
W obliczu rosnącej konkurencji między portami Europy, Polska rusza z projektem, który może zmienić układ sił na Bałtyku. Głębokowodny terminal w Świnoujściu ma otworzyć kraj na nowe szlaki handlowe i znacząco zwiększyć zdolności przeładunkowe.
W 2024 roku krajowe porty odnotowały zysk netto na poziomie 550 mln zł. Przeszedł przez nie też rekordowy wolumen przeładunku, na poziomie 3,3 mln kontenerów.
Port w Świnoujściu. Ma powstać Głębokowodny Terminal Kontenerowy
"Mamy zamiar potroić te liczby" – powiedział premier Donald Tusk w maju, ogłaszając program "Polskie Morze".
Jednym z jego filarów jest projekt rozbudowy Świnoujścia pod hasłem "Przylądek Pomerania". To tutaj powstanie nowa "polska brama na świat" – jak to ujął wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka odpowiedzialny za gospodarkę morską – Głębokowodny Terminal Kontenerowy o zdolności przeładunkowej 2 mln kontenerów rocznie.
Naprawić błędy PiS-u. Marchewka: Nadaliśmy inwestycji gospodarczego sensu
"Rozbudowa portu w Świnoujściu opiera się na trzech filarach" – powiedział Marchewka w rozmowie z "Interią". "Pierwszy to działania na zapleczu, obejmujące budowę torów kolejowych, dróg dojazdowych, budynków dla służb sanitarnych. Drugi filar to budowa nowego lądu pod terminal, basenów portowych i falochronu. Trzeci – to budowa toru podejściowego o długości 70 km i głębokości 17 m".
Wiceszef resortu infrastruktury przypomniał, że inwestycja w Świnoujściu nie jest nowym pomysłem, a pierwsze kroki w tym kierunku podjął jeszcze rząd Mateusza Morawieckiego w 2019 roku. Pierwotne założenia projektu nie pozwoliłyby jednak – według Marchewki – zrealizować w pełni potencjału tej lokalizacji.
"Nasi poprzednicy zaproponowali takie parametry terminala kontenerowego, że nie wpłynęłyby do niego kontenerowce. Według ich koncepcji baseny portowe miały mieć głębokość 14,5 m. Tymczasem największe kontenerowce, które mogą wpływać na Bałtyk (limituje to zanurzenie w Cieśninach Duńskich), mają zanurzenie 15-15,5 m. Tor podejściowy i baseny muszą mieć zatem głębokość 17 m – tak, jak w porcie w Gdańsku" – tłumaczył.
Według analizy, na którą powoływał się wiceszef MI, projekt z 2019 miałby szansę zwrócić się dopiero po 158 latach.
"Nadaliśmy jej gospodarczego sensu i uzasadnienia" – powiedział Arkadiusz Marchewka. "Inwestycja w tym kształcie staje się ekonomicznie zasadna i będzie zwracać się już po 30 latach" – dodał.
Okres wielkich przetasowań w transporcie
Lokalizacja w Świnoujściu ma umożliwić współpracę z Czechami i wschodnimi Niemcami, ale nie tylko. Jest również w strategicznej odległości od granicy z Rosją czy Białorusią.
Nowy port ma również pozwolić Polsce zachować konkurencyjność w regionie. Jak podkreśla cytowany przez "Interię" Konrad Popławski z Ośrodka Studiów Wschodnich, obecnie konkurencja o transport z terenów Europy Środkowowschodniej robi się coraz większa. Walczy o nią m.in. słoweński Kopr, włoski Triest czy chorwacka Rijeka, a stawki podnosi wciąż potencjalna droga arktyczna, która miałaby zwiększyć dostęp do polskich portów.
"Generalnie jesteśmy w okresie wielkich przetasowań, na których polskie porty mogą 'wypłynąć' i wygenerować wielkie zyski dla gospodarki, ale też zwiększyć połączenie Polski ze światem" – stwierdził Popławski.
Początek prac nad częścią terminalową ma nastąpić już za półtora roku.
Zobacz także
