Myśliwy patrzący na sylwetkę człowieka i dzika. Leśnik komentuje, czy zaostrzenie prawa zmniejszy liczbę wypadków na polowaniach.
Propozycja zaostrzenia prawa dla myśliwych i obowiązkowych szkoleń od PZŁ. Leśnik komentuje, czy to będzie skuteczne. Fot. Wirestock Creators/Jordi Mora/Shutterstock.

Polski Związek Łowiecki zapowiada zaostrzenie przepisów dla myśliwych. W planach jest wprowadzenie obowiązkowych cyklicznych szkoleń w zakresie bezpieczeństwa. Kto się nie stawi, ten utraci uprawnienia. Będzie można skuteczniej ukarać również sprawców wypadków. Leśnik pracujący z myśliwymi mówi InnPoland: "Dziadkom, co naboi zapomną, ale nie flaszki, to nie pomoże".

REKLAMA

Wygląda na to, że Polski Związek Łowiecki (PZŁ) stracił cierpliwość do myśliwych po serii tragedii na polowaniach. Eksperci ze związku wykonali analizę ostatnich wypadków i zarekomendowali przyspieszenie prac nad programem corocznych, obowiązkowych szkoleń z bezpieczeństwa dla myśliwych.

Nowe prawo dla myśliwych. Koniec taryfy ulgowej

Myśliwy ignorujący wezwanie na szkolenie ma utracić uprawnienia do polowań. W nowych przepisach ma pojawić się również rozwiązanie, pozwalające zawiesić myśliwego, któremu zostanie postawiony zarzut naruszenia prawa łowieckiego. Decyzję będzie podejmować sąd łowiecki na wniosek rzecznika dyscyplinarnego.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy taka forma zaostrzenia przepisów i szkolenia mają sens? Zapytałem o to zawodowych leśnika z Lasów Państwowych, regularnie pracującego z państwowymi myśliwymi, który z oczywistych względów chce pozostać anonimowy.

– Brzmi to sensownie, ale pytanie, jak z wykonaniem? Bo jeśli to będzie rzetelne szkolenie, to jak najbardziej. Jeśli jednak pod nazwą "szkolenie" będzie wyjazd do jakiegoś ośrodka, popijawa, potem przespanie filmu o BHP z czasów PRL i kolejna popijawa, to ja nie wiem – mówi InnPoland leśnik.

Wyjaśnia, że jego sceptycyzm bierze się z doświadczenia.

– Byłem na podobnym "szkoleniu". Pierwszego dnia prowadzący pytał, czy wszyscy są trzeźwi. Dziadkom z myśleniem z czasów poprzedniego ustroju, co naboi mogli zapomnieć na polowaniu, ale nie flaszki, to te szkolenia nic nie zmienią – przekonuje fachowiec.

Tragedie na polowaniach. Problem z myśliwymi w Polsce

– Zespół przeanalizował okoliczności dotychczasowych wypadków. Doszliśmy m.in. do wniosku, że nie ma związku między wypadkami a brakiem obowiązkowych badań myśliwych. Główną przyczyną większości wypadków było rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa. Są one jasno określone w rozporządzeniu w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i w opinii ekspertów pozostają wystarczające. Ewidentnie mamy jednak w Związku problem ze stosowaniem się myśliwych do tych zasad i tak dalej być nie może – powiedział na konferencji 26 listopada pełnomocnik PZŁ Sławomir Szymański.

Jednocześnie pełnomocnik PZŁ podkreślił, że liczba wypadków na polowaniach ma się zmniejszać, mimo że polowań urządzanych jest więcej. W latach 70. i 80. rocznie dochodziło do 60-70 wypadków, a obecnie statystyki PZŁ podają liczbę 10 takich zdarzeń, w tym 2-3 ze skutkiem śmiertelnym. Nie trzeba chyba dodawać, że to wciąż o 10 rocznie za dużo.

A dlaczego w ogóle myśliwi mają taki problem z przestrzeganiem przepisów? Zdaniem Szymańskiego zasady bezpieczeństwa ignorują przede wszystkim młodzi myśliwi, a tych doświadczonych ma gubić rutyna i odruchy. A co z nadużyciem alkoholu? Zdaniem leśnika z Lasów Państwowych na polowaniach piją osoby starsze.

– Większość młodych tak nie chleje, żeby widzieć dwa dziki zamiast jednego – podsumowuje leśnik.