Nieszczęsny 12 listopada. Nikt dokładnie nie wie, co i w jakich godzinach będzie tego dnia działać

Mariusz Janik
Tylko 96 minut trwały procedury związane z przyjęciem przez Sejm ustawy ustanawiającej 12 listopada 2018 roku dniem wolnym od pracy. W ten pospieszny sposób posłowie postanowili dodatkowo uczcić 100-lecie niepodległości Polski. Ale wszystko, co pisane na kolanie, mści się później po stokroć. Nie inaczej jest tym razem.
Historyczna chwila, warta utrwalenia: Sejm w pośpiechu uchwala 12 listopada nadzwyczajnym świętem i dniem wolnym od pracy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Naprędce przyjęta ustawa w zasadzie jednoznacznie definiuje, że będziemy mieli do czynienia z dniem wolnym od pracy – a więc formalnie rzecz biorąc takim, jakim jest niedziela czy święto. I tak jak w niedziele lub święta są branże – jak handel, gastronomia czy służby publiczne – dla których oznacza to raczej wzmożenie pracy niż odpoczynek.

Posłowie dosłownie zawarli w ustawie artykuł, który nie rozciąga objętej zakazem handlu niedzieli 11 listopada na nowe święto 12 listopada. Innymi słowy, sklepy powinny być otwarte – jeśli nie w standardowych poniedziałkowych godzinach, to przynajmniej na świąteczne „pół gwizdka”.


Business as usual
W trakcie posiedzenia posłowie wprowadzili też poprawkę, że dzień wolny nie obowiązuje w publicznych szpitalach ani przychodniach – przypomina wyborcza.pl. W usługach zdrowotnych wyjątkiem od świętowania będą też apteki, tu w poniedziałek będzie business as usual. Kłopot będą miały prywatne placówki zdrowotne i sądy. Teoretycznie powinny być zamknięte – ale już wiele tygodni temu na 12 listopada zaplanowano rozprawy czy operacje.

Posłowie przyznają, że nadzwyczajny przepis może uderzyć w budowlankę i przemysł: w końcu to branże, w których regularność produkcji czy prac ma olbrzymie znaczenie, wiele procesów wymaga precyzyjnego planowania i takie zaburzenie może mieć pewne konsekwencje. Na resztę machają ręką.

– Osoba, która miała oddać auto do naprawy 12 listopada, zrobi to innego dnia i nie będzie miało to wpływu na aktywność gospodarczą – kwitują w uzasadnieniu do ustawy. Teoretycznie to samo można by powiedzieć o zaplanowanych dostawach, spotkaniach biznesowych, harmonogramach robót i pracowniczych grafikach.

Przedszkola, szkoły czy uczelnie zrobią sobie w poniedziałek wolne – to już właściwie przesądzone. Problem mają rodzice młodszych dzieci, którzy mogą wylądować w pracy – i nie mają nikogo, komu mogli by zostawić swoje pociechy. Cóż, najwyżej – jak za starych czasów – dzieci spędzą ten dzień w miejscu pracy rodziców.