
W końcu – można powiedzieć. Inflacja bazowa, czyli twardy rdzeń wzrostu cen i utraty wartości pieniądza, spadła w Polsce poniżej 3 proc. To niezwykle istotny wskaźnik, najbardziej podatny na działania rządu i banku centralnego. Ale czy możemy odetchnąć z ulgą? Wyjaśnijmy to.
Inflacja bazowa w listopadzie 2025 r. w porównaniu do listopada ubiegłego roku wyniosła 2,7 proc. – podał Narodowy Bank Polski. Jest to najniższy wskaźnik od 6 lat. Tak, inflacja zaczęła w Polsce rosnąć jeszcze przed pandemią i zdecydowanie przed pełnoskalową wojną w Ukrainie. Swój żabi skok zaczęła wykonywać na początku 2019. W kwietniu 2023 roku przekroczyła 12 procent, potem zaczęła spadać. I dopiero dziś zjechała w bezpieczne rejony, czyli na poziom poniżej 3 proc.
Co to jest inflacja bazowa?
Inflacja bazowa to inflacja bez cen żywności i energii, pokazująca trwały trend inflacyjny, niezależny od szoków podażowych i krótkoterminowych wahań. Jest to więc rdzeń inflacji. Wiadomo, że ceny zmieniają się naturalnie. To ile płacimy za żywność zależy m.in. od pory roku czy koniunktury na rynkach.
Wiadomo, że teraz drożeją na przykład kawa i kakao. Rząd i NBP nie mają na to najmniejszego wpływu i nie mają żadnych narzędzi, by wzrost cen kawy i czekolady spowolnić. Podobnie jest z cenami paliw, bardzo wrażliwymi na wahania gospodarcze i polityczne. Inflacja bazowa takich zdarzeń nie bierze pod uwagę. Dlatego jest kluczowym narzędziem dla banków centralnych (jak Narodowy Bank Polski) do oceny, na ile inflacja jest trwała i jaki jest rzeczywisty wpływ ich polityki pieniężnej na gospodarkę.
Z wtorkowych danych NBP wynika też, że w listopadzie 2025 inflacja bazowa spadła o 0,1 pkt. proc. względem inflacji bazowej w październiku.
Najniższe wskaźniki od lat
Polski bank centralny podał też we wtorek dwie inne miary wzrostu cen w Polsce. Inflacja po wyłączeniu cen administrowanych (czyli podlegających kontroli państwa) wyniosła 2,0 proc. wobec 2,3 proc. miesiąc wcześniej, a inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 3,1 proc., wobec 3,4 proc. miesiąc wcześniej.
Wyliczono też tzw. 15-proc. średnią obciętą, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice. Wyniosła ona 2,4 proc., wobec 2,6 proc. miesiąc wcześniej.
Warto dodać, że są to najniższe odczyty od wielu lat. Są też mniej więcej zgodne z przewidywaniami NBP (nawet z okresu szczytu inflacyjnego, gdy ceny szły w górę niemal o 19 proc.), który zapowiadał, że walka z inflacją zajmie wiele miesięcy.
Nie oznaczają one, że ceny nie rosną. Rosną, ale bardzo powoli i bez większych niespodzianek. Owszem, ciągle mogą nas zaskoczyć wzrosty cen jakichś produktów lub towarów, ale nie mają one większego znaczenia dla całkowitej wartości naszych zakupów. Przypomnijmy, że w analizach koszyków zakupowych na Święta pojawiły się zaskakujące doniesienia o spadku cen wielu produktów.
Zobacz także
