Jak polska nauka wynosiła Ziębę na piedestał. On sam wiele zawdzięcza akademikom

Mariusz Janik
Jerzy Zięba jest do pewnego stopnia produktem polskich uczelni wyższych – twierdzą autorzy facebookowego profilu „Uniwersytety dla nauki, pajace do cyrku”. Prześledzili oni historię popularności proponowanych przez Ziębę metod leczenia i doszli do wniosku, że bez zaangażowania niektórych utytułowanych naukowców, dzisiejsza sława Zięby byłaby znacznie mniejsza.
Promocja i legitymizacja to najważniejsze, co Jerzy Zięba zawdzięcza niektórym badaczom z szacownych polskich uczelni. Fot. YouTube / PrntScr
Popularyzacja, promocja i legitymizacja – taką rolę, według autorów opublikowanego na Facebooku artykułu, odegrali niektórzy naukowcy w tworzeniu fenomenu Jerzego Zięby. A u jego podstaw są „błędne myślenie strategiczne, nieliche zaniedbania oraz brak poczucia odpowiedzialności za naukę”.

Impulsem do budowania kariery Zięby było założenie stowarzyszenia Polska Akademia Zdrowia na przełomie 2014 i 2015 r. W jego ramach promowano „łączenie medycyny konwencjonalnej z ludową”, a nad jego działalnością miała czuwać Rada Naukowa.

Konferencje na uczelniach
W jej skład weszli prof. dr hab. Leszek Woźniak (badacz i przeciwnik GMO z Politechniki Rzeszowskiej), Iwona Wawer (Warszawski Uniwersytet Medyczny) oraz, a jakże, Jerzy Zięba. Autorzy analizy odnaleźli nagranie dokumentujące konferencję PAZ, podczas której ten ostatni prezentował swoje teorie dotyczące m.in. „zakwaszania żołądka kwasem solnym”.


Z Polskiej Akademii Zdrowia wypączkowała Fundacja „Polacy dla Polaków”, której prezesem został Zięba. Fundacja stała się jednym z motorów działalności gospodarczej producenta olejków. Obie organizacje pozwalają już zabiegać o wejście z wykładami gościnnymi do aul prestiżowych uczelni – m.in. Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Kard. Wyszyńskiego czy Politechniki Rzeszowskiej.

Apogeum jest pojawienie się na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu na „Debacie o zdrowiu”, której patronują rektorzy uczelni prof. dr hab. Roman Kołacz i prof. dr hab. Marek Ziętek. Prorektor uczelni, prof. dr hab. inż. Tadeusz Trziszka, jest współpracownikiem PAZ, a jego suplement „Ovobiovita” miał być częścią oferty sklepu Jerzego Zięby.

Wykład odbywa się pomimo protestów środowisk akademickich, nagranie trafia na YouTube i ma około 60 tys. wyświetleń.

Artykuł w piśmie dla nauczycieli
W zeszłym roku te wizyty zaczęły już jednak budzić szerokie zainteresowanie, co doprowadziło do odwołania lub zablokowania niektórych wydarzeń tego typu. Za to Zięba wkracza na łamy prasy akademickiej: wraz z naukowcem z Politechniki Rzeszowskiej, znanym zwolennikiem ruchu antyszczepionkowego – prof. Przemysławem Saneckim – publikuje tekst o glifosacie w magazynie dla nauczycieli „Chemia w szkole”.

Jak konstatują twórcy profilu „Uniwersytety dla nauki, pajace dla cyrku”, poza otwartym poparciem kontrowersyjnych postaci ze środowisk akademickich, do napędzania fenomenu Jerzego Zięby przyczynia się zwykła chęć zarobku z wynajmu sal i „pobłażanie udawanym badaniom, pseudorecenzjom, pseudopublikacjom”. – Polskie uczelnie wydają się pseudonauce często pomagać, zamiast ją zwalczać – podsumowują.