Będą zmiany w zakazie handlu w niedziele? Ważna deklaracja minister Rafalskiej

Patrycja Wszeborowska
Jeszcze na początku lutego wydawało się, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie na żarty przestraszył się społecznego niezadowolenia z powodu zakazu handlu i widma przegranych wyborów. Snuto domysły, czy rządowa analiza wpływu ograniczenia na polską gospodarkę poskutkuje złagodzeniem zakazu. Wątpliwości rozwiewa minister pracy Elżbieta Rafalska, która daje do zrozumienia, że takie działania nie będą konieczne.
Minister pracy Elżbieta Rafalska rozwiewa wątpliwości dotyczące złagodzenia zakazu handlu. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jedna handlowa niedziela zamiast dwóch
Mimo że według wielu raportów i prywatnych opinii zakaz handlu w niedzielę wydaje się mieć więcej przeciwników niż zwolenników, a zamiast przynosić korzyści drobnym przedsiębiorcom, ciągnie ich na dno, rząd bagatelizuje problem i upiera się, że pomysł był świetny.

Apogeum goryczy nastąpiło w tym roku, gdy liczba niedziel handlowych została zredukowana z dwóch do jednej w miesiącu. – Jedna czy dwie niedziele z zamkniętymi sklepami to nie był żaden dramat. Ale teraz zrobiło się trudniej, przede wszystkim dlatego, że spędzam na zakupach pół soboty. W sklepach panuje potworny tłok, kilometry kolejek do kas – narzekała nasza czytelniczka Joanna.


Kiedy zatem Mateusz Morawiecki zapowiedział, że rząd dokonuje przeglądu dotyczącego wpływu ustawy na mniejsze, większe i rodzinne sklepy, a „w najbliższym czasie zapadną decyzje związane z tym tematem”, w mediach zawrzało. Słowa premiera miały bowiem sugerować, że PiS zastanawia się nad złagodzeniem zakazu i powrotem do zeszłorocznego trybu, gdy sklepy były otwarte w dwie niedziele.

Nie będzie zmian w projekcie
Wątpliwości rozwiewa jednak minister pracy Elżbieta Rafalska. W wywiadzie dla RMF FM właśnie dała do zrozumienia, że rząd nie zdecyduje się na ograniczenie zakazu niedzielnego handlu.

– Myślę, że działania z "piątki Morawieckiego" poprawią jeszcze konsumpcję prywatną, wpłyną na sytuację gospodarczą – odparła szefowa resortu pracy w odpowiedzi na pytanie o złagodzenie ustawy.

„W ten sposób Elżbieta Rafalska stwierdziła, że dzięki rozszerzeniu programu 500+ na pierwsze dziecko, trzynastce dla emerytów i niższym podatkom ludzie będą mieli więcej pieniędzy na zakupy - więc sklepy odrobią to, co straciły na zakazie handlu. Sugestia jest jasna: łagodzenie zakazu niedzielnego handlu jest niepotrzebne” – dowodzi rozgłośnia.

Skutki niedzielnego zakazu handlu
W zeszłym roku z rynku zniknęło 11 tys. placówek. W najgorszej sytuacji finansowej okazują się osiedlowe sklepy warzywne, księgarnie, sklepy obuwnicze, lecz padają również duże hurtownie. Konsumentom dłużą się kolejki w sklepach, a pracownicy sieci handlowych są wymęczeni. Pojawiają się głosy, że zakaz handlu może skończyć się dla PiS przegraną w wyborach.

– Za utrzymanie zakazu handlu w niedziele PiS może zapłacić wysoką polityczną cenę w kolejnych wyborach parlamentarnych – wskazywał Warsaw Enterprise Institute, think-tank Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Jednocześnie podsunął rządzącym recepty na rozwiązanie problemu: natychmiastowe wycofanie się z zakazu handlu, negocjacje z przedstawicielami branży handlowej o znoszeniu kolejnych barier rynkowych, czy wpisanie – zamiast zakazów – do Kodeksu Pracy założenia, że każdy etatowy pracownik ma zagwarantowane dwie wolne niedziele w miesiącu.