Astronauta misji Apollo 11 Buzz Aldrin spaceruje po powierzchni Księżyca 20 lipca 1969 roku na zdjęciu wykonanym przez Neila Armstronga.
Jakub Pierzchała z Sener Polska opowiada w INNPoland o największych wyzwaniach kosmicznego wyścigu. Ilus.: NASA / Unsplash

USA i Chiny dominują w nowym wyścigu kosmicznym, ale do gry coraz śmielej wchodzą prywatne firmy i mniejsze państwa, w tym Polska. O największych wyzwaniach i roli krajowych technologii opowiada Jakub Pierzchała z Sener Polska, jednego z największych producentów sprzętu kosmicznego w kraju.

REKLAMA

Wyścig kosmiczny trwa. 

Biorą w nim udział w pierwszej kolejności Chiny i USA – współcześni giganci branży kosmicznej, którzy obecnie walczą m.in. o dominację na Księżycu. Jednak tym razem wielkie mocarstwa nie są jedynymi uczestnikami wyścigu. 

O kawałek kosmicznego tortu walczy również Polska. Zaangażowanie polskich firm w tego typu projekty opisywał niedawno na łamach INNPoland Szymon Janus. Nie bez znaczenia jest również udział prywatnych podmiotów. Firmy pokroju SpaceX czy Blue Origin konkurują ze sobą nie tylko o rządowe kontrakty. Infrastruktura satelitarna firmy Elona Muska czy pionierskie (choć kontrowersyjne) projekty konsumenckich podróży kosmicznych firmy Jeffa Bezosa to tylko niektóre przykłady rosnącego wpływu prywatnego kapitału na eksplorację kosmosu.  

Jest to w końcu jeden z najszybciej rozwijających się sektorów przemysłu. Według raportu Planet Partners i Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego na zlecenie Agencji Rozwoju Przemysłu branża kosmiczna do 2040 roku ma osiągnąć wartość ponad biliona dolarów

Jednak zanim zdołamy w pełni wykorzystać potencjał drzemiący poza granicami naszej planety, musimy rozwiązać kilka problemów. O największych wyzwaniach branży kosmicznej – od wysokiego promieniowania, aż po rosnący wpływ prywatnych podmiotów – rozmawiam z Jakubem Pierzchałą, Dyrektorem Generalnym Sener Polska, jednego z największych producentów sprzętu kosmicznego w kraju z ponad dekadą doświadczenia w branży. 

Prywatny kapitał zmienia zasady gry

Jakie są największe bariery, przed wysłaniem ludzi na Marsa?

Jakub Pierzchała: Obecnie podróże na Marsa i stworzenie trwałej kolonii stanowią raczej wyzwanie ambicjonalne niż realną, pilną potrzebę osiedlenia. Mierzymy się z problemami o charakterze fundamentalnym: technologicznym, finansowym i biologicznym.

Największe bariery koncentrują się na technologiach wyniesienia. Nie dysponujemy jeszcze rakietą nośną zdolną bezpiecznie przetransportować ciężki ładunek na Marsa, ani w pełni sprawdzonym systemem, który umożliwiłby bezpieczne lądowanie na powierzchni Czerwonej Planety.

Do tego dochodzą ogromne koszty takich misji, co stoi w sprzeczności z ideą zrównoważonego osadnictwa. Nawet po udanym lądowaniu kluczowym problemem będzie zapewnienie warunków do życia: produkcji tlenu, wody i energii. To niezwykle skomplikowane technologicznie i bardzo kosztowne procesy.

Środowisko Marsa stawia dodatkowe bariery: ekstremalnie niskie temperatury, wysokie promieniowanie i znacznie słabszą niż ziemska grawitację. Zanim zaczniemy mówić o stałej obecności człowieka, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak właściwie miałaby wyglądać taka habitacja i jakie cele miałaby realizować. Należy pamiętać, że eksploracja to jedno, ale osadnictwo na szeroką skalę to zupełnie inna, wielowymiarowa i o wiele bardziej złożona kwestia.

W jaki sposób prywatne podmioty, takie jak SpaceX, zmieniają dynamikę wyścigu kosmicznego? Dotychczas była to raczej domena agencji państwowych.

Pojawienie się prywatnych firm całkowicie odmieniło tempo rozwoju sektora kosmicznego. Działają one według zasady "learning through failure" – uczą się poprzez testy i błędy, co pozwala im szybciej doskonalić technologie. To duży kontrast wobec tradycyjnego podejścia instytucji państwowych – tzw. Old Space, gdzie każde przedsięwzięcie musi być dopracowane do perfekcji, bo finansowane jest z publicznych środków.

Jednak paradoksalnie, to właśnie to zachowawcze podejście często bywa droższe i bardziej czasochłonne. Prywatne firmy wnoszą większą elastyczność, dynamikę i zdolność do szybszego wdrażania innowacji.

Trzeba jednak pamiętać, że także one potrzebują stabilnego finansowania i konkretnych zamówień publicznych, aby się rozwijać. W Stanach Zjednoczonych czy Europie to standard – państwo zleca określone misje prywatnym firmom, wspierając ich rozwój. W Polsce ten model dopiero się umacnia, choć widać już pozytywne zmiany w ostatnich latach.

Czy kosmos stanie się domeną gigantów?

Coraz częściej słyszymy głosy, że rynek kosmiczny może zostać zmonopolizowany przez garść prywatnych inwestorów. Czy powinniśmy się martwić, że zasady międzygwiezdnej ekspansji będą dyktowane przez właścicieli kilku potężnych prywatnych firm? 

Rynek kosmiczny wciąż dynamicznie się rozwija i jest otwarty na nowych graczy. Z mojego doświadczenia i rozmów z przedstawicielami branży wynika, że ciągle powstają nowe firmy i technologie, które wnoszą świeże pomysły i innowacje. Mniejsze podmioty nadal mają przestrzeń, by się rozwijać i uczestniczyć w tym ekosystemie.

Oczywiście, duża część rynku pozostanie w rękach globalnych liderów – to naturalny proces obserwowany w każdej branży. Jednak ważne jest, aby równolegle wzmacniać krajowe kompetencje i zdolności technologiczne.

Dlatego tak istotne są zamówienia publiczne kierowane do rodzimych firm, które budują lokalne know-how i wspierają bezpieczeństwo technologiczne państwa. Dzięki temu równowaga między globalnymi gigantami a mniejszymi graczami może zostać zachowana, a rynek pozostanie innowacyjny i konkurencyjny.

W takim razie, jakie środki powinny zostać wprowadzone, aby zapewnić, że eksploracja kosmosu będzie służyła dobru wspólnemu ludzkości, a nie tylko wąskim interesom finansowym? 

Eksploracja kosmosu powinna rozwijać się w sposób zrównoważony i dostępny dla wszystkich interesariuszy sektora kosmicznego, w tym także społeczeństwu. Dlatego kluczowe są spójne i praktyczne regulacje, takie jak opracowywany obecnie EU Space Act. To ważny krok w stronę uporządkowania zasad dotyczących bezpieczeństwa, odpowiedzialności i wykorzystania danych czy zasobów pozyskiwanych w przestrzeni kosmicznej. 

Z perspektywy biznesu istotne jest jednak, aby te przepisy tworzyły przewidywalne i przejrzyste środowisko dla inwestycji, a jednocześnie zapobiegały monopolizacji i wspierały współpracę między firmami a sektorem publicznym. Unijne prawo może stać się wzorem dla globalnych regulacji – opartych na wartościach odpowiedzialności, równego dostępu i zrównoważonego rozwoju – tak, by eksploracja kosmosu faktycznie służyła wspólnemu dobru.