Zasłynęli jako twórcy laserowo nacinanej kiełbasy. Prawda jest o wiele ciekawsza
Dwa miesiące temu ci dwaj przedsiębiorcy zyskali internetową sławę jako faceci, którzy chcą laserem ciąć kiełbasę. Prawda jest nieco inna. Zrobili coś więcej: jako pierwsi opatentowali sam pomysł nacinania kiełbaski przed wrzuceniem jej na ruszt. A w wynalazku pomogła im whisky.
Początki ich biznesu miały niemal kabaretowy przebieg. Obaj panowie siedzieli sobie w domu i raczyli się whisky. Jak to bywa, w pewnym momencie zgłodnieli, więc Waldemar Cieślak udał się do lodówki swojego przyjaciela i odnalazł w niej paczkę kiełbasy.
Laser pozwala na precyzyjne i delikatne nacięcie kiełbaski•mat. prasowe
Wyjął wędliny, by odpowiednio je ponacinać przed wrzuceniem i ze zdumieniem skonstatował, że każda kiełbaska jest już nacięta. Uznał to za świetny pomysł i radośnie podzielił się tą nowiną z Grzegorzem Wojdakiem.
Dość szybko okazało się, że kiełbasę pociął sam Wojdak – przygotowywał ją na grilla, który odbył się poprzedniego dnia. Wyjął z paczki cały sznur kiełbasek, precyzyjnie je ponacinał a następnie włożył z powrotem do opakowania.
Po wyjaśnieniu całej sytuacji obaj zostali z myślą, że nacinanie wędlin przez zapakowaniem ich do sprzedaży jest świetnym pomysłem. Następnie sprawdzili, że nikt przed nimi nie opatentował takiego rozwiązania. Uznali więc, że czas to zrobić. Absurd? Niekoniecznie!
– Opatentować można w sumie wszystko, czego nie było na rynku. Na rynku wędliniarskim konsument do tej pory nie mógł zakupić nacinanej kiełbasy, ale za to mógł kupić pokrojone pieczywo – mówią panowie Cieślak i Wojdak w rozmowie z INNPoland.pl.
– Termin "absurdalne" sugeruje bezsensowność pomysłu, a ten pomysł ma ogromny sens. Chleb krojony już mamy, podobnie szynkę i ser. Mamy również dostępne obierane ziemniaki, marchewkę itp. Takie produkty ułatwiają nam codzienne życie, kiełbasa nacinana również. Okazało się, że można zastrzec określone wzory na kiełbasach, więc czemu nie? – pytają.
Obaj są przedsiębiorcami, prowadzą własne firmy. Uczciwie przyznają, że nacinanie kiełbasy to nie jest odkrycie koła, ale przed nimi nikt na to nie wpadł. Wykorzystali więc okazję.
– Tak naprawdę zastrzegliśmy wzory przemysłowe w postaci nacięć lub nakłuć na wyrobie wędliniarskim typu kiełbasa tworzących specyficzne linie. Na identyczny pomysł jeszcze nikt nie wpadł, na co dowodem jest uprawomocniony urzędowy dokument. Jednym z zadań urzędu jest badanie podobnych wzorów. Sposoby przemysłowego nacinania także nie zostały wcześniej opatentowane – mówią nam.
Po co nacinać kiełbasę?
Gdzie w tym są pieniądze?
Panowie Wojdak i Cieślak dość ostrożnie mówią o potencjale biznesowym ich patentu. Załatwianie wszystkich formalności zajęło im około dwóch lat, więc są przygotowani na to, że kolejne kroki mogą potrwać. Ale zapewniają, że pierwsze lody zostały już przełamane. Warto przypomnieć, że uzyskanie patentu to często droga przez mękę i tysiące wymienianych z urzędami pism.
– Od samego początku nasze wzory przemysłowe budzą ogromne zainteresowanie. Prowadzimy rozmowy z wieloma firmami odnośnie wynajmu licencji i wprowadzenia produktu do obrotu. Prawdopodobnie na rynku pojawi się kilku dostawców nacinanej kiełbasy. O tym, czy osiągniemy sukces i jak wielki, zadecyduje rynek wędliniarski oraz sami konsumenci. Ale o tym chętnie porozmawiamy za jakiś czas – dodają.
O co chodzi z laserami?
Przedsiębiorcy zdobyli sławę jako ci, którzy chcą ciąć kiełbasę laserem. Dziś tłumaczą, że laserowe nacinanie wędlin to tylko jedna z możliwych metod zastosowania ich patentu. Równie dobrze można ciąć skórkę przy pomocy automatycznych noży a nawet ręcznie.
Jednak laser zapewnia największą precyzję i delikatne nacięcia, dzięki którym kiełbaska nie rozpadnie się na części podczas obróbki termicznej. Pozwala też na wycinanie nawet najbardziej fantazyjnych kształtów, a nawet obrazków lub logotypów.