Zorganizował casting na najbardziej wkurzającego współlokatora. "Oczywiście hojnie zapłacę"

Arkadiusz Przybysz
Szukam chętnych do zamieszkania w moim mieszkaniu - takie ogłoszenie pojawiło się na jednym z serwisów społecznościowych. Nie chodzi tu jednak o wynajęcie mieszkania, a o pozbycie się dzikich lokatorów. Prawnicy ostrzegają - w ten sposób można wpakować się w problemy.
Mieszkanie kupione na licytacji komorniczej może być tańsze, choć bardziej problematyczne do zamieszkania Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta
Jeden z użytkowników serwisu wykop.pl rozpoczął poszukiwania osoby, która dokwateruje się do kupionego przez niego mieszkania, by przekonać poprzedniego właściciela do wyprowadzenia się.

“Szukam Wykopowiczów, którzy wprowadziliby się do tego mieszkania (w legalny sposób, tzn. podpisujemy normalną umowę Najmu Okazjonalnego) i pomieszkali trochę z wynajmującą, zmniejszając jej znacząco komfort przebywania w lokalu i motywację do przebywania tam dalej. Oczywiście hojnie wynagrodzę!” - czytamy w ogłoszeniu.

"Tylko legalne metody"
– W grę wchodzą tylko legalne i zgodne z prawem metody (typu: głośne zachowywanie się, picie / palenie w mieszkaniu, bycie opryskliwym), ale w żadnym wypadku zastraszanie, czy inne sposoby będące na granicy prawa (lub przekraczające tę granicę) – dodaje autor.


Przed zakupem mieszkania nowy właściciel miał uzyskać informację od poprzedniej właścicielki, że nie będzie problemów z wyprowadzką, gdyż dzięki temu skończą się jej problemy z długami. Już po licytacji Pani nagle zmieniła swoje zdanie i stwierdziła, że jednak wcale się nie wyprowadzi.

– Mieszka tam od tej pory nie płacąc czynszu i bezczelnie śmiejąc mi się w twarz – pisze rozgoryczony użytkownik.

Komornicy odpuścili sprawę?
Jak twierdzi, kontaktował się z kilkoma komornikami, jednak mieli oni go odsyłać od jednego do drugiego. Później, gdy znalazł osobę zajmującą się eksmisjami, miał usłyszeć, że komornik wycofuje się ze sprawy i nie podpisze z nim umowy, ponieważ eksmisja może być nieskuteczna.

Prawnicy, których pytam o tę sprawę zastanawiają się, czemu komornik miałby w ogóle odrzucać ofertę. Zwłaszcza teraz, kiedy przepisy pozwalają komornikowi odmówić podjęcia interwencji wyłącznie w sytuacji, w której mają zbyt wiele zleceń.

Jak podkreślają jednak, nie mogą wydać ostatecznej opinii, nie mając wszystkich informacji dotyczących postępowania. Prawo dotyczące nieruchomości jest na tyle skomplikowane, że niuanse mogą zmienić całkowicie całość postępowania.

Nie pierwszy taki przypadek
Kilka osób zgłosiło się jako chętne do zamieszkania, choć sprawa jest na tyle świeża, że trudno powiedzieć, czy już udało im się zamieszkać w rzeczonym mieszkaniu. To nie pierwsza sytuacja, kiedy użytkownicy serwisu zdecydowali się na "pomoc" w takiej sytuacji. Poprzednim razem lokatorów udało się ostatecznie usunąć.

– Zarówno dokwaterowanie kolejnego lokatora, jak również zamieszkanie przez właściciela w nabytym lokalu, jest niezgodne z przepisami prawa, choć przeglądając internet, bardzo często można spotkać tego typu rady dla osób wynajmujących mieszkania, którzy mają problemy z lokatorami – opowiada w rozmowie z INNPoland.pl adwokat Jerzy Chojka.

– Ucinając dyskusję na ten temat, wskazać należy, że tego typu działania są bezprawne, natomiast to, czy zostaną z nich wyciągnięte prawne konsekwencje, bardzo często zależy od samych lokatorów, choć co do zasady jest to czyn ścigany z oskarżenia publicznego – dodaje.

Odpowiedzialność karna w zamian za dokwaterowanie
– Wdarcie się do lokalu mieszkalnego przez właściciela lub przez dokwaterowanego lokatora lub nieopuszczenie mieszkania na żądanie lokatora (lokatorów), wypełni znamiona tego czynu, co grozi odpowiedzialnością karną – wyjaśnia Chojka.

Adwokat doradza zgłoszenie się do komornika, który powinien dokonać egzekucji. Jednak uprzedza, że egzekucja z nieruchomości będzie procesem skomplikowanym i długotrwałym.

"Odciąć im prąd, zaraz się wyprowadzą"
W komentarzach pojawiły się propozycje odcięcia lokatorom prądu, gazu czy wody. Czyli w praktyce stosowania takich metod, jak niesławni "czyściciele" warszawskich kamienic. Tylko na operacji usunięcia lokatorów z kamienicy można było zyskać 2 mln złotych

Marek M., najsłynniejszy z warszawskich „czyścicieli” – oraz inne parające się takimi „inwestycjami” osoby – nie miał skrupułów. Odcinał media, drastycznie podnosił czynsze, straszył lokatorów.

W „branży” stosowano też okrutniejsze metody: wybijanie opornym okien, zostawianie fekaliów na klatkach schodowych, głośne imprezy, zrywanie dachu budynku w zimie, murowanie wejść do mieszkań.

Komisja Weryfikacyjna prowadzona przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, miała możliwość nałożenia na nich kar w wysokości do miliona złotych.