Prezes Druteksu ujawnia kulisy walki o władzę. Zdradza zarobki żony, która "nie interesuje się firmą"

Patrycja Wszeborowska
Prezes Drutex-u Leszek Gierszewski jeszcze kilka lat temu podkreślał w mediach, że rozpiera go duma, że spółkę prowadzi wespół z rodziną. Dziś oskarża córkę i zięcia o próbę przejęcia spółki i zwalnia wszystkich członków rodziny. Jak twierdzi w wywiadzie dla pb.pl, on i jego familia mają „różne wizje rozwoju firmy”.
Prezes Drutex-u Leszek Gierszewski po kilkunastu dniach milczenia w sprawie afery w rodzinnej firmie w końcu ukazuje swój punkt widzenia. . Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Inna wizja firmy
Leszek Gierszewski, po kilkunastu dniach milczenia w sprawie walki o władzę w Druteksie, w końcu przedstawia swój punkt widzenia afery. W rozmowie z „Pulsem Biznesu” zdradza, że jemu zależało na rozbudowie firmy, z kolei zwolnieni córka i zięć oczekiwali, że firma zostanie spieniężona, a uzyskane pieniądze rozdzielone między członków rodziny.

– Nigdy nie popierali moich planów rozbudowy, czy w momencie inwestycji we własne profile PVC czy budowy Europejskiego Centrum Stolarki. Kolejne inwestycje przekreślały ich plany wypłaty dywidendy. W efekcie część mojej rodziny postanowiła „wygryźć” mnie z mojego biznesu – tłumaczy w rozmowie z dziennikiem.


Żona podróżuje
Prezes krytykuje swoją żonę, Grażynę. Podkreśla, że nie jest prawdą, by „podwaliny spółki zbudowane zostały na majątku żony”. Jak mówi, nie umniejsza jej roli w wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu w tamtym czasie, lecz w żadnym stopniu nie miała ona do czynienia z zakładaniem firmy.

– Żona Grażyna, w ogóle nie interesuje się firmą. Jej pasją są podróże, była w każdym miejscu na ziemi, chyba tylko poza Antarktydą – opowiada.

Jednocześnie nie ukrywa wysokości jej zarobków na stanowisku przewodniczącej rady nadzorczej. –  Grażyna za pełnienie tej funkcji otrzymywała 50 tys. zł miesięcznie, ale do firmy nigdy nic nie wnosiła, a w całym 2018 r. z tego tytułu oraz z innych źródeł związanych z firmą uzyskała prawie 2 mln zł – wylicza.

– Kiedy trzeba było podejmować trudne decyzje to zawsze wszystko było na mojej głowie i wtedy nie było chętnych do dzielenia się odpowiedzialnością. Teraz, kiedy firma jest już taka duża nagle inni uzurpują sobie prawo, żeby zasiąść u sterów – kwituje, dodając, że Drutex to dzieło jego życia, którego nie pozwoli zaprzepaścić.

Konflikt w Druteksie
Afera w Druteksie rozpoczęła się 18 lutego. Właśnie wtedy Leszek Gierszewski zawiadomił prokuraturę o próbie nielegalnego przejęcia jego spółki, a jego córka i zięć nie mogli dostać się do firmy, ponieważ wejścia do niej pilnowali pracownicy agencji byłego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Na zwołane niedługo później posiedzenie rady nadzorczej i zebraniu akcjonariuszy oprócz córki nie została wpuszczona również żona prezesa.

Na spotkaniu rodzina Gierszewskiego została odwołana z pełnionych w firmie kierowniczych funkcji. Członkom rodziny odebrano również służbowe samochody i telefony komórkowe.

Oficjalna wersja firmy, lansowana przez biznesmena, opisuje próbę nielegalnego przejęcia firmy przez córkę i zięcia. Gierszewski twierdzi, że sam założył biznes, sam podejmuje kluczowe decyzje i nie da się usunąć ze stanowiska.

Tymczasem żona Gierszewskiego sugeruje, że jej mąż działa pod wpływem nowej partnerki. Wydała oświadczenie, w którym pisze, iż firma została założona za pieniądze jej ojca, akcje Gierszewskiego są objęte wspólnotą majątkową (a więc w połowie należą do niej), a ona sama oraz ich dzieci są współzałożycielami Druteksu i przez wiele lat współdecydowali o jego rozwoju.