Sekrety Druteksu wychodzą na jaw. Wiemy, za czyje pieniądze powstała firma
O konflikcie w rodzinie właścicieli Drutexu od kilku tygodni donoszą zarówno media plotkarskie, jak i szacowne biznesowe serwisy. Trudno się dziwić, chodzi nie tylko o dużą i ważną – przynajmniej dla lokalnej gospodarki – firmę, ale też o precedens. Po raz pierwszy brudy rodzinne w biznesowej familii są prane publicznie, na dodatek odsłaniając realia powstawania przedsiębiorstw w czasach transformacji.
Bogato się wżeniłem
Od wybuchu sporu wokół Drutexu Gierszewska podkreśla, że choć nie uczestniczyła w codziennym życiu firmy i nie budowała jej dzisiejszej potęgi, to bez jej wkładu firma by nie powstała. Chodzi przede wszystkim o kolekcję złotych monet, którą Gierszewska dostała przed laty od ojca. Pieniądze z ich sprzedaży stanowiły kapitał założycielski Drutexu – przypomina dziennik „Fakt”.
– Działalność rozpocząłem jako wojskowy, a kapitał początkowy, który pozwalał spokojnie myśleć o trudnych początkach działalności w socjalistycznych realiach zapewnił mi ożenek. Po prostu bogato się wżeniłem – pisał Gierszewski we wspomnieniach z tamtych czasów.
Po latach skończyło się na usunięciu z firmy brata, bratanka, córki oraz samej Grażyny Gierszewskiej. 28 lutego małżonkowie spotkali się w cztery oczy we wsi Suchorze – spotkanie nie przyniosło przełomu i sprawę ostatecznie będzie zapewne rozstrzygać sąd.