Nie tylko Szydło zrobiła sobie taksówkę z wojskowej CASY. Lata nią pół rządu, my płacimy

Konrad Bagiński
Właśnie wyszło na jaw, że członkowie rządu bardzo chętnie latają samolotami transportowymi CASA, należącymi do polskiej armii. Maszyna transportowa, mogąca przewieźć 8 ton ładunku, wozi pojedynczych ministrów z zaskakującą częstotliwością. A wszystko dzieje się wbrew obowiązującym procedurom.
Beata Szydło jest absolutną rekordzistką w lataniu wojskowym samolotem transportowym. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Kilka dni temu ujawniono zamiłowanie byłej premier Beaty Szydło do podróżowania wojskowym samolotem transportowym. Okazało się, że od grudnia 2015 r. do grudnia 2017 r. Szydło skorzystała z CASY aż 77 razy a latała głównie do domu.

Samolotem docierała do Krakowa, skąd do rodzinnej miejscowości wiozła ją już limuzyna. Tak wynikało z odpowiedzi MON na pytanie posła Krzystofa Truskolaskiego. O przeloty innych członków rządu wojskową maszyną CASA C-295 zapytał Kancelarię Premiera poseł Krzysztof Brejza. Okazało się, że poza Beatą Szydło, która jest absolutną rekordzistką, CASĄ latało sporo osób. Premier Morawiecki fruwał 45 razy, Andrzej Adamczyk (minister infrastruktury) 4 razy, Marek Suski (szef gabinetu politycznego premiera) 4 razy, Elżbieta Rafalska (minister polityki społecznej i rodziny) 3 razy, Michał Dworczyk (minister KPRM) 3 razy, Konrad Szymański (sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych) 3 razy, Jacek Sasin (minister KPRM) 4 loty. Oprócz tego 11 innych urzędników ma na koncie po jednym przelocie. Wszystko to dzieje się wbrew wojskowym procedurom.


Za pieniądze podatnika
Z informacji MON wynika, że koszt godziny lotu tą wojskową maszyną wynosi od 21 do 34 tysięcy złotych – wszystko zależy od rodzaju lotu i wykorzystania maszyny.

Z finansowania lotów przez MON Beata Szydło tłumaczyła się w lutym 2017 roku.

– Ja bardzo chętnie podróżowałabym normalnie środkami lokomocji publicznej, wsiadając do pociągu, przemieszczając się własnym samochodem, ale nie mogę tego robić dlatego, że jestem osobą chronioną – powiedziała wówczas była premier.