Nowy sposób na zdobycie pracy. Na rozmowę kwalifikacyjną przychodzą z mamą i tatą
Czy na rozmowę kwalifikacyjną wypada przyjść z dzieckiem? Można by pomyśleć, że takie pytanie zadałaby młoda mama, która nie ma z kim zostawić pociechy. Tymczasem zdarza się, że na spotkanie o pracę przychodzą rodzice dorosłych już ludzi i całą rozmowę przeprowadzają w ich imieniu. Podczas gdy oni siedzią obok, milcząc.
Rozmowę przeprowadzają za nich rodzice
O sprawie informuje TOK FM. W rozmowie z radiem pracownik firmy poligraficznej, w której takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, wspomina, że podczas gdy rodzice produkują się na rozmowie kwalifikacyjnej, faktyczni kandydaci siedzą obok i nic nie mówią. Czasem zapytają jedynie, czy w pracy jest internet. Jak się okaże, że nie będą mogli korzystać z telefonu, są załamani.
– Nowe pokolenie pracowników to ludzie, którzy świetnie sobie radzą w pracy na komputerze, w internecie. Mają jednak olbrzymi problem z kontaktem twarzą w twarz. To dla niektórych bariera nie do przekroczenia. Może dlatego podczas spotkań o pracę potrzebują asysty rodzica – opowiada.
Roszczeniowi millenialsi
Pracownik dodaje również, że młodzi ludzie wiele oczekują od świata i od razu liczą na pracę za duże pieniądze na wysokim stanowisku, omijając początkowe etapy rozwoju zawodowego. Co więcej, często pochodzą z bogatych domów, w których nic nie muszą robić.
Jako przykład przywołuje ojca, który przywiózł syna na rozmowę kwalifikacyjną luksusowym samochodem. Podczas spotkania tłumaczył, że jego latorośl całe dnie gra na komputerze i nie chce pracować.
Jak pisaliśmy ostatnio w INNPoland.pl, na millenialsów skarżyła się Martyna Wojciechowska. Podróżniczka jest przekonana, że młodzi ludzie prezentują postawę roszczeniową, a zamiast ideami, w pracy kierują się chęcią zarobku.