLaMA, ale nie dorównują one popularnością tym od OpenAI i Anthropic. Co więcej, firma poniekąd sama przyznaje, że ich AI nie jest najlepsze – robi tak poprzez specyficzne ostrzeżenia w regulaminie.
Wewnętrzne kryzysy, błędne decyzje, zwolnienia, nadmierny pośpiech... Dla przyspieszenia rozwoju swoich centrów danych Meta nie traci już nawet czasu na budowę hal, tylko stawia namioty. Firma przechodziła niedawno już czwartą z rzędu restrukturyzację działu AI. I to przez ostatnie sześć miesięcy.
– Meta może być gigantem wartym setki miliardów dolarów, ale wewnątrz coraz bardziej przypomina organizację w stanie permanentnego kryzysu. Czwarta restrukturyzacja działu AI w pół roku nie jest dowodem elastyczności. To dowód zagubienia. Takie ruchy nie budują zaufania, tylko je wypalają. Pracownicy, zamiast skupiać się na innowacjach, żyją w ciągłej niepewności. A bez zaufania i stabilności nawet najbardziej błyskotliwe talenty odejdą. Wysoka wycena giełdowa może chwilowo przykrywać chaos, ale nie zatrzyma erozji kultury organizacyjnej. Pytanie nie brzmi już, ile Meta zainwestuje w AI, tylko ilu ludzi jeszcze zdoła utrzymać w takim klimacie – mówi Dr Barbara Zych z Akademii Leona Koźmińskiego i Human+Institute.
Pracownicy uciekają z Meta. Winny chaos w firmie
W dwa miesiące po uruchomieniu działu do super-AI (Meta Superinteligence Labs), firma traci z niego pracowników. Jak poinformował "Business Insider", osiem osób zrezygnowało ze swoich stanowisk.
Byli to weterani, którzy pracowali przy fundamentach infrastruktury AI w spółkach Zuckerberga. To najświeższy exodus z ciągle rosnącej listy, a są jeszcze zwolnienia. Jak ograniczenie moderacji na mediach społecznościowych w ubiegłym roku. Z firmy partnerskiej Telus, z barcelońskiego centrum moderacji zwolniono 2 tys. osób.
Za to Meta poluje na talenty z Google i OpenAI... którym oferuje kosmiczne stawki (podobno mowa o 9-cyfrowych sumach). Znacznie więcej niż dotychczasowym pracownikom, co wywołuje kolejne napięcia.
Do mediów trafiają notatki od odchodzących pracowników, wskazujące na zabójcze tempo pracy, niesprawiedliwe traktowanie i generalną atmosferę nazwaną "metastatystycznym rakiem". Dotychczasowi pracownicy mają poważnie podkopane poczucie bezpieczeństwa. Eksperci zwracają uwagę, że Meta w branży AI stała się synonimem toksyczności.
– Meta to klasyczny przykład organizacji, która pomyliła inwestycje technologiczne ze strategią adopcji AI. Cztery restrukturyzacje w pół roku to symptom fundamentalnego problemu, jakim jest brak jasno zdefiniowanej motywacji i celów biznesowych. W naszych warsztatach widzimy to regularnie: firmy rzucają się na AI, bo "wszyscy to robią", ale nie potrafią odpowiedzieć na podstawowe pytania: po co im to i jak będą mierzyć sukces – komentuje Irek Piętowski, założyciel agencji consultingowej Brainwave.
– Zuckerberg może wydać setki miliardów, ale bez strategicznego frameworku to jak budowanie domu bez fundamentów. Talent ucieka nie z powodu pieniędzy. Ucieka, bo nikt nie wie, w którą stronę płynąć. Najpierw strategia, potem inwestycje, a nie na odwrót – dodaje ekspert.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

To nie koniec Metawersum?
Gruba inwestycja w super-AI z poziomu Meta jak i Facebooka ma być dowodem, że Mark Zuckerberg nie rezygnuje ze swojej wizji Metawersum. Wskazuje na to Daniel Kędzierski z firmy FastTony, polskiej firmy będącej oficjalnym partnerem technologicznym Meta.
– Celem jest stworzenie inteligencji zdolnej do interpretacji otaczającego tego wszystkiego, co nas otacza. Efektem ma być system, który odczytuje rzeczywistość wokół nas, aby w Metawersie zbudować jej cyfrową kopię. Facebook nie porzucił swojej wizji stworzenia własnego świata. Konsekwentnie nią podąża, nawet jeśli dziś stara się przekonywać inwestorów, że rozumie aktualne trendy i podąża ich śladem. W rzeczywistości raczej usypia ich czujność, rozwijając Metawersum dalej, tyle że od innej strony – uważa Kędzierski.
Ekspert dodaje, że obecna technologia modeli językowych zapewne nigdy nie będzie na tyle zaawansowana, aby to osiągnąć. Stąd miliardowe inwestycje.
Niedawno zaprezentowane okulary do rozszerzonej rzeczywistości Ray-Ban Meta mają być krokiem ku temu – asystent AI wbudowany w lekką ramę, pomagający użytkownikowi, ale i zbierający dane, na których nauczy się maszynowa inteligencja nowej generacji.
– Gdy dodamy do tego zmiany w regulaminie Mety, które wprost mówią o analizie chodu, postury i mimiki, zobaczymy klarowną strategię. Giganci technologiczni odchodzą od samego czerpania wiedzy z zasobów internetu i coraz mocniej koncentrują się na studiowaniu samych użytkowników – uważa Daniel Kędzierski.
Zobacz także
