Rząd musi udowodnić, że PPK są fajne. Odpalił więc akcję, z której wynika coś odwrotnego

Konrad Bagiński
Pracownicze Plany Kapitałowe to nowy plan rządu, który ma ponoć zapobiec prognozowanemu zawaleniu się systemu ubezpieczeń społecznych. W teorii może zadziałać, ale Polacy nie wierzą rządowi, że nikt w świetle prawa znowu nie podwędzi ich oszczędności. Przed rządem stoi więc zadanie przekonania nas, że PPK to nie OFE i nie ZUS. W takim razie co?
Rząd PiS zlecił PFR zachęcanie ludzi do korzystania z PPK. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zadanie to wziął na siebie Polski Fundusz Rozwoju. Czemu właśnie on? Trudno powiedzieć, może dlatego, że ma dużo pieniędzy i może dość swobodnie zlecać różne kampanie.

Z hojności i szczodrości PFN skorzystał przecież Bartosz Marczuk, który miał dość chudej pensji wiceministra odpowiedzialnego za wdrażanie programu 500+. Niedawno opuścił drużynę minister Rafalskiej i dołączył właśnie do PFN, jako wiceprezes.

Czym są PPK?
Program ma ruszyć od połowy 2019 r. i na początek objąć 11 mln pracowników dużych firm, zarówno państwowych, jak i prywatnych. Zostaną do niego automatycznie zapisani wszyscy w wieku od 19 do 55 lat, i to niezależnie od formy zatrudnienia.


Oczywiście teoretycznie, bo nie obejmie on osób zatrudnionych na umowach o dzieło – chodzi jedynie o etaty i zlecenia, czyli oskładkowane formy pracy. Z PPK będzie się można wypisać.

Każdemu członkowi PPK będzie potrącane 2 proc. pensji, kolejne 1,5 dorzuci pracodawca, a z budżetu dojdzie ok. 240 zł rocznie. W teorii ma nam to dać drugą emeryturę na starość, bo już dziś wiadomo, że świadczenia z ZUS-u będą mizerne i wielu osobom nie wystarczą na przeżycie. Dość powiedzieć, że przyszłe emerytury mogą być znacznie niższe od dzisiejszych, które i tak uważane są za głodowe.

Kalkulator PPK
Na stronie PFR uruchomiono więc nowoczesny kalkulator, który po podaniu wieku i pensji, wylicza ile dostaniemy na przyszłość w różnych wariantach.

Niestety, wynika z tego niewiele. W moim przypadku okazało się, że gdybym przystąpił do programu dziś, to przez pozostałe do emerytury lata uzbierałbym swoją roczną pensję. Szału nie ma. Przez kolejne 20 lat dostawałbym dodatkowe 305 złotych miesięcznie. Lepsze to, niż nic, ale chyba za mało, by zachęcić mnie do odkładania w PPK.

Na dodatek przed PFR-em stoi bardzo trudne zadanie, bo zaufanie do oszczędzania pieniędzy w rządowych programach jest u nas niskie. Trudno się dziwić, wszak po demontażu OFE, niewiele z naszych oszczędności zostało.

Płacimy też składki na ZUS, z których dostaniemy raczej ochłapy. Mnóstwo ludzi po prostu nie uwierzy już w to, że rząd nie zabierze nam tych pieniędzy.

Jest jeszcze jedna sprawa – wprowadzenie PPK ma oznaczać wyciągnięcie z OFE kolejnych 50 miliardów złotych do budżetu. I to może być prawdziwy powód ich wprowadzenia. W OFE zostanie wtedy już jedynie ok. 150 mld zł.