Opinia TSUE może mieć poważne zmiany dla klientów banków.
Ekspert ds. nieruchomości Jacek Piotr Kacprzyk (z lewej) i mecenas Robert Piskor (z prawej) wyjaśniają, co oznacza dla konsumenta opinia TSUE o WIBOR. Fot. Jakub Włodek/Agencja Wyborcza.pl/AP Communication

W czwartek 11 września Trybunał Sprawiedliwości UE ogłosił opinię ws. kredytów hipotecznych opartych na WIBOR. Sam wskaźnik nie został zakwestionowany, ale banki muszą podawać informacje w sposób zrozumiały dla klientów. Eksperci tłumaczą w rozmowie z INNPoland, co to oznacza dla kredytobiorców i jak może wpłynąć na przyszłe kredyty. Odwołują się do doświadczeń frankowiczów.

REKLAMA

Dla konsumentów najkorzystniejszy byłby wyrok, że wskaźnik WIBOR (określa, po jakiej cenie banki udzielają sobie nawzajem pożyczek) został zakwestionowany. Tak się jednak nie stało.

Opinia rzeczniczki generalnej TSUE Laili Mediny wskazuje, że banki muszą w przejrzysty i zrozumiały sposób przedstawiać klientom umowy kredytowe. Nic się nie zmieniło, możemy się rozejść? Nie do końca. Jacek Piotr Kacprzyk, ekspert ds. nieruchomości, oraz adwokat Robert Piskor tłumaczą, jak opinia TSUE ws. WIBOR wpływa na przykładowego Kowalskiego.

1. Zmiany w sprawie WIBOR. Konsumenci mogą zyskać większą ochronę i pozycję negocjacyjną

Jak zauważa Robert Piskor, mecenas z kancelarii Hantke & Piskor, opinia rzecznika nie ma mocy wiążącej, ale przykład kredytów frankowych pokazuje, że orzecznictwo może zmienić rynek, a klientom banków otworzyć drzwi do walki sądowej.

– Doświadczenia z franków pokazują, że takie stanowiska bardzo często wyznaczają kierunek, który później potwierdza sam Trybunał. W sprawach frankowych również zaczęło się od opinii, które były bagatelizowane przez sektor bankowy. Słyszeliśmy wtedy: "to tylko interpretacja", "nasze procedury są zgodne z prawem". Kilka lat później TSUE jednoznacznie stanął po stronie konsumentów – wspomina adwokat w komentarzu dla INNPoland.

Opinia TSUE jest sygnałem dla rynku finansowego i nieruchomości, by zadbać o większą ochronę prawną konsumenta. Banki nie mogą pokazać na wskaźnik WIBOR i przyjmować, że klient (który często nie ma wykształcenia ekonomicznego) sam wszystko zrozumie. Jeśli bank nie nie przedstawił sprawy w sposób zrozumiały, klienci będą mogli kwestionować przed sądem uczciwość umowy kredytowej.

Dla rynku nieruchomości konsekwencje mogą być zauważalne. Jeżeli w kolejnych wyrokach TSUE i polskich sądów utrwali się standard większej przejrzystości i obowiązku informacyjnego banków, możemy spodziewać się wzrostu liczby sporów sądowych oraz potencjalnych renegocjacji umów kredytowych. W perspektywie długoterminowej może to wpłynąć na bardziej ostrożną politykę kredytową, szczególnie w przypadku kredytów ze zmiennym oprocentowaniem, co częściowo może spowolnić tempo popytu na rynku mieszkaniowym.

Jacek Piotr Kacprzyk

ekspert ds. nieruchomości

2. Opinia ws. WIBOR to potencjalne obniżenie kosztów kredytu

Zdaniem ekspertów, kierunek nadany przez TSUE może sprawić, że nasze portfele staną się grubsze. Warunek? Jeśli bank nie wyjaśni klientowi w czytelny sposób, jak WIBOR wpływa na wysokość rat kredytu.

– Jeżeli bank nie wyjaśnił w umowie i dokumentach towarzyszących, czym jest WIBOR, kto nim zarządza, jakie czynniki wpływają na jego zmienność i jakie skutki wywoła dla rat kredytowych, to klauzula odwołująca się do tego wskaźnika może zostać uznana za nieuczciwą. W praktyce oznacza to, że sądy będą mogły usuwać z umów odwołanie do WIBOR-u, pozostawiając oprocentowanie oparte wyłącznie na marży banku. To radykalnie obniżyłoby koszt kredytu dla konsumenta – ocenia Robert Piskor.

Ekspert dodaje, że banki boją się ryzyka. Po opinii TSUE ws. WIBOR-u u bankowców musiała pojawić się wizja lawiny pozwów (których już i tak jest sporo), konieczności tworzenia rezerw finansowych i presji na zawieranie ugód z kredytobiorcami. Tak było z kredytami we frankach, a przecież kredytów złotówkowych opartych na WIBOR jest znacznie więcej. W efekcie przyszłe umowy mogą potencjalnie być korzystniejsze dla konsumenta.

– To scenariusz, który już dziś budzi niepokój w sektorze bankowym. Banki zapewne będą przekonywać, że ta opinia nie ma znaczenia, że nic się nie zmienia, że ich dokumenty są przejrzyste. Ale konsumenci, którzy śledzą historię franków, wiedzą, że taka narracja jest częścią strategii obronnej – zauważa mecenas.

Jacek Piotr Kacprzyk dodaje, że jeśli rozpowszechni się zasady przejrzystość w umowach kredytowych, skorzystają na tym wszyscy. Z jednej strony klienci uzyskają stabilność kredytów hipotecznych, a inwestorzy i deweloperzy większą przewidywalność rynku, co pozwoli im na łatwiejsze planowanie transakcji długoterminowych. Z drugiej strony banki odzyskają zaufanie klientów. Obecnie konsumenci nie mają dużego zaufania do instytucji finansowych.

3. Czy warto iść do sądu z umową kredytową? Kluczowy będzie ostateczny wyrok TSUE

Warto ponownie podkreślić, że czwartkowa opinia z TSUE nie jest wyrokiem prawomocnym. Adwokat Piskor zaleca jednak, by nie być biernym i przygotować się na ostateczną decyzję, jeśli mamy wątpliwości ws. naszej umowy kredytowej. Wedle prognoz wiążący wyrok TSUE ma zapaść na przełomie 2025 i 2026 roku.

– To moment, w którym kredytobiorcy powinni działać. Reklamacja, wezwanie do zapłaty, gromadzenie dokumentów – to trzy najważniejsze kroki. Kto zacznie teraz, będzie przygotowany, gdy zapadnie wyrok. Kto będzie zwlekał, może stracić bezpowrotnie pieniądze i czas. Banki mają swoje strategie i prawników, ale kredytobiorcy mają dzisiaj coś, czego nie mieli jeszcze kilka lat temu – prawo po swojej stronie i doświadczenie frankowe, które pokazuje, że warto walczyć – tłumaczy specjalista.

Mecenas wskazuje następujące kroki: reklamacja do banku, w której klient żąda jasnych informacji, jak przedstawiono mu WIBOR, jak opisano ryzyko i czy miał możliwość wyboru innej formy oprocentowania, np. stałej stopy. Później należy przygotować dokumentację (oczywiście na czele z umową kredytu), na podstawie której klient może wykazać, że nie był należycie poinformowany przez bank o kosztach kredytu. Na końcu kredytobiorca może wysłać do banku wezwanie do zapłaty nadpłaconych kwot i szykować się na proces sądowy, gdy zapadnie ostateczny wyrok TSUE.

– Dla kredytobiorców oznacza to potencjalnie ogromne korzyści. Mogą odzyskać nadpłacone kwoty, zyskać uwolnienie od dalszych rat liczonych według WIBOR-u, a nawet doprowadzić do tego, że ich kredyt będzie tańszy w całym okresie obowiązywania umowy. Dla banków oznacza to natomiast ryzyko finansowe i reputacyjne – bo podobnie jak w przypadku franków, z czasem nie da się utrzymać narracji, że "to tylko jednostkowe sprawy" – podsumowuje Piskor.