Od miesięcy dobijali się do rządu, lamentując na ceny. W końcu poszli na skargę do Brukseli

Mariusz Janik
Mimo boomu w branży nieruchomości i olbrzymiej ilości oddawanych co roku obiektów, branża budowlana ma się coraz gorzej: tonie po uszy w długach, a część firm jest na krawędzi bankructwa. Jedną z najważniejszych przyczyn są wieloletnie kontrakty – zawarte przed laty według ówczesnych stawek nie uwzględniają rosnących kosztów pracy i materiałów budowlanych. Wpędzają w kłopoty nawet najsilniejszych graczy.
Firma Astaldi wolała wycofać się z placu budowy, ryzykując spory prawne, niż brnąć dalej w nierentowne kontrakty. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Branża lamentuje, że spadek rentowności kilkuletnich kontraktów ma wręcz „gwałtowny” charakter. Tymczasem na przepisanie umów z uwzględnieniem zmieniających się realiów nie ma chętnych. Od wielu miesięcy firmy budowlane próbowały dobić się do Ministerstwa Infrastruktury, żeby ustalić nowe reguły gry przynajmniej na wielomiliardowym rynku zamówień publicznych – na próżno.

Interwencja branży budowlanej w Komisji Europejskiej
W efekcie członkowie Europejskiej Federacji Branży Budowlanej i Europejskiego Stowarzyszenia Firm Wykonawczych – czyli głównie polskie filie firm zagranicznych i międzynarodowych – postanowili sięgnąć po środek ostateczny: poprosili o interwencję Komisję Europejską – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.


Odbyło się już pierwsze spotkanie z brukselskimi urzędnikami, a firmy zapowiadają stworzenie strategii, która popchnie rząd do obrony interesów wykonawców.

Teoretycznie, Bruksela mogłaby zagrozić władzom w Warszawie wstrzymaniem wypłaty kolejnych transz finansowania publicznych inwestycji w Polsce. Nie jest to scenariusz nierealny – pięć lat temu unijne instytucje interweniowały w obronie firm w sprawie działań Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, której działania miały wpędzać wykonawców w kłopoty.

Dziś ma być jeszcze gorzej i to do tego stopnia, że firmy budowlane wolą odpuścić sobie start w przetargu, którego realizacja potrwałaby kilka lat niż wpędzać się w wysoce ryzykowną sytuację. Do wyboru jest jeszcze scenariusz włoskiej firmy Astaldi: opuścić plac budowy, ryzykując przeprawę sądową, niż pozostać na nim i wikłać się bez końca w koszty.

A to oznacza odwoływanie przetargów, opóźnienia w realizacji inwestycji lub remontach – a w przyszłości być może utratę unijnych funduszy przeznaczonych na te inwestycje.