Chaos w przepisach Unii Europejskiej. Rząd PiS złamie prawo, ale to samorząd zapłaci

Konrad Bagiński
To władze województw, a nie rząd, mogą zapłacić za łamanie reguły praworządności. Wszystko przez nieprecyzyjny przepis, wedle którego za winy władz centralnych będzie można karać samorząd. Poparła go m.in. polska opozycja.
Pzez 15 lat Polska dostała z Unii Europejskiej 163 miliardy euro, wpłaciła zaś 53 miliardy. Najwięcej otrzymaliśmy na politykę spójności (103 mld euro) i rolnictwo (55 mld euro). mat. pras.
Projekt unijnego rozporządzenia opisuje Dziennik Gazeta Prawna. Zakłada on, że w przypadku któregoś z krajów UE zostanie stwierdzone naruszenie praworządności, wypłaty europejskich środków zostaną zawieszone. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestuje oczywiście polski rząd, bo ma najwięcej do stracenia.

Europosłowie zaproponowali rozwiązanie, w którym to państwo będzie musiało z własnej kieszeni zagwarantować pieniądze beneficjentom unijnych programów. Chodzi o to, by za politykę rządu nie musiały finansowo odpowiadać na przykład samorządy, rolnicy, firmy czy instytucje kulturalne.


Tak jednak może się stać, bo proponowany zapis jest mało precyzyjny i może być rozumiany w taki sposób, że wypłatę pieniędzy będą musiały zagwarantować władze województw, a nie budżet centralny. To może być poważny problem, bo władze województw odpowiadają za rozdysponowanie aż 40 proc. unijnych pieniędzy.

– Zdajemy sobie sprawę, że ta zasada, tak nieprecyzyjnie zapisana, może dotknąć samorządy województw – przyznaje w rozmowie DGP Jan Olbrycht, europoseł PO.

– To bardzo realny scenariusz, bo sformułowanie „member state” może być różnie rozumiane. A za fundusze w Polsce odpowiadają instytucje zarządzające, czyli także władze regionalne – zwraca uwagę Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i szef Unii Metropolii Polskich.

Wydaje się, że europosłowie dostrzegli potrzebę doprecyzowania przepisów – w innym przypadku zostałby ukarany nie ten, kto zawinił.

Walka o praworządność
Prace nad przepisami, które umożliwiłyby ukaranie państw nie przestrzegających prawa, toczyły się już od jakiegoś czasu. Unijne machiny urzędnicze nie są specjalnie rychliwe. Jednak propozycje, by powiązać wypłacanie środków z przestrzeganiem prawa, pojawiały się już rok temu, a w styczniu prace nabrały tempa.

Parlament Europejski poparł wtedy propozycję KE, która zakłada, że od 2021 r. wypłata unijnych funduszy będzie powiązana z przestrzeganiem praworządności. Zasada zwana „pieniądze za praworządność” zakłada zawieszenie wypłat funduszy, a nawet odebrania ich części. Gdyby te reguły obowiązywały obecnie, to zarówno Polska, jak i Węgry byłyby narażone na zawieszenie wypłaty niektórych funduszy. Oba kraje mają bowiem postępowania z art. 7 Traktatu o UE.

Przez 15 lat napłynęło do Polski 110 miliardów euro – i mówimy o wyniku netto, po odjęciu składek, które wnosiliśmy do unijnego budżetu. W przeliczeniu na dzisiejsze złotówki mówimy o sumie ok. 470 miliardów złotych. Jeśli chodzi o szczegóły rozliczeń – przez 15 lat Polska dostała z Unii Europejskiej 163 miliardy euro, wpłaciła zaś 53 miliardy. Najwięcej otrzymaliśmy na politykę spójności (103 mld euro) i rolnictwo (55 mld euro).